Tenis. Mistrz Wimbledonu w mikście Jan Zieliński o sukcesie w Londynie

1 miesiąc temu

Jan Zieliński w Centrum Olimpijskim w Warszawie zaprezentował dziennikarzom replikę trofeum mistrza Wimbledonu 2024 w mikście.

To drugi wielkoszlemowy tytuł 27-letniego tenisisty. W tym sezonie w Melbourne także wraz z Tajwanką Su-Wei Hsieh triumfowali w grze mieszanej. Natomiast w Paryżu we French Open dotarli do półfinału.

Dotrzymał obietnicę

– Na pewno wciąż dochodzę do siebie, porządkuję myśli. Jednak zagranie tak ważnego meczu na korcie centralnym na Wimbledonie i przede wszystkim wygranie tam finału, to jest po prostu niesamowite przeżycie. Marzyłem o tym od małego, a już to, iż wygrałem Wimbledon to uczucia, które wciąż trudno mi ubrać w słowa. Wszystko wydarzyło się tak szybko. Jestem przy tym z siebie bardzo dumny również dlatego, iż dotrzymałem obietnicy, którą parę lat temu złożyłem mojemu tacie. To, czego dokonałem, było dla mnie podwójnie wyjątkowe – powiedział Jan Zieliński.

– W drodze do tytułu straciliśmy tylko jednego seta, zresztą podobnie było w styczniu w Australii. Tutaj graliśmy z mocną brytyjską parą i to na korcie centralnym, więc dochodziły dodatkowe emocje i nerwy. Pewnie dlatego uciekł na ten jedyny set w turnieju, choć mógł być nasz, bo mieliśmy 4:0 w tie-breaku. Najważniejsze, iż udało się wygrać i nie ma powodu do wybrzydzania, skoro jest drugi tytuł wielkoszlemowy, w dodatku tytuł wywalczony w Wimbledonie, co jest największym osiągnięciem w tenisowym świecie – dodał Janek.

Świątynia tenisa

– Kort centralny na Wimbledonie to wyjątkowe miejsce, dlatego na początku meczu drugiej rundy byłem bardzo zestresowany. Chwilę mi zajęło, żeby ochłonąć i uporządkować myśli. I trochę nam to otwarcie uciekło, bo się zrobiło od razu 1:4, ale potem zapanowaliśmy nad zdenerwowaniem i dalej potoczyło się wszystko już po naszej myśli. Ale na pewno tamten mecz we wczesnej fazie turnieju pomógł nam w finale, bo wyszliśmy na ten kort już bez takiego zdenerwowania i presji, tylko bardzo pewni i zdecydowani – podkreślił Zieliński.

– Zresztą to było widać od pierwszych gemów finału, bo mieliśmy też przygotowaną bardzo skuteczną taktykę na rywali z Meksyku. I to przyniosło skutki, bo decydujący mecz układał się dla nas dokładnie tak, jak tego chcieliśmy. Właśnie ten element, czyli analizowanie gry kolejnych rywali i opracowywanie konkretnej taktyki przed następnym meczem, wprowadziliśmy z moim trenerem Mariuszem Fyrstenbergiem, już jako stały element, Wierzę, iż to jest coś, co pozwoli podnieść mój tenis na jeszcze wyższy poziom – zaznaczył Janek.

Duet idealny

Po styczniowym triumfie w Australian Open Janek umówił się z Su-Sei na kolejne wspólne starty w tegorocznym Wielkim Szlemie.

– W Melbourne trochę przypadkowo się zgadaliśmy na wspólną grę. Ale po pomysłu do zapisania się do turnieju minęło mało czasu, bo błyskawicznie z jej trenerem ustaliliśmy szczegóły taktyki i naszych stylów gry. Po wygraniu Australian Open umówiliśmy się na kolejne wspólne występy w Wielkim Szlemie i teraz po zwycięstwie w Wimbledonie jesteśmy obydwoje z Su-Wei bardzo szczęśliwi. Chyba będziemy dalej kontynuować tę współpracę w mikście. Ale na spokojnie wrócimy do tematu wspólnego startu w US Open w sierpniu, już po Igrzyskach Olimpijskich – tłumaczył Zieliński.

– Jesteśmy z Hugo Nysem umówieni na kolejne wspólne występy w sierpniu, więc zagramy dwa „tysięczniki” w Montrealu oraz Cincinnati. A po nich oczywiście w US Open. To drugi z Wielkich Szlemów rozgrywanych na twardej nawierzchni, podobnie jak Australian Open. Także liczymy na dobry wynik w Nowym Jorku – podkreślił deblista.

Idź do oryginalnego materiału