Radykalna reakcja Alexandra Stoeckla na słowa Adama Małysza od początku wyglądała dziwnie. Austriak zrezygnował z pracy w Polskim Związku Narciarskim, bo poczuł się urażony przez prezesa PZN. Teraz okazuje się, iż Stoeckl podczas pracy w Polsce związał się z jedną z norweskim firm. Polscy fani, którzy Stoecklowi choćby współczuli, teraz mają prawo czuć się co najmniej zmieszani.