Spotkanie przypadło na 26 października 2024 roku, a obie drużyny mogły do niego podchodzić z nutą niepewności. Podopieczni Hansiego Flicka wprawdzie trzy dni wcześniej rozbili 4:1 Bayern Monachium w Lidze Mistrzów, ale na początku sezonu nie ustrzegli się wpadek w postaci porażek z Osasuną (2:4) i AS Monaco (1:2). Real przed hiszpańskim klasykiem także pewnie pokonał zespół z Niemiec, a mianowicie Borussię Dortmund (5:2). Ale w innych spotkaniach "Królewscy" wymęczali zwycięstwa, ku niezadowoleniu swych fanów.
REKLAMA
Zobacz wideo Koniec Lewandowskiego w Barcelonie? Kosecki: Jesteśmy świadkami początku końca
Lewandowski show! Dwa gole w dwie minuty. I ta cieszynka
Spotkanie z FC Barceloną pokazało kibicom z Madrytu, iż z dwojga złego lepiej wygrać w złym stylu, niż ponieść bolesną porażkę po spotkaniu w którym paradoksalnie miało się sporo okazji. Zwłaszcza z odwiecznym rywalem. Suchy wynik mógłby sugerować, iż gospodarze zostali zdmuchnięci z murawy, choć było inaczej. Już w 13 minucie Real miał świetną okazję do zdobycia gola. Podobnie jak w 30., gdy piłkę do siatki skierował Kylian Mbappe. Ale w obu przypadkach arbiter Jose Sanchez Martinez dopatrzył się pozycji spalonych.
Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem bezbramkowym, ale to Real miał groźniejsze sytuacje. Z kolei w drugiej Barcelona zagrała koncert, którego główną gwiazdą został Lewandowski. Polak w 54. minucie otworzył wynik meczu, wykorzystując znakomite prostopadłe podanie od Marca Casado. Po tak zagranym ciasteczku snajper wyszedł sam na sam z Andrijem Łuninem i wygrał ten pojedynek. Do historii przeszło jednak to, co zrobił po trafieniu, gdy podbiegł pod trybunę kibiców "Królewskich", stanął przed nią niczym posąg i bezczelnie żuł gumę. Jakby chciał im powiedzieć, iż taka bramka to dla niego nic szczególnego. Ot, zwykły dzień w pracy.
"Lewandowski strzela gola i po prostu stoi, żując gumę i wpatrując się w rozwścieczonych kibiców Madrytu. Szalona aura" - napisał jeden z fanów "Blaugrany", przypominając tamtego gola. "Gdybym wtedy był kibicem Realu na stadionie, to bym się rozpłakał" - głosi inny wpis. "Jedna z najzimniejszych cieszynek w dziejach" - dodał kolejny kibic.
Napastnik nie miał zamiaru na tym poprzestać. Na kolejne trafienie czekał raptem dwie minuty. Wówczas otrzymał kapitalne dośrodkowanie od Alejandro Balde, który wypatrzył go niepilnowanego w środku pola karnego. Następnie wyskoczył i precyzyjną główką w prawy róg podwyższył wynik na 2:0.
Pomimo niekorzystnego rezultatu, podopieczni Carlo Ancelottiego nie zamierzali się poddać. Dwie świetne sytuacje ponownie miał Mbappe, ale najpierw przegrał starcie z Inakim Peną, a następnie skierował piłkę do bramki... po spalonym, co było największą zmorą Realu w tamtym spotkaniu. Za to Barcelona nie narzekała na brak skuteczności i w odpowiedzi strzeliła jeszcze dwie bramki za sprawą Lamine'a Yamala oraz Raphinhii. Po triumfie nad Realem powiększyła też przewagę w tabeli LaLiga do sześciu punktów, ostatecznie zdobywając mistrzostwo kraju.
Skrót z tego spotkania i popisu Lewandowskiego możecie obejrzeć na poniższym materiale stacji Canal+ Sport.