To był mecz, na który czekali wszyscy kibice tenisa. Hit w półfinale imprezy WTA 1000 w Cincinnati, czyli starcie Igi Świątek z Jeleną Rybakiną. Tegoroczna mistrzyni Wimbledonu rywalizowała z reprezentantką Kazachstanu, która zaimponowała w piątek łatwo ogrywając liderkę rankingu Arynę Sabalenkę - 6:1, 6:4.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak Iga Świątek! Englert, Daniec, Strasburger i wiele innych gwiazd błyszczy na korcie
Początek meczu Świątek - Rybakina stał na niezwykle wysokim poziomie. Obie tenisistki serwowały jak w transie, jako returnujące nie miały żadnych szans. Pewnie wygrywały swoje gemy serwisowe i tak aż do stanu 3:3. - Ależ to jest świetne granie. Sześć gemów na ultra wysokim poziomie - analizował komentator Canal+ Sport Dawid Celt.
Chwilę później jednak obserwowaliśmy pierwsze kłopoty przy serwisie naszej tenisistki. Jelena Rybakina naciskała ją, zaczęła lepiej odbierać podanie, atakowała od samego początku. Dwa returny dały jej później punkt, a nasza tenisistka chciała ją zaskoczyć przy serwisie i stąd zaliczyła podwójny błąd serwisowy. Została przełamana.
Znakomita reakcja Świątek
Iga Świątek przegrywała już 3:5, gdy jej trener przekazał kluczową wskazówkę. - Pozycja różna przy serwisie - taką podpowiedź krzyknął siedzący na trybunach Wim Fissette do Polki. Podchwycili to także komentatorzy. - Iga stoi zbyt głęboko w gemach rywalki, brakuje ruchu do przodu - opisywał Celt. Po kolejnym przegranym punkcie Świątek sama to zauważyła, a kamera wychwyciła zdanie, jakie padło z jej ust: "Jestem za daleko".
Dawid Celt tłumaczył, iż nasza zawodniczka "może stać głębiej, ale żeby było wyjście do przodu". Tego z jej strony przez dłuższy czas przy podaniu Rybakiny brakowało. Być może dlatego, iż miała w pamięci ich poprzedni pojedynek z Paryża. Podczas tegorocznego Roland Garros Iga Świątek przegrała z Jeleną Rybakiną pierwszego seta 1:6, nie potrafiła odebrać serwisu przeciwniczki, a gdy usłyszała poradę od teamu, by cofnąć się przy returnie, to obraz gry odmienił się i wygrała całe spotkanie w trzech setach.
Tym razem jednak Świątek była zbyt daleko nie tylko przy podaniu Jeleny Rybakiny, ale i w samych wymianach. W ten sposób było jej trudniej przycisnąć rywalkę, zmusić do obrony. Reprezentantka Kazachstanu robiła momentami, co chciała w ataku. Ale podpowiedź Wima Fissette’a w końcówce pierwszego seta podziałała skutecznie. Jego podopieczna zrobiła kilka kroków do przodu, grała agresywniej, do tego sprawiała, iż Rybakina musiała więcej biegać. - Rewelacja, Iga w najlepszym wydaniu - wskazali komentatorzy.
Ten sposób gry sprawił, iż Polka ze stanu 3:5 wyszła na 7:5. Popisała się znakomitym finiszem, imponowała także w obronie. Realizator pokazał bilans zdobytych punktów (12:3) w ostatnich minutach. Iga grała coraz pewniej, a z kolei u mistrzyni Wimbledonu z 2022 roku można było zauważyć więcej nerwowości. Nic dziwnego, skoro serwowała na wygranie seta, została przełamana, a po chwili przegrała całą partię.
Czytaj także: Zaskakujące wieści przed US Open ws. Fręch
Polka w finale!
Stefano Vukov, trener Jeleny Rybakiny, robił z trybun, co mógł, by także wesprzeć swoją zawodniczkę. Próbował ją motywować okrzykami po każdym punkcie, podpowiadał cały czas. To jednak na kilka się zdawało. Wydaje się, iż w końcówce pierwszego seta mistrzyni Wimbledonu z 2022 roku po prostu "pękła" i nie była już w stanie się pozbierać. Nie potrafiła też zareagować na podniesienie poziomu gry przez Igę Świątek. Polka grała niemal bezbłędnie i stąd w drugim secie tak gwałtownie odskoczył rywalce, prowadząc 4:1. choćby chwilowy trudniejszy moment wytrzymała - dwa break pointy dla przeciwniczki przy 2:4 - pokazując świetną defensywę. To absolutnie zasłużony awans Polki do finału, bo potrafiła zareagować i zmienić sposób gry. Kolejny raz mogła liczyć na wsparcie od swojego trenera.
W meczu finałowym w Cincinnati Iga Świątek zmierzy się z lepszą pary Jasmine Paolini - Weronika Kudiermietowa. Ten drugi półfinał rozpocznie się tuż po zakończeniu meczu Polki i reprezentantki Kazachstanu. Finał z kolei ruszy o północy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego. Transmisja w Canal+ Sport, relacja w Sport.pl.