To była 100. minuta meczu. Legia prowadziła 3:2, nagle rzut karny dla rywali

3 godzin temu
Zdjęcie: screen


Sześć goli, a ostatni w 100. minucie zobaczyli kibice w poniedziałkowym meczu Motoru Lublin z Legią Warszawa. Przy obecności rekordowej w Lublinie liczbie 15 200 kibiców wydawało się, iż zwyciężą przyjezdni. Sędzia przyznał jednak rzut karny gospodarzom, a na raty bohaterem został Samuel Mraz. Pierwszy powrót do Lublina po odejściu okazał się dla Goncalo Feio pechowy, a jego dawny asystent Mateusz Stolarski ma powody do dumy.
Jesienią Legia Warszawa ograła Motor Lublin 5:2, a Goncalo Feio mógł cieszyć się z triumfu nad swoim byłym zespołem oraz dawnym asystentem Mateuszem Stolarskim. Teraz jednak szkoleniowiec z Portugalii pierwszy raz wracał na Lubelszczyznę od kwietnia 2024 roku, kiedy zostawił walczący o awans do ekstraklasy klub po porażce ze Stalą Rzeszów. Spodziewać się więc można było, iż miejscowi będą chcieli odegrać się nie tylko za porażkę w stolicy, ale również byłemu zwierzchnikowi. Zresztą świadczyć o tym mogło dość szorstkie powitanie szkoleniowców.

REKLAMA







Zobacz wideo Ewa Swoboda bez medalu na halowych mistrzostwach Europy. Powodem kontuzja kolana?



Kuriozalny gol w meczu Motor Lublin - Legia Warszawa. Jak to się stało?
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem kibice obu zespołów "poczęstowali się" mnóstwem wulgaryzmów, a zaraz po rozpoczęciu meczu sędzia musiał przerwać grę z powodu zadymienia boiska przez racę. Piłkarze obu zespołów zaprezentowali kilka ofensywnych akcji, a później stało się coś absolutnie niespodziewanego.


W 11. minucie spotkania piłkę złapał Kacper Rosa, a na stadionie rozległ się gwizdek. Bramkarz uznał, iż to arbiter przerwał grę, ale tak się nie stało. Rosa wyrzucił piłkę przed siebie, a do bramki wpakował ją Marc Gual. Jako iż sędzia nie użył gwizdka, to gol został uznany i w tak kuriozalny sposób Legia wyszła na prowadzenie 1:0.
Po bramce na boisku działo się sporo i to pod oboma polami karnymi. Dwukrotnie strzelał Samuel Mraz, ale raz piłka trafiła w obrońcę, a raz zbił ją Vladan Kovacević. Później próbował Ilja Szkurin, ale mocne uderzenie minimalnie minęło słupek Rosy.
W kolejnych minutach Motor miał przewagę i dłużej utrzymywał się przy piłce, ale nie wynikało z tego zbyt wiele. Dopiero w 37. minucie lublinianie przeprowadzili akcję, po której zakotłowało się w polu karnym gości. Finalnie piłka trafiła na prawą stronę, a tam zwodem obrońcę minął Filip Wójcik i posłał znakomitą piłkę wprost na głowę Bradley’ego van Hoevena. Niewysoki Holender wygrał pojedynek z zawodnikami Legii i strzałem głową dał gospodarzom remis 1:1.



Ten sam zawodnik w 43. minucie przejął bezpańską piłkę za plecami obrońców gości i stanął sam na sam z Kovaceviciem, ale wybrał strzał w środkowy sektor bramki i trafił w poprzeczkę. Finalnie do przerwy wynik się nie zmienił.
Szalona druga połowa w ekstraklasie i gol w 100. minucie. Goncalo Feio wrócił do Lublina
Po zmianie stron naciskała Legia, a efektem tego była kolejna kuriozalna sytuacja. W 54. minucie zawodnicy Legii posłali dośrodkowanie w pole karne i zdawało się, iż bez problemu piłkę złapie Rosa. Bramkarz popełnił jednak kolejny, okropny i kosztowny błąd. Wypuścił piłkę z rąk wprost pod nogi Kacpra Chodyny, a ten dał Legii prowadzenie 2:1.
Zespół Goncalo Feio cieszył się z prowadzenia zaledwie dziesięć minut. Motor kapitalnie wykorzystał rzut wolny w okolicach pola karnego rywali. Precyzyjne dośrodkowanie posłał Bartosz Wolski, obrona Legii źle pokryła w polu karnym, a głową nie do obrony strzelił Samuel Mraz i było 2:2.


O tym, iż mecz rozkręcił się na dobre, przekonaliśmy się już w 71. minucie, kiedy znów trafiła Legia. Tym razem zostawiony w polu karnym Ryoya Morishita zdołał oddać strzał w gąszczu obrońców i było 3:2 dla przyjezdnych.



Kolejna faza spotkania przebiegała pod znakiem wielu akcji, ale niewielu konkretnych. Legia sporo grała na czas i przerywała akcje faulami, a Motor próbował jeszcze zmienić wynik na korzystny. Jeszcze w doliczonym czasie gry świetną szansę na to miał Mraz, ale strzelił w boczną siatkę. W kolejnej akcji Słowak padł w polu karnym trafiony przez piąstkującego Vladana Kovacevicia. Sędzia długo analizował sytuację na VAR i przyznał miejscowym "jedenastkę".
Do piłki podszedł sam poszkodowany i...jego strzał odbił Kovacević. Piłka trafiła jednak znów pod nogi Mraza, a ten dobił ją do pustej bramki i w dziesiątej minucie doliczonego czasu gry sensacja stała się faktem. Motor rzutem na taśmę zremisował 3:3 i wyrwał rywalom punkty.
Motor Lublin - Legia Warszawa 3:3 (1:1)
Bramki: van Hoeven 37’, Mraz 65', 90+10' - Gual 11', Chodyna 54', Morishita 71'
Idź do oryginalnego materiału