Trener Jagiellonii ogłosił wszem wobec. Poszło w świat

7 godzin temu
Zdjęcie: jsew


Jagiellonia Białystok mimo porażki z Cercle Brugge 0:2 awansowała do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Adrian Siemieniec na konferencji prasowej kilkakrotnie powtórzył, jak dumny jest ze swoich piłkarzy. - Powtórzę - Jagiellonia Białystok jest w ćwierćfinale Ligi Konferencji. To historyczne osiągnięcie dla tego klubu i polskiej piłki - mówił szkoleniowiec mistrza Polski.
Niektórzy spodziewali się formalności, ale rewanż z Cercle Brugge okazał się dla Jagiellonii Białystok prawdziwą walką o przetrwanie Lidze Konferencji. Koniec końców jednak, "Żółto-Czerwoni" przegrali w Brugii "tylko" 0:2, co oznaczało, iż w całym dwumeczu zwyciężyli 3:2 i to oni mogą się cieszyć z miejsca w najlepszej "ósemce" Ligi Konferencji.


REKLAMA


Zobacz wideo Czy piłkarz nie powinien się cieszyć po golu przeciwko byłej drużynie? Żelazny: To jest totalny absurd


"Historia pisze się na naszych oczach". Trener Jagiellonii dumny po awansie do ćwierćfinału Ligi Konferencji
Dla Adriana Siemieńca, trenera Jagiellonii, przebieg czwartkowego meczu nie ma większego znaczenia, a liczy się jednak sam fakt awansu jego drużyny do ćwierćfinału europejskich rozgrywek. Na konferencji prasowej zdradził, iż nakazał również swoim zawodnikom myśleć w ten sposób.
- Wyrazy uznania i gratulacje dla zespołu za awans do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Powtórzę - Jagiellonia Białystok jest w ćwierćfinale Ligi Konferencji - mówił Siemieniec. - To historyczne osiągnięcie dla tego klubu i polskiej piłki. Jesteśmy z tego bardzo dumni. Powiedziałem drużynie, by nie oceniali tego z dzisiejszego spotkania, tylko brali szerszy kontekst, bo historia pisze się na naszych oczach.
- Wielkie podziękowania dla kibiców za obecność i wsparcie. Gratulacje również dla nich, bo wspólnie zapracowaliśmy na ten sukces. Przygoda trwa dalej - dodawał szkoleniowiec mistrza Polski, który nie był zaskoczony, iż Cercle Brugge rozegrało w czwartek tak dobre spotkanie i potrafiło zdominować Jagę.
- Spodziewałem się takiego meczu. Jak ktoś miał wątpliwości, to może wczorajszą konferencję odwinąć. Czułem, iż Cercle ma ogromny potencjał w zawodnikach i to kwestia czasu, iż się to przebudzi. Wykrakałem, iż może to być dzisiaj. Trochę nie doceniamy tego przeciwnika. To zespół, który w zeszłym sezonie był w czołówce silniejszej ligi niż Ekstraklasa, sprzedaje zawodników za ogromne pieniądze, wydaje ich również bardzo wiele. To zespół z młodymi zawodnikami z potencjałem, to dopiero ich początek. Ich intensywność w pressingu i fazach przejściowych była imponująca. Trudno nam było sobie poradzić, ale znamy siebie. Dla mnie obraz tego meczu już nie ma znaczenia. Awansowaliśmy, po to jest dwumecz, byliśmy o tę jedną bramkę lepsi - przyznawał Siemieniec, któremu nie zabrakło także ochoty do żartów. - Co się działo w głowie przy 2:0? Pełen spokój i kontrola - uśmiechał się trener białostoczan.


- Dlaczego wyglądał tak początek meczu? Bo rywale byli bardzo intensywni w pressingu, a my chcieliśmy grać za krótko na własnej połowie. Mówiliśmy później, by szukać miejsca za ich linią obrony, by przenieść grę na połowę rywala. Pierwsza połowa cała praktycznie była na naszej połowie, a tak nie da się stworzyć sytuacji. Trzeba było szukać bramki, a nie tylko postawić się w roli ofiary. Po zmianach w drugiej połowie ten mecz trochę się wyrównał, główne zagrożenie było po bardzo wielu stałych fragmentach. Chwała zespołowi, iż się wybroniliśmy, bo tego wszystkiego było bardzo wiele. Nie można było popełnić błędu, to duży wydatek mentalny dla zespołu. Brakowało nam bramki na 2:1, trzeba było tym mądrze zarządzać, bo byliśmy o gola od dogrywki, a to w ogóle by zmieniło przebieg spotkania - analizował 33-latek.
- Brakowało nam konkretów z przodu, ale staram się być normalny w oczekiwaniach. Jesteśmy w 1/8 finału Ligi Konferencji. Fajnie by było, żebyśmy wszystkie mecze wygrywali po 3:0 czy 3:1 i wznieśliśmy Polskę na 13. miejsce w rankingu. Staram się jednak twardo stąpać po ziemi. Jagiellonia Białystok jest w ćwierćfinale Ligi Konferencji, do wielu chyba to jeszcze nie dotarło, ale jeszcze dotrze - podsumowywał.
Awans jest, teraz szlagier z Lechem. "Zawodnicy mają w sobie dużo poświęcenia i determinacji"
Mimo tak wielkiego sukcesu Jagiellonii, białostoczanie nie mogą świętować zbyt długo. Już w niedzielę podejmą przy Słonecznej lidera Ekstraklasy Lecha Poznań.
- Czekamy spokojni na przeciwnika w ćwierćfinale, ale musimy też wyłączyć emocje i skupić się na prestiżowym meczu z Lechem u siebie. Nie mamy dużo czasu, ale zrobimy wszystko, by przygotować się i wygrać to spotkanie - nie ukrywał Adrian Siemieniec.


- Trzeba wierzyć, iż z Lechem damy radę. Nie ma łatwo, to nasze dwunaste spotkanie w tym roku. Mamy taki "peak" tak jak rok temu na początek sezonu. To będzie 44. spotkanie w całym sezonie, skala trudności rośnie, mamy też swoje problemy lekkie zdrowotne, szczególnie z prawej strony boiska. Musimy doprowadzić zawodników do niedzielnego meczu, ale mają oni w sobie dużo poświęcenia i determinacji. Dusan [Stojinović] poświęcił dla drużyny swoje zdrowie, wychodząc dziś na boisko. Doceniam to, bo bez tego nie da się wygrywać w sporcie. Temu też była zmiana, Dusan nie był w stanie kontynuować gry, te 45 minut z jego strony to i tak znakomita rzecz - zaznaczał trener Jagiellonii.
- Do ostatniej chwili będę czekał ze składem. Mam wizję składu na Lecha, ale skłamałbym, iż mam już teraz plan na następny mecz. Głowa jest pełna emocji, trzeba trochę ochłonąć, porozmawiać, przeanalizować ten mecz i wystawić w niedzielę jak najsilniejszy skład - zakończył Siemieniec.


W ćwierćfinale Ligi Konferencji Jagiellonia Białystok zmierzy się z hiszpańskim Realem Betis Sewilla. Pierwszy mecz zostanie rozegrany 10 kwietnia na Estadio Benito Villamarin w Sewilli, a rewanż w Białymstoku tydzień później.
Idź do oryginalnego materiału