To wtedy kariera Świątek zawisła na włosku. "Tenis zszedł na plan dalszy"

1 miesiąc temu
Iga Świątek od lat należy do absolutnej czołówki kobiecego tenisa, ale mało kto wie, iż osiem lat temu jej kariera zawisła na włosku. - Myślałam wtedy, iż już nigdy nie zagram w tenisa - przyznawała tenisistka, wspominając sytuację z 2017 roku. Trudną historię wspomina w książce "Królowe polskiego tenisa. Droga do Igi Świątek" Dominik Senkowski, dziennikarz Sport.pl.
Dzięki wielkim sukcesom w ostatnich latach Iga Świątek stała się ikoną polskiego sportu i punktem odniesienia dla polskich tenisistów. Jej ogromna popularność skutkuje rosnącym zainteresowaniem tą dyscypliną sportu, a jedną z odpowiedzi na ten tenisowy boom jest książka "Królowe polskiego tenisa. Droga do Igi Świątek" dziennikarza Sport.pl Dominika Senkowskiego, która 14 maja ukaże się nakładem Wydawnictwa SQN w serii SQN Originals. Autor wziął pod lupę kariery 11 najwybitniejszych polskich tenisistek, by przybliżyć czytelnikom ich drogę do sukcesu i pokazać, ile wyrzeczeń kosztowało je dołączenie do grona najlepszych zawodniczek świata. Poniżej fragment książki opisujący moment, w którym na włosku wisiała kariera Świątek.


REKLAMA


Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"


"O Idze Świątek pierwszy raz zrobiło się głośno w Polsce w lipcu 2018 roku. To wtedy zwyciężyła w juniorskim Wimbledonie, a po sukcesie wróciła z Londynu prosto do Warszawy na konferencję prasową
Sala na stadionie Legii była pełna dziennikarzy. Każdy chciał zrobić Idze zdjęcie z mistrzowskim pucharem, zadać jej pytanie… Choć niespełna dwa miesiące wcześniej skończyła siedemnaście lat, nie wyglądała na speszoną tym zamieszaniem, odpowiadała swobodnie. Nie wyglądała także na zmęczoną, mimo iż konferencja trwała prawie godzinę i było to pierwsze tak duże spotkanie medialne Igi. "Jestem gotowa na popularność – mówiła tenisistka. – Dużo się nad tym zastanawiałam i doszłam do wniosku, iż profesjonalny sport wiąże się z tym, by być aktywnym w mediach. Odkąd osiągałam pierwsze sukcesy, miałam sporo wywiadów i zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Zbieram doświadczenie i nie jest wcale tak trudno, jak mogłoby się wydawać".


Radwańska kończyła, Świątek zaczynała
Świątek cieszyła się z wygranej w juniorskim Wimbledonie, ale wielokrotnie powtarzała też, iż choć sukces w Londynie jest dla niej ważny, jeszcze ważniejsze jest to, co przed nią.
"Raczej staram się skupiać na dalszych planach. Mam nadzieję, iż gdy wygram taki turniej seniorski, to będę miała okazję bardziej się cieszyć – powiedziała. I gwałtownie się poprawiła: – To znaczy, cieszę się ogromnie, ale staram się jednak patrzeć do przodu".


Zapytałem wówczas Igę o jej główny cel w nadchodzącej zawodowej karierze. Z pewną siebie miną odpowiedziała: "Cel na całe życie to wygrać wszystkie turnieje wielkoszlemowe, niekoniecznie w jednym roku, po prostu w całej karierze, oraz zdobyć złoto olimpijskie".
Dziennikarze wychodzili z konferencji pod wrażeniem skali ambicji naszej młodej tenisistki.
14 listopada 2018 roku – zaledwie cztery miesiące po juniorskim sukcesie Igi Świątek na Wimbledonie – Agnieszka Radwańska zakończyła karierę. Zdecydowała się na to w wieku dwudziestu dziewięciu lat. Sama decyzja nie była zaskoczeniem dla tych, którzy od lat obserwowali jej występy. W momencie rezygnacji z zawodowego tenisa Radwańska zmagała się z licznymi problemami zdrowotnymi, a największe dotyczyły prawej stopy. W chwili ogłoszenia decyzji zajmowała 75. miejsce w rankingu WTA. Ostatni raz tak nisko sklasyfikowana była dwanaście lat wcześniej. Zaskakiwać mógł jedynie sposób, w jaki podzieliła się tą informacją z opinią publiczną – w środku tygodnia, po południu, w mediach społecznościowych, bez hucznych zapowiedzi czy konferencji prasowej.
Mało kto spodziewał się wtedy, iż gwałtownie doczekamy się tenisistki, która przebije dokonania Agnieszki Radwańskiej. Artur Rolak z magazynu "Tenisklub" wskazywał wówczas, iż mamy pustkę w polskim tenisie: "Dziś najlepszą naszą tenisistką będzie Magda Linette, która jest 82. w rankingu. To pokazuje skalę tej straty [rezygnacji Radwańskiej]. Proponuję zacząć liczyć od dzisiaj czas, kiedy kolejna Polka będzie w pierwszej dziesiątce WTA. Nie sądzę, by to się stało w ciągu dwóch–trzech lat (…). Iga Świątek ma ogromny potencjał, ale jak to u siedemnastolatki, wciąż wiele zmiennych jest niepewnych".


Poważny uraz
Opinia sekretarza redakcji "Tenisklubu" nie należała w tamtym czasie do wyjątkowych. Wszyscy doceniali talent Igi, ale mało kto zakładał, iż gwałtownie zdoła wykorzystać swój potencjał w tenisie zawodowym. Przejście z etapu juniora do seniora jest zwykle bardzo trudne. W przypadku Świątek znaków zapytania było choćby więcej, ponieważ niecały rok przed wygraną w juniorskim Wimbledonie doznała poważnej kontuzji.
– To był problem fizyczny, który początkowo został źle rozpoznany, a potem pojawił się uraz w trakcie jednego ze spotkań – wspomina jej ojciec, Tomasz Świątek.
Do kontuzji doszło w trakcie spotkania z Martiną Trevisan w Warszawie podczas turnieju Warsaw Sports Group Open 2017, organizowanego przez agencję, która w tamtym czasie reprezentowała Igę, a była powiązana z Legią Warszawa. Polka przegrała z Włoszką w I rundzie, a po meczu okazało się, iż ma kłopot ze stawem skokowym.
Pan Tomasz przyznaje, iż kariera córki zawisła wtedy na włosku: – Przeszła operację, a następnie czekała ją żmudna rehabilitacja, która wymagała od nas ogromnego wysiłku. Musiałem utrzymać ją w przekonaniu, iż trzeba znaleźć siły do ćwiczeń. Z drugiej strony musiała uwierzyć, iż z czasem wszystko wróci do normy. Ten okres był bardzo trudny… Przez dobre pół roku córka nie mogła w ogóle obciążać nogi, a tenis zszedł na plan dalszy.


Czytaj także: Legia ogłosiła transferowy hit
Iga na ten czas musiała zapomnieć o grze na korcie. "Znakomitą pracę wykonali fizjoterapeuci Legii. Czasami pracowali wspólnie z nią po sześć godzin dziennie" – opowiadała Jolanta Rusin-Krzepota, ówczesna trenerka przygotowania fizycznego Świątek.
W tamtym momencie nikt nie był w stanie do końca przewidzieć, jak po wyleczeniu organizm Igi zareaguje na rosnącą dawkę wysiłku fizycznego. Miała przed sobą całą dorosłą karierę, a życie tenisistów jest bardzo intensywne, w trakcie sezonu rozgrywają zwykle ponad pięćdziesiąt spotkań.
Po latach Iga tak wspominała tamten uraz: "Myślałam wtedy, iż już nigdy nie zagram w tenisa. Byłam nastolatką i musiałam przejść bardzo poważną operację. Nie powiedziałabym, iż zajmowałam się zwykłymi problemami kontuzjowanego zawodnika. Bardziej chodziło o to, iż nie wiedziałam, czy mogę wrócić".


Dziś w jej grze nie widać choćby śladu po bolesnej kontuzji. – Niewykluczone, iż to efekt tak długiej rehabilitacji. Gdyby wróciła na kort szybciej, mogłoby się to skończyć trwałym uszkodzeniem albo po prostu nie byłoby jej dziś w zawodowym tenisie – mówi jej tata."
Książka Dominika Senkowskiego "Królowe polskiego tenisa. Droga do Igi Świątek" ukaże się 14 maja nakładem Wydawnictwa SQN w serii SQN Originals. Książkę można zamówić TUTAJ. Patronem medialnym publikacji jest Sport.pl.
Idź do oryginalnego materiału