To zabiło Diego Maradonę? Rusza proces. Grozi im 25 lat

5 dni temu
Zdjęcie: Screenshot: https://www.youtube.com/watch?v=B4CPmMpkt88&ab_channel=FIFA


"Diego Maradona nie żyje" - ta wiadomość 25 listopada 2020 roku obiegła media na całym świecie. Legenda futbolu zmarła w specjalnie wynajętym mieszkaniu, pozostając pod opieką ośmiu specjalistów. - Oni porzucili go na pastwę losu, kiedy można było go uratować - twierdził syn Maradony. Właśnie rozpoczął się proces przeciwko personelowi medycznemu. Jego członkom grozi do 25 lat więzienia.
Blisko cztery i pół roku minęło od śmierci Diego Armando Maradony. Legendarny piłkarz zmarł w wieku 60 lat w specjalnie wynajętym domu na strzeżonym osiedlu San Andres w Tigre, krótko po opuszczeniu szpitala, w którym przeszedł operację mózgu. Jako przyczynę zgonu podano niewydolność serca. Niedługo później wokół jego śmierci zaczęły pojawiać się niepokojące doniesienia.


REKLAMA


Zobacz wideo Maksymilian Szwed ze srebrem halowych mistrzostw Europy i rekordem Europy do lat 23. "Jestem przeszczęśliwy"


Lekarze odpowiedzą za śmierć Maradony. W końcu rusza głośny proces
Chodzi o zarzuty formułowane względem jego lekarzy. Argentyńskie ministerstwo sprawiedliwości powołało specjalną komisję medyczną, która miała zbadać, czy działali oni zgodnie ze sztuką lekarską. Wydany w 2021 r. raport nie zostawił na nich suchej nitki. - Działania zespołu medycznego zajmującego się leczeniem Diego Armando Maradony były niewystarczające, niedostateczne i lekkomyślne - można było przeczytać.


W kwietniu 2022 r. prokuratura sformułowała akt oskarżenia wobec lekarzy, którzy jej zdaniem "mieli dopuścić się zaniedbania oraz niewłaściwie traktować pacjenta, którego doprowadzili do beznadziejnej sytuacji". Do tej wersji przychyla się również syn zmarłego - Diego Maradona junior. - Zabili mojego ojca - przyznał w programie "Verrisimo" - Oni porzucili go na pastwę losu, kiedy można było go uratować. Obiecałem sobie, iż do ostatniego dnia życia będę walczył o sprawiedliwość - dodał. Choć o tamtej pory minęło już sporo czasu, podejrzewani na ławie oskarżonych zasiądą dopiero teraz.
We wtorek argentyński dziennik "La Nacion" poinformował, iż w Sądzie Numer 3 w Buenos Aires właśnie rozpoczął się proces w tej sprawie. Głównymi oskarżonymi są neurochirurg Leopoldo Luque oraz psychiatra Agustin Cosachov. Wraz z nimi sądzonych będzie pięciu ich współpracowników, w tym psycholog i pielęgniarze. Na osobny proces zdecydowała się pielęgniarka Gisela Dahiana Madrid, która w przeciwieństwie do pozostałych chciała odpowiadać również przed ławą przysięgłych.


Szokujące oskarżenia pod adresem lekarzy Maradony. Grozi im 25 lat wiezienia
W akcie oskarżenia Leopoldowi Luque zarzuca się, że: "naruszył zasady dobrej sztuki leczenia i, mając pełną wiedzę o objawach przejawianych u pacjenta, uniknął udzielenia pomocy i odpowiedniej opieki medycznej". Z kolei Cosachov zgodnie z wersją prokuratury, mając pełną wiedzę o wadzie serca zmarłego, miał "nie podjąć odpowiednich środków ostrożności zgodnie ze sztuką lekarską podczas przeprowadzania niezbędnych wizyt, jakich wymagał stan pacjenta oraz nie zapewnił prawidłowego podania przepisanych przez siebie leków i środków psychotropowych".


Lekarzom za nieumyślne spowodowanie śmierci Maradony grozi od 8 do 25 pozbawienia wolności. Jak podaje TyC Sports, biorąc pod uwagę liczbę świadków, rozprawa potrwa od około czterech do pięciu miesięcy. Szacuje się, iż werdykt zostanie ogłoszony pod koniec lipca.
Idź do oryginalnego materiału