Tomasz Gapiński ma za sobą niezwykle trudny rok, pełen bólu i powrotów. Po poważnym wypadku w maju, w którym doznał licznych obrażeń, wielu zastanawiało się, czy wychowanek Polonii Piła jeszcze kiedykolwiek założy kevlar. Dziś sam zawodnik rozwiewa wątpliwości – nie tylko nie kończy kariery, ale planuje kolejne starty w okresie 2026.
– Nadal będę jeździł. Pozwól, iż przeklnę – mam takiego p******a, choćby jeszcze większego niż wcześniej. Miałem niedosyt, bo ta kontuzja… nie tak miało to wyglądać, jak wyszło. Ale będę jeździł. Na pewno – powiedział Gapiński w rozmowie z łódzkizuzel.pl.
Wypadek z maja na torze w Gnieźnie mógł zakończyć jego karierę. Już w pierwszym biegu spotkania z miejscowym Startem doszło do groźnego upadku z udziałem Gapińskiego i Adriana Cyfera. Diagnoza była dramatyczna: pęknięcie siedmiu żeber, złamanie łopatki, uszkodzenie kręgów szyjnych i obustronna odma płucna.
Choć pierwsze informacje mówiły o bardzo długiej rehabilitacji, „Gapa” po raz kolejny udowodnił, iż nie zamierza się poddawać. Już pod koniec lata wrócił do treningów na motocyklu, a jego determinacja mogła imponować.
W sezonie 2025 zdążył odjechać trzy mecze w barwach Pronergy Polonii Piła, zdobywając łącznie 14 punktów z bonusami i notując średnią 1,556 pkt/bieg. Oprócz jazdy na torze, Tomasz Gapiński pełni w klubie z Piły również rolę trenera młodzieży. W ostatnich miesiącach często widywano go w parku maszyn podczas zawodów 500R, gdzie wspierał m.in. Wojciecha Kowala i innych adeptów Polonia Piła Speedway Academy.
Na ten moment nie ma jeszcze pewności, czy w okresie 2026 pozostanie w barwach Polonii Piła. – Nie wiem, nie mam pojęcia. Nie rozmawiałem jeszcze z prezesami na ten temat – przyznał w rozmowie z łódzkizuzel.pl.
