Lech Poznań to jedna z czterech drużyn, które będą reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej. Poznaniacy zagrają w Lidze Konferencji, a pierwsze spotkanie w tych rozgrywkach zaplanowano na 2 października. Ich rywalem będzie Rapid Wiedeń. Zanim jednak europejskie wojaże, drużynę Nielsa Frederiksena czekają zmagania w lidze. Duński trener nie ma jednak powodów do radości. Ma to związek z minioną przerwą reprezentacyjną.
REKLAMA
Zobacz wideo Lewandowski po tym pytaniu dziennikarza nie wtrzymał ze śmiechu
Trener Lecha nie jest zadowolony. Wprost narzeka na terminarz
- Podczas przerwy na kadrę mieliśmy dwunastu zawodników powołanych do różnych reprezentacji. Większość z nich wróciła wczoraj wieczorem, bądź po południu. Fakt, iż nam przychodzi zagrać najbliższy mecz w piątek, jest nieco szalony. Zwłaszcza biorąc pod uwagę liczbę naszych zawodników podczas zgrupowań. Nie do końca rozumiem tę zasadę, być może warto byłoby pomyśleć o regulacji, zgodnie z którą kluby wystawiające dużą liczbę graczy na zgrupowania grają w późniejszych dniach. Cieszą nas powołania i zależy nam na tym, aby reprezentowali oni swoje kraje. Nasze przygotowania do meczu z Zagłębiem Lubin były jednak mocno ograniczone – wyjaśnił Frederiksen. Jego słowa cytuje TVP Sport.
Czy brzmi to jak usprawiedliwienie? Duński trener pił przede wszystkim do powrotów ze zgrupowań Honduranina Luisa Palmy i Kenijczyka Timothy'ego Oumy, którzy w Poznaniu wylądowali dopiero w czwartek. To oznacza, iż nie brali udział w przygotowaniach i - jak powiedział sam Frederiksen - "nie będą gotowi do spotkania z Zagłębiem w takim stopniu, w jakim byśmy sobie tego życzyli".
Dla Lecha Poznań piątkowy mecz z zespołem Leszka Ojrzyńskiego ma duże znaczenie. Mistrzowie Polski w pięciu dotychczasowych spotkaniach już dwa razy stracili punkty. Przegrali 1:4 z Cracovią i zremisowali 1:1 z Koroną Kielce. Brak zwycięstwa w domowym meczu z drużyną, która w tym momencie rysuje się jako jeden z kandydatów do walki o utrzymanie, byłby sporą wpadką.
Lech Poznań zajmuje, póki co 6. miejsce w tabeli ekstraklasy. Do liderującej Wisły Płock traci sześć punktów, ale rozegrał o dwa mecze mniej niż drużyna prowadzona przez Mariusza Misiurę.