To dlatego Lin Yu-Ting milczy po igrzyskach. Głos z Tajwanu: Jak w czasach ZSRR

3 godzin temu
Lin Yu-Ting wróciła w swoim kraju do rywalizacji, a miejscowy dziennikarz sportowy Chia Ming Chen opowiada Sport.pl o kulisach jej występu. Tłumaczy także m.in., dlaczego sprawa badań genetycznych nie została wyjaśniona oraz ile pięściarka zarobiła za ostatnie zwycięstwo. - Jak w czasach ZSRR, prawda nie jest ujawniana.
W ostatnich dniach Lin Yu-Ting wróciła na ring i stoczyła pierwsze pojedynki od zeszłorocznych Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Tajwańska pięściarka wystartowała w Narodowych Igrzyskach Tajwańskich, zawodach lokalnych z udziałem wyłącznie tajwańskich sportowców. Szósty raz z rzędu zdobyła tytuł mistrzyni kraju.


REKLAMA


Zobacz wideo Przemysław Saleta uniknął konfrontacji ze Stevenem Seagalem: Podpuszczali mnie, żebym zrobił mu krzywdę


Jej pierwsza przeciwniczka zrezygnowała przed walką, druga poddała się po pierwszej rundzie. Podobnie było w finale. Jak opisywaliśmy: "Wu Pei-yi przetrwała pierwszą rundę, ale tuż po gongu rozpoczynającym drugą odsłonę z jej narożnika poleciał ręcznik. To oznaczało natychmiastowy koniec pojedynku, a Yu-Ting wzniosła ręce w geście triumfu.
Lin Yu-Ting wróciła i wygrała
To pierwszy występ Lin Yu-Ting w nowej kategorii wagowej - do 60 kg. Rok temu w stolicy Francji wygrała w rywalizacji do 57 kg, w finale pokonując wtedy Julię Szeremetę. Jak informują tajwańskie media, Lin Yu Ting i Wu Shih-yi zamieniły się niedawno kategoriami - ta druga przeszła do 57 kg, w Paryżu zdobyła wcześniej brązowy medal do 60 kg. Teamy obu pięściarek uzgodniły, iż w ten sposób zyskają nową motywację do rozwoju.


Wu Shih-yi także okazała się najlepsza w Narodowych Igrzyskach Tajwańskich, ale podobnie jak inni lokalni sportowcy, pozostała w cieniu Lin Yu-Ting. - Lin była nie tylko uczestniczką, ale i ambasadorką igrzysk. Nie rozmawiała wiele z mediami, mówiąc jedynie, iż dobrze przygotowała się do tego turnieju, oglądała nagrania rywalek, stoczyła kilka wyrównanych walk bokserskich, nie zdradzając, kto jej towarzyszył - opowiada Sport.pl dziennikarz sportowy z Tajwanu Chia Ming Chen.
Czytaj także: 18-letni Polak zachwyca całe Niemcy


Trener Lin Yu-Ting Zheng Ziqiang cytowany przez portal Ctinews.com przyznał, iż jego zawodniczka od momentu zmiany wagi stała się bardziej muskularna, a nowe rywalki pozwolą wydobyć z niej jeszcze większą wolę walki. Nie ujawnił jednak, jakie są ich dalsze plany. Mistrzyni z Paryża przyznała jedynie, iż jest "gotowa na kolejne wyzwania".
Sytuacja Lin Yu-Ting nie jest jasna. Po zeszłorocznych igrzyskach miała przejść badania genetyczne, ale wyniki nie zostały potwierdzone. - A z kolei na Narodowych Igrzyskach nikt nie wymagał od niej testów płci, więc mogła czuć się bezpiecznie - przyznaje Chia Ming Chen.
Dziennikarze nie ujawnią, jak było?
Nasz rozmówca przyznaje, iż Yu-Ting nie udzieliła w ostatnich dniach żadnego wywiadu największym mediom. - Ale myślę, iż tajwańscy dziennikarze wolą trzymać się politycznej poprawności, tak jak kiedyś. Sytuacja Lin na Tajwanie przypomina sytuację z czasów ZSRR - prawda nie jest ujawniana. Lokalni dziennikarze sportowi są w większości dobrze opłacani przez miejscowe federacje sportowe. Zawsze mówią to, czego chce rząd, nie ujawniają żadnych skandali, choćby jeżeli coś wiedzieli to wolą milczeć, dopóki coś nie wybuchło - tłumaczy. Jego zdaniem media na Tajwanie same nie dojdą do tego, jaki jest finał sprawy z badaniami genetycznymi Lin Yu-Ting, a pięściarka bez nacisku mediów nie będzie się tłumaczyć.


Dziennikarz Chia Ming Chen opowiedział nam także, co jest najważniejsze na Narodowych Igrzyskach Tajwańskich. Zawodów nie transmitowały główne stacje telewizyjne, startowali jedynie lokalni sportowcy, reprezentując swoje rodzinne miasta. - Ale premie dla nich są pokaźne i to klucz do zrozumienia igrzysk. Większość uczestników ma zerowe szanse na zwycięstwa w turniejach azjatyckich.


Specyfika igrzysk
Inaczej jest oczywiście w przypadku Lin. - Za szóste mistrzostwo w igrzyskach z rzędu zgarnęła 400 tys. dolarów tajwańskich (ponad 47 tys. zł - przyp. red.). Ponadto z uwagi na jej status reprezentantki kraju, rodzinne miasto Nowe Tajpej przekaże kolejne 200 tys. dolarów tajwańskich (23,5 tys. zł) - wylicza nasz rozmówca.
Inni sportowcy nie mogą liczyć na aż tak wysokie nagrody, ale dziennikarz podaje przykład piłki nożnej jako jednej z dyscyplin, w której podczas Narodowych Igrzysk można wyjątkowo dobrze zarobić. - Tajwan jest krajem bardzo słabym piłkarsko (174. miejsce w rankingu FIFA - przyp. red.), większość piłkarzy dorosłej reprezentacji to studenci lub zawodnicy z lokalnej ligi amatorskiej, którzy wolą zagrać na igrzyskach niż dla drużyny narodowej w terminie wyznaczonym w październiku przez FIFA.
Dobry występ w lokalnych zawodach pozwala im otrzymać premię od władz powiatów lub miast. O jak wysokich sumach mówimy? - Taka premia stanowi około czterech - pięciu miesięcznych pensji, jakie piłkarze zarabiają w amatorskich klubach naszej pierwszej ligi. Otrzymują zwykle w lidze co miesiąc od tys. do dwóch tys. dolarów amerykańskich (3,6 tys. - 7,2 tys. zł), najczęściej poniżej 1,5 tys. dolarów (5,4 tys. zł) i muszą podejmować dodatkową pracę poza sportem - tłumaczy tajwański dziennikarz.
Idź do oryginalnego materiału