Monika Stankiewicz – trzy dni po zwycięstwie w Faro – a dzień przed 18. urodzinami (dziś przypadają) – odwiedziła biuro PZT, gdzie spotkała się z dziennikarzami.
– Każdy chciałby być numerem jeden na świecie, wygrywać turnieje wielkoszlemowe, ale to nie jest łatwe. Udaje się to nielicznym. Dlatego staram się być realistką, a wielką euforia sprawi mi awans do Top 100 rankingu WTA – mówi Monika.
– W Wielkim Szlemie chyba najbardziej chciałabym wygrać kiedyś US Open. Podoba mi się ten turniej chociaż we wrześniu nie okazał się dla mnie szczęśliwy. Liczyłam na lepszy wynik w swoim ostatnim starcie w juniorskim szlemie, ale niestety się nie udało. Może w przyszłości więcej tam zdziałam w głównej drabince – powiedziała utalentowana tenisistka.
Ćwierćfinał Wimbledonu i medal Mistrzostw Europy
W tym sezonie Stankiewicz (974 WTA, 20 ITF) osiągnęła ćwierćfinał w juniorskim Wimbledonie, miesiąc później wywalczyła brązowy medal indywidualnych mistrzostw Europy, a teraz sięgnęła po pierwszy tytuł w cyklu ITF World Tennis Tour i to od razu w ITF W35 (w cyklu są mniejsze ITF W15 i ITF W25).
– Najważniejszym wynikiem dla mnie w tym roku był ćwierćfinał Wimbledonu w gronie juniorek. Po nim jeszcze bardziej uwierzyłam w siebie. Poczułam, iż stać mnie na naprawdę dobre występy w zawodowych turniejach. Grając w kilku zawodach ITF przekonałam się, iż najważniejsza różnica między tenisem juniorskim i seniorskim dotyczy właśnie strefy mentalnej, pewności siebie, regularności. Owszem piłka wraca na moją stronę kortu trochę szybciej, trochę mocniejsza, ale nie to jest najważniejsze – podkreśliła 18-latka.
– Najważniejsza w zawodowym tourze jest siła mentalna, odporność na stres i panowanie nad nerwami. Przekonałam się o tym na turnieju w Faro. Były takie momenty, iż denerwowały mnie zepsute piłki, czasem zdarzyło mi się krzyknąć, uderzyć rakietą w kort. Ale gwałtownie się zorientowałam, iż kiedy nie panuję nad złością, to gubię rytm gry i pewność siebie. Starałam się więc jak najbardziej panować nad emocjami i to przyniosło efekty, wygrywałam kolejne mecze i to bez straty seta sięgnęłam po swój pierwszy zawodowy tytuł – wyznała Monika.
Dzika karta do Leszna
W Faro Stankiewicz startowała w dopiero w szóstym turnieju ITF. Wcześniej osiągnęła ćwierćfinały w Bytomiu W50, Kursumlijskiej Banji W15 i Monastyrze W15. Zdobyła 55 punktów. W poniedziałek awansuje o 316 lokat. Awansuje na 658. miejsce.
– Staramy się zwiększać liczbę międzynarodowych turniejów rozgrywanych w Polsce, by pomóc w rozpoczynaniu zawodowych karier takim właśnie uzdolnionym zawodniczkom jak Monika. Dzięki temu mają więcej możliwości do rywalizowania z zagranicznymi rywalami i zdobywania punktów do rankingów przed własną widownią. Cieszymy się, iż udało się jej na koniec tegorocznych startów odnieść taki sukces i wierzymy, iż równie efektownie rozpocznie nowy sezon. Żeby jej to choć trochę ułatwić już przyznaliśmy jej dziką kartę do halowego turnieju ITF 75, który na początku lutego zostanie rozegrany w Lesznie – zaznaczył Dariusz Łukaszewski, prezes Polskiego Związku Tenisowego.