Porażka 1:2 z Holandią tak naprawdę niczego jeszcze nie przekreśla. Reprezentacja Polski mimo straconych punktów dała trochę optymizmu, jeżeli chodzi o styl gry. A to ważne, bo przecież przed nami dwa najważniejsze mecze.
Z Austrią zmierzymy się już 21 czerwca. Na koniec grupowej rywalizacji podczas Euro 2024 zagramy z Francją 25 czerwca. Jeszcze nie wiadomo, o co tak naprawdę będziemy się bić w tym ostatnim spotkaniu. Układanka związana z fazą grupową pozwala wierzyć, iż Biało-Czerwoni awansują, dzięki jednemu z bardziej łaskawych scenariuszy.
Co musi się stać, żeby Polska wyszła z grupy? Oto scenariusze
Wymarzony wariant to bezpośredni awans z pierwszego lub drugiego miejsca w grupie D. To bezpieczne pozycje, które są trampoliną do kolejnej fazy bez zbędnego kombinowania. Tylko powiedzmy sobie szczerze, musimy być realistami. Zajęcie drugiego miejsca przez Biało-Czerwonych byłoby teraz sporą niespodzianką, biorąc pod uwagę, iż przed nami mecz z wicemistrzami świata.
Po porażce z Holandią i przed meczami z Austrią i Francją musimy przyjrzeć się opcji dodatkowej – możliwości awansu z trzeciego miejsca w grupie. Taką przepustkę wywalczy cztery z sześciu ekip, które w swoich grupach zajmą trzecią lokatę. Matematycznie udałoby się wywalczyć awans choćby z trzema punktami na koncie, ale wtedy najważniejszy byłby bilans bramek.
Dużo będzie zależało od wyniku starcia naszych grupowych rywali. Austria zmierzy się z Francją już 17 czerwca o godz. 21:00. Chyba nikt nie przewiduje, iż w tym meczu "Trójkolorowi" dadzą sobie wyrywać trzy punkty.
Jeśli Polska rzeczywiście awansowałaby do 1/8 finału Euro 2024 z trzeciego miejsca w grupie, mogłaby trafić na reprezentację, która wygrała w grupie E (Belgia, Rumunia, Słowacja, Ukraina), grupie B (Hiszpania, Włochy, Chorwacja, Albania) lub grupie C (Anglia, Słowenia, Serbia, Dania).
QUIZ: Zostań królem strzelców! Sprawdź, swoją kibicowską formę na Euro 2024
Spróbujmy jeszcze trochę pomarzyć. Co w sytuacji, jeżeli zespół trenera Michała Probierza awansowałby... z pierwszego miejsca? Wtedy zagralibyśmy ze zwycięzcą grupy F, w której rywalizują Portugalia, Turcja, Czechy oraz Gruzja. Mogłoby więc dojść do powtórki wielkiego starcia z Euro 2016, kiedy Polacy po dramatycznej serii rzutów karnych z Portugalią odpadli w ćwierćfinale.
I jeszcze wariant z awansem z drugiej pozycji w grupie. W takim układzie trafilibyśmy na drugą drużynę z grupy E, czyli na Belgię, Rumunię, Słowację lub Ukrainę.