To dlatego Świątek wygrała z Krejcikovą. Krzyk Abramowicz na koniec mówi wszystko

2 godzin temu
Barbora Krejcikova to jedna z najtrudniejszych przeciwniczek dla Igi Świątek. Czeska mistrzyni Roland Garros i Wimbledonu mnóstwo razy pokazywała, iż wie, co i jak robić, żeby granie w tenisa nie zawsze było dla Polki przyjemne. W ćwierćfinale turnieju WTA 500 w Seulu Krejcikova znów próbowała to zrobić, mimo iż pierwszego seta przegrała aż 0:6! Ale tym razem Świątek jej nie pozwoliła - wygrała 6:0, 6:3 i jeszcze dziś zagra w półfinale z 19-letnią Australijką Mayą Joint.
Trzy lata temu w Ostrawie Iga Świątek i Barbora Krejcikova rozegrały kapitalny, trzygodzinny finał, który wygrała Czeszka 5:7, 7:6, 6:3. Polka prowadziła na oczach tłumu swoich kibiców, którzy zjechali do czeskiej miejscowości tuż za naszą granicą. Miała wszystko, żeby tamten finał wygrać. Ale Czeszka znalazła sposób na odwrócenie go. Krejcikovą pamiętamy też z takiego finału, w którym nie dała Idze żadnych szans – wygrała 6:4, 6:2 w 2023 roku w Dubaju. Tamte mecze są najlepszym dowodem, jak trudną rywalką jest Czeszka. A ten w Seulu też wcale nie był najłatwiejszy, bo choć Świątek prowadziła aż 6:0, 2:0 i 40:15, to Krejcikova ani myślała się poddać.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek? "Trudny temat". Karol Strasburger z ważnym przesłaniem


Po niespełna półgodzinie gry Świątek wygrywała 4:0, 30:0 i serwowała. Gdy popełniła podwójny błąd serwisowy, kamera pokazała nam niewzruszonego Wima Fissette’a. Po chwili Iga popełniła kolejny podwójny błąd serwisowy i znów widzieliśmy Fissette’a. Tym razem coś mówił do osoby będącej poza kadrem, pewnie do psycholożki Darii Abramowicz. Ale jego wyraz jego twarzy się nie zmienił. Trener wyglądał na człowieka emanującego stoickim spokojem. Miał rację. W kolejnej akcji Świątek kapitalnie przyspieszyła forhendem i po rozpaczliwej obronie Krejcikovej zdobyła punkt pewnym atakiem spod siatki, a gema na 5:0 zamknęła asem. Za moment było już po secie. Świątek wygrała go 6:0 w 32 minuty. Rozbiła Krejcikovą (26:12 w punktach). Polka zdominowała rywalkę.
Intensywność. Tym zaimponowała Świątek
W przeszłości Świątek toczyła z Krejcikovą zacięte mecze i wygrała „tylko" trzy z pięciu. Teraz Czeszka słynąca z wyjątkowej tenisowej inteligencji bardzo długo nie była w stanie nic zrobić. A to dlatego, iż Świątek prezentowała świetną intensywność. Krejcikova nie mogła realizować taktyki - na pewno jakąś na Igę wymyśliła – bo nie nadążała. Świątek cały czas naciskała. Zwłaszcza w wymianach (serwis jeszcze pozostawiał trochę do życzenia). Grała mocno, głęboko, a przy tym unikała niewymuszonych błędów.
Moment zwolnienia przez Świątek, chwilę utraty intensywności, zobaczyliśmy przy wyniku 6:0, 2:0, 40:15 i serwisie Igi Iga. Wtedy Polce najwyraźniej zabrakło koncentracji, popełniła dwa proste błędy z rzędu, a Czeszka w grze na przewagi wyszarpała gema. Przy stanie 0:6, 1:2 Krejcikova się uśmiechnęła na pewno nie dlatego, iż nie przegra meczu do zera, tylko dlatego, iż uwierzyła w możliwość załapania się na grę. I się załapała. Co prawda Świątek od razu wygrała do zera gema przy serwisie Krejcikovej, ale prowadząc 6:0, 3:1 i serwując nie potrafiła odjechać.
Drugi set wyglądał już inaczej. Gdy Krejcikova wyrównała na 3:3, to już nie tylko się uśmiechała, ale też zaciskała pięść w geście mówiącym, iż ona wierzy, iż może ten mecz odwrócić. Ale brawa dla Świątek, iż na to nie pozwoliła. Kluczowego gema – na 4:3 – Iga wyserwowała sobie w trudach, w grze na przewagi. Znów naciskała i nie wstrzymywała ręki w decydujących punktach. I świetnie tego trudnego gema wytrzymała fizycznie. Kolejnego gema serwująca Krejcikova przegrała do zera, wyglądała na zmęczoną. A przy 6:0, 5:3 dla Świątek Czeszka jeszcze próbowała się postawić, ale Polka dokończyła ten mecz, wykorzystując już pierwszego meczbola po efektownej akcji przy siatce. Po chwili zobaczyliśmy chyba jeszcze bardziej efektowną euforia Darii Abramowicz.


Świątek była oklaskiwana na stojąco przez cały swój sztab. Na pewno za to, iż zrealizowała założenia. Bo choć w drugim secie miała gorsze momenty (popełniła w nim 13 niewymuszonych błędów, a w pierwszym tylko siedem), to i tak nie pozwoliła groźnej rywalce przejąć inicjatywy. Na te próby odpowiedziała bardzo dobrze, znowu podnosząc jakość w najtrudniejszym fragmencie meczu.
Z powodu opadów deszczu torpedujących turniej w Seulu w minionych dniach, w sobotę Świątek musi zagrać drugi mecz. W półfinale zmierzy się z Mayą Joint (46 WTA). Australijska 19-latka w ćwierćfinale granym równolegle do meczu Świątek – Krejcikova pokonała 6:0, 6:3 Clarę Tauson. Mecz Świątek – Joint zacznie się nie przed godziną 10 czasu polskiego.
Idź do oryginalnego materiału