Tradycji w Premier League stało się zadość. Piękny gol uczcił Boxing Day

2 godzin temu
Manchester United wyglądał całkiem dobrze do przerwy w starciu z Newcastle United. Później skupił się na defensywie i sprzyjało mu nieco szczęścia. "Czerwone Diabły" wygrały 1:0 w jedynym meczu drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia w Premier League. "Sroki" zmarnowały kilka dobrych okazji, mają czego żałować.
Drugi dzień świąt Bożego Narodzenia zwykle mieliśmy napakowany meczami Premier League. Ale w tym roku mieliśmy wyjątkową sytuację i w Boxing Day odbyło się tylko jedno spotkanie. Manchester United podejmował na Old Trafford Newcastle United. Oba zespoły prezentowały w ostatnim czasie nierówną formę, dlatego można było traktować to spotkanie jako okazję do przełamania i wyjścia na prostą.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki znalazł winnego swojego wstydliwego wypadku: Coś czuję, iż to ty mi te spodenki poluźniłeś


Manchester United dał kibicom prezent świąteczny
Od początku mecz sprawiał wrażenie otwartego z obu stron. "Czerwone Diabły" i "Sroki" wykazywały chęć do przeprowadzania szybkich ataków. Ale więcej ich było ze strony gospodarzy. Niezłe sytuacje mieli Casemiro po rzucie rożnym i Benjamin Sesko wrzutce Patricka Dorgu. Ale żaden z nich nie znalazł drogi do siatki.


Później niezłe momenty mieli gracze Newcastle. Akcje opierały się przede wszystkim Sandro Tonalim. To on nadawał tempo grze. Ale nikt nie był w stanie zamienić podań Włocha na gole.
W 24. minucie na prowadzenie wyszedł Manchester United po bramce Dorgu. Był rzut rożny, wybił piłkę głową Nick Woltemade. Ale Niemiec zagrał za lekko, piłka choćby nie wyszła poza pole karne. Dopadł do niej Duńczyk i uderzył z powietrza tuż przy słupku, to był strzał nie do obrony.


Ta bramka uskrzydliła "Czerwone Diabły", które chciały powiększyć przewagę do przerwy. Dobre minuty notował Matheus Cunha, trudno było go zatrzymać, z łatwością dochodził do sytuacji strzeleckich. Ale Brazylijczyk miał rozregulowany celownik, nie był w stanie trafić w bramkę. Do przerwy mieliśmy 1:0 dla gospodarzy i było do zasłużone prowadzenie. Newcastle musiało wrzucić wyższy bieg i poprawić się w defensywie, jeżeli chciało liczyć dzisiaj na coś więcej.


Seria zmarnowanych szans Newcastle United
Na początku drugiej połowy MU praktycznie nie istniał, ton nadawali goście. Na postać pierwszoplanową próbował wyrosnąć Anthony Gordon, ale momentami grał zbyt samolubnie.
Manchester miał problem z wyjściem z własnej połowy. Pierwszy raz to zrobił w 60. minucie i od razu stworzył poważne zagrożenie. Szybka akcja zakończyła się jednak strzałem Seski w poprzeczkę.
Goście podeszli wyżej, zamknęli "Czerwone Diabły" w ich własnym polu karnym. Ale ani Gordon, ani Woltemade, ani Joelinton nie byli w stanie znaleźć drogi do siatki. Newcastle szukało też gola po stałym fragmencie gry, ale tutaj ani Lewis Hall, ani Fabian Schaer nie mogli pokonać Sennego Lammensa. A brakowało im naprawdę kilka - szczególnie Hallowi, którego strzał otarł się o poprzeczkę.
Zobacz też: Haniebny atak Rosjan na ukraińską legendę. Nazwali go faszystą


Ruben Amorim musiał przeprowadzić kilka roszad, by oddalić zagrożenie i spróbować przejąć inicjatywę, przynajmniej na krótki czas. Po 70. minucie udało się te założenia powoli realizować. W doskonałej sytuacji był Diogo Dalot, stanął oko w oko z Aaronem Ramsdalem, ale spudłował z kilku metrów, posłał piłkę w trybuny.
W końcówce to Newcastle United było częściej atakującym zespołem. Goście nie mieli jednak klarownej sytuacji do wyrównania. Na 13 strzałów oddanych przez Newcastle w drugiej części tylko dwa były celne. Najbliżej był Lewis Miley, który w 90. minucie posłał piłkę tuż obok okienka po strzale z dziesięciu metrów.
Ostatecznie skończyło się skromnym zwycięstwem Manchesteru United 1:0. "Czerwone Diabły" zapracowały na ósmą ligową wygraną w tym sezonie i sprawiły kibicom przyjemny prezent świąteczny.
W tabeli Premier League Manchester United awansował z siódmego na piąte miejsce, zrównał się punktami z czwartą Chelsea i szóstym Liverpoolem - wszyscy mają po 29 punktów. Newcastle jest na 11. pozycji i ma 23 punkty. Ale "Czerwone Diabły" i "Sroki" muszą czekać na wyniki sobotnich spotkań.
Idź do oryginalnego materiału