Tragedia przed Rajdem Polski. Nie żyje kierowca

1 dzień temu
Zdjęcie: Fot. Marek Podmokly / Agencja Gazeta/Googla Maps


Pięć dni temu podczas Rajdu Polski doszło do groźnego wypadku z udziałem francuskiej legendy Sebastiena Ogiera. Do zdarzenia doszło w pobliżu Gołdapi. W wyniku wypadku poszkodowane zostały cztery osoby. Niestety w poniedziałek nadeszły smutne wieści. Nie żyje jeden z uczestników kolizji. Na wtorek 2 lipca zaplanowano sekcję zwłok.
Końcówka czerwca upłynęła kibicom rajdów samochodowych pod znakiem 80. Rajdu Polski. Ten odbywał się od 27 do 30 czerwca na Mazurach. Triumfatorem został Fin Kalle Rovanpera. Najlepszy z Polaków, Miko Marczyk, ukończył zmagania na 18. pozycji.
REKLAMA


Zobacz wideo Co dalej z Lewandowskim? "To brzmi jak kiepski żart"


Rajd Polski. Media przekazały tragiczne wieści ws. uczestnika wypadku
Niestety podczas rywalizacji doszło także do nieprzyjemnych zdarzeń. 25 czerwca podczas zapoznania z trasą wyścigu doszło do wypadku z udziałem ośmiokrotnego mistrza świata Sebastiena Ogiera. Wówczas jego auto zderzyło się z samochodem osobowym, w wyniku czego poszkodowane zostały cztery osoby.


"Na miejscu wypadku pojawiły się dwa helikoptery lotniczego pogotowia ratunkowego. Te zabrały do szpitala Ogiera oraz kobietę, która prowadziła auto osobowe. Pilot i pasażerka drugiego auta zostali odwiezieni do szpitala karetkami" - pisaliśmy wówczas.


W poniedziałek 1 lipca stacja RMF FM przekazała smutne informacje o śmierci jednego z uczestników wypadku. "Nie żyje 69-letni kierowca, który niespełna tydzień temu zderzył się swoim autem z samochodem kierowcy rajdowego, Francuza Sebastiena Ogiera - dowiedział się reporter RMF FM. Do wypadku doszło koło Gołdapi w czasie zapoznania z trasą Rajdu Polski" - poinformowano.


Nie wiadomo jeszcze dokładnie, jakie obrażenia były bezpośrednią przyczyną zgonu. - Córka mężczyzny wezwała pomoc, jednak 69-latka nie udało się uratować. We wtorek, 2 lipca, odbędzie się sekcja zwłok mężczyzny, która pomoże ustalić, jaka była przyczyna jego śmierci - przekazała "Super Expressowi" mł. asp. Marta Domańska z gołdapskiej policji.
Idź do oryginalnego materiału