Dla Polaków piątkowe treningi były pierwszymi skokami na śniegu - nie trenowali w Lillehammer podczas nieoficjalnych sesji, bo dolecieli tu dopiero w środę wieczorem, gdy te się kończyły. Thomas Thurnbichler uważał, iż to nie problem i wejście na śnieg już w oficjalnych sesjach nie powinno być problemem.
REKLAMA
Zobacz wideo Niezwykłe miejsce w Szwecji. Sprzęt dla skoczków jak z filmów science-fiction
Polacy potrzebowali "przywitać się" ze skocznią. Potem dwie bomby
Tylko pierwszy trening sugerował, iż było. Na nim żaden z jego skoczków nie przekroczył punktu konstrukcyjnego Lysgardsbakken - 125 metrów. Najwyżej znalazł się Paweł Wąsek, który po skoku na 122,5 metra skończył tę serię na 21. pozycji. Dawid Kubacki (122,5 metra) był 25., Aleksander Zniszczoł (122 metry) 26., Kamil Stoch (118 metrów) 39., a Maciej Kot (115,5 metra) zajął 43. miejsce.
W drugiej z zaplanowanych sesji Polacy, już po pierwszym teście obiektu w Lillehammer, wyglądali o wiele lepiej. Dwóch znalazło się w najlepszej dziesiątce - siódmy Zniszczoł i ósmy Wąsek. I to po dwóch bombach w stosunku do pierwszej piątkowej serii - odpowiednio na 132 i 134 metry. Dawid Kubacki (127,5 metra) znów był 25., a Kamil Stoch (127,5 metra) nieco się poprawił - zajął 28. pozycję. 41. lokata przypadła Maciejowi Kotowi (117,5 metra).
- Było dobrze. To solidny start, zwłaszcza biorąc pod uwagę, iż to były nasze pierwsze skoki na śniegu i tej skoczni - ocenił Thomas Thurnbichler. - Rezultaty są niezłe. W pierwszym treningu pojawiły się spore błędy, na drugi Paweł i Olek byli już w stanie się w pewnym stopniu poprawić. Dawid też może być na poziomie tej dwójki, a może choćby lepszym. Musi tylko znaleźć odpowiednią pozycję najazdową. Jest tu naprawdę wysoko ustawiona belka [wysoko się na niej siedzi - przyp.]. Chodzi zatem głównie o adaptację do tego jutro - rozwinął Austriak.
Problemy na rozbiegu. Polacy daleko za najlepszymi. Z jednym wyjątkiem
Polacy w obu treningach mieli problemy z prędkością na progu. Byli wśród niemal zupełnie najgorszych zawodników na rozbiegu - zwłaszcza Maciej Kot (65. i 68. najlepsza prędkość. Pozostali poza Pawłem Wąskiem (11. i 7.) znaleźli się w najlepszym wypadku około połowy stawki.
- Tu ważna jest pozycja na najeździe. Paweł ją odnalazł i jest szybki, potem Olek w drugim treningu też miał niezłą prędkość. Dawid nie miał najlepszych rezultatów pod tym względem, ale na zgrupowaniach był na poziomie Pawła i Olka. Myślę, iż gwałtownie do nich doskoczy. Maciej testował dziś nowe narty i chyba nie zadziałało to najlepiej, wpłynęło na prędkość. Na treningach w Polsce był na poziomie innych skoczków, choć z innymi nartami - tłumaczył trener Thurnbichler.
Thurnbichler wybrał skład. choćby się nie zawahał. Teraz tłumaczy
Przed Polakami teraz konkurs mikstów. Skład drużyny poza najlepszymi w treningach skoczków Wąskiem i Zniszczołem uzupełniają dwie najlepsze skoczkinie - Nicole Konderla i Anna Twardosz.
- Nie miałem nic innego w głowie, żadnych pomysłów na skonstruowanie składu inaczej - stwierdził Thomas Thurnbichler. To oznacza, iż Austriak bardzo gwałtownie po zobaczeniu, jak wyglądają jego zawodnicy na treningach skreślił trójkę zawodników - Kamila Stocha, Dawida Kubackiego i Macieja Kota.
- Zdecydowałem, iż Paweł rozpocznie konkurs w naszym zespole, a Olek będzie go kończył. jeżeli Dawid oddałby swoje dobre skoki, to byłby w składzie na te zawody. On też to wie. Jutro spróbuje skakać na lepszym poziomie - podsumował Thurnbichler.
Początek konkursu mikstów w Lillehammer zaplanowano na godzinę 16:15. Poza Polską weźmie w nim udział dziesięć innych reprezentacji. Transmisja w Eurosporcie, Metrze i platformie Max.