To był już koniec. Raducanu odrzuciła rakietę i zalała się łzami

3 godzin temu
Niesamowite emocje zafundowały fanom na trybunach turnieju WTA 250 w Easbourne Emma Raducanu i Ann Li. Ich mecz w I rundzie trwał grubo ponad dwie godziny, a reprezentantka gospodarzy wróciła z dalekiej podróży i wygrała po trzysetowym boju 6:7(5), 6:3, 6:1. O tym jak wiele ją to kosztowało najlepiej świadczy reakcja Raducanu po ostatniej piłce. Brytyjka po wszystkim się po prostu rozpłakała.
Dla Emmy Raducanu czas gry na trawie to zawsze dość przyjemny moment. Ze wszystkich Wielkich Szlemów to właśnie na Wimbledonie jest najbardziej regularna. Oczywiście wygrała US Open w 2021 roku, ale to był na razie jednorazowy wyskok. Nigdy wcześniej ani później nie przebrnęła w Nowym Jorku choćby pierwszej rundy. Z kolei na trawiastych wielkoszlemowych kortach dwukrotnie docierała do czwartej rundy.


REKLAMA


Zobacz wideo Maria Andrejczyk: Sport jest kojarzony z rozrywką męską, brutalnością


Miał być co najwyżej spacer po nierównym terenie, a trafił się maraton
W tym roku również zaczęła solidnie. W Queen's Club dotarła do ćwierćfinału, gdzie zatrzymała ją Qinwen Zheng, ale poza tym pewnie ogrywała całkiem silne rywalki w postaci Rebeki Sramkovej oraz Cristiny Bucsy. Teraz przyszedł czas na turniej WTA 250 w Eastbourne, a tam na dzień dobry wpadła na Amerykankę Ann Li, byłą finalistkę juniorskiego Wimbledonu w grze singlowej dziewcząt. Ona akurat przed Eastbourne rywalizowała w holenderskim Den Bosch i odpadła tam w II rundzie.


Faworytką była Raducanu, ale mecz okazał się o wiele trudniejszy, niż wielu mogłoby zakładać. Brytyjka przegrała pierwszego seta, który trwał równo godzinę. Odrobiła w nim co prawda straty po słabiutkim początku (0:3), jednak w tie-breaku minimalnie lepsza okazała się Li (7:5). Raducanu musiała gwałtownie zareagować, by nie popsuć zabawy własnej publiczności. Zrobiła to jednak w doskonałym stylu.


Raducanu przetrwała i zalała się łzami. W taki sposób wygrywa bardzo rzadko
Dwa kolejne sety należały już niemalże w pełni do niej. Jej morale nie podkopało choćby szybkie przełamanie dla Li na początku drugiej partii. Brytyjka na returnie też miała sporo do powiedzenia, co udowodniła, przełamując Amerykankę aż trzykrotnie i wygrywając seta 6:3. W decydującym etapie meczu Raducanu weszła na jeszcze wyższe obroty. Ponownie raz za razem nic nie robiła sobie z serwisu rywalki, a w dodatku sama nie dawała już się przełamywać. Efektem była wygrana 6:1 w secie oraz 6:7(5), 6:3, 6:1 w całym meczu, który trwał aż dwie godziny i 21 minut.
Starcie to ewidentnie kosztowało Emmę mnóstwo wysiłku oraz emocji, czemu upust dała po ostatniej piłce. Mimo iż to była "tylko" pierwsza runda, Raducanu rozpłakała się po meczu, nie kryjąc dużej radości. Wzniosłość chwili mógł podkręcić także fakt, iż Brytyjka niezbyt często wygrywa spotkania, w których przegrała pierwszego seta. Dość powiedzieć, iż to dopiero drugi taki przypadek w 2025 roku. Wcześniej w Rzymie zwyciężyła 5:7, 6:0, 6:1 z Weroniką Kudermietową. Kolejną przeciwniczką Raducanu w Eastbourne będzie Australijka Maya Joint.
Idź do oryginalnego materiału