Była ósma minuta meczu 22. kolejki ligi portugalskiej: Sporing - Arouca. Właśnie wtedy kibice gospodarzy przeżyli pierwszy szok w tym spotkaniu. Jerry St. Juste przejął piłkę w środku boiska i dośrodkował w kierunku swojego bramkarza - Rui Silvy, który był przed własnym polem karnym. Piłka leciała za bramkarza, który nie wiedząc, co zrobić, odbił piłki w kuriozalny sposób i wpadła ona do siatki! Tak naprawdę tylko on sam wie, co chciał zrobić w tej sytuacji.
REKLAMA
Zobacz wideo Wstyd i hańba w Legii Warszawa! „Jak patrzę na Guala." [To jest Sport.pl]
Niesamowity gol samobójczy w lidze portugalskiej
- Co tutaj się wydarzyło. St. Juste nieodpowiedzialnie, ale Rui Silva jeszcze gorzej. Mógł z piłką zrobić wszystko, puścić, odbić klatką piersiową, natomiast zagrał w sposób dziwaczny bramkarz, który miał daś spokój na tej pozycji. Zostawiamy to do rozstrzygnięcia trenerowi Sportingu, kto bardziej zawinił. Na pewno obrońca nie powinien podawać żadną miarą w światło bramki piłki górnej do bramkarza. Natomiast Rui Silva zachował się dziwacznie i spojrzał z wyrzutem na St. Juste - mówili komentatorzy Eleven Sports.
To nie był jedyny gol w tej części. W 17. minucie wyrównał strzałem z 11 metrów w długi róg Conrad Harder, który 180 sekund wcześniej pojawił się na boisku, zastępując kontuzjowanego Daniela Bragancę. Asystę przy golu Hardera miał Viktor Gyokeres, który jest na liście życzeń największych klubów świata - m.in. FC Barcelony.
Zobacz: Kibice Legii mają dość. Niebywałe sceny podczas meczu w Warszawie
W piątej minucie doliczonego czasu gry goście otrzymali rzut karny. Wykorzystał go Henrigue Araujo i Arouca sensacyjnie prowadziła do przerwy 2:1.
Z takiego wyniku do przerwy cieszyli się kibice wicelidera: Benfiki i trzeciego w tabeli - FC Porto.