Tego jeszcze nie było. Tak Amerykanie nazwali Igę Świątek

3 godzin temu
"Czas na Igę Świątek 2.0", "Jej aura powróciła i wszystkie pytania zniknęły", "Pokazała, jaką jest mistrzynią" - to tylko niektóre ze zwrotów w amerykańskich mediach, które zachwycają się Igą Świątek po finale Wimbledonu z Amandą Anisimową (6:0, 6:0).
To był prawdziwy popis tenisa. Iga Świątek w finale wielkoszlemowego Wimbledonu nie dała żadnych szans Amerykance Amandzie Anisimowej (14. WTA), wygrywając 6:0, 6:0. "Iga Świątek, Iga Świątek, Iga Świątek, Iga Świątek, Iga Świątek, Iga Świątek. Sześć razy. Już sześć. Tyle tytułów wielkoszlemowych ma od dzisiaj Polka, która w finale Wimbledonu 2025 rozbiła 6:0, 6:0 Amandę Anisimovą. Ale "Iga Świątek" już sto razy zapisała się na liście zwyciężczyń w meczach wielkoszlemowych. A setne zwycięstwo odniosła w 120. spotkaniu. To są liczby na miarę legendarnej Sereny Williams!" - pisał w spostrzeżeniach Łukasz Jachimiak, dziennikarz Sport.pl.

REKLAMA







Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!



Amerykańskie media bardzo chwalą Polkę. "Czas na Igę Świątek 2.0"
Amerykańskie media zabrały głos po finale Wimbledonu kobiet. Przede wszystkim i to jest z polskiej perspektywy najważniejsze, bardzo chwalą Igę Świątek. Mało tego - nie mają wątpliwości, iż wróciła wielka polska mistrzyni.
"Świątek rozpoczyna renesans tytułem na Wimbledonie" - tytułuje relację z finału Sports Illustrated. Dziennikarz Jon Wertheim dodaje, iż teraz czas na Igę Świątek 2.0.


"To był jej pierwszy tytuł od zeszłorocznego Rolanda Garrosa. Jej upadła gwiazda znów zabłysła. Zawodniczka, która przez większość ostatnich pięciu lat była numerem jeden rankingu, spadła najpierw z pierwszego miejsca, a potem z pierwszej piątki. Przyjechała na Wimbledon z ósmym numerem, co jest jej najniższą pozycją w turnieju wielkoszlemowym od 2020 roku. Teraz czas na Igę 2.0 - czytamy.
Jon Wertheim podkreśla też, iż wszystkie wątpliwości odnośnie Igi Świątek, które były przed turniejem, teraz zniknęły.



"Jeśli chodzi o Świątek, wróciła na 3. miejsce w rankingu, a co ważniejsze, jej aura powróciła. Pytania o jej pewność siebie? Pytania o decyzję o współpracy z nowym trenerem? Pytania o jej mentalną wytrwałość? Wszystkie zniknęły. Zamiast tego zostaliśmy z zawodniczką z pokolenia na pokolenie, która teraz uda się do Nowego Jorku, próbując wygrać swój drugi turniej wielkoszlemowy w tym sezonie i siódmy w ogóle" - pisze.
"Przed tegorocznym Wimbledonem nie było tajemnicą, iż Świątek była w trudnej sytuacji. Ale pokazała, jaką jest mistrzynią i teraz ma na koncie swój 23. tytuł i szósty wielkoszlemowy - dodaje "Tennisworldusa".
"6:0 6:0! Historyczne bombardowanie Świątek i zwycięstwo w Wimbledonie" - to z kolei tytuł z "Yahoo". "Świątek ugruntowała swoją pozycję jako jedna z największych gwiazd kobiecego tenisa dzięki bezprecedensowemu, bezlitosnemu zwycięstwu nad Anisimovą w brutalnym finale na korcie centralnym Wimbledonu. W promieniach słońca na korcie centralnym wspaniała polska tenisistka Świątek zapomniała o wszystkich swoich dotychczasowych zmaganiach na trawiastych kortach i w sobotę w niecałą godzinę odniosła majestatyczne zwycięstwo - dodaje dziennikarz Ian Chadband.
Jon Wertheim przyznaje też, iż Iga w wieku 24 lat osiągnęła już wiele, a wynik finału Wimbledonu budził grozę.



"Polka ma bilans 6:0 w finałach turniejów wielkoszlemowych i jest o krok od wygrania Wielkiego Szlema (został jej Australian Open), a przecież nie ma jeszcze 25 lat. Ten mecz zawsze będzie pamiętany mniej ze względu na tytuł Świątek, a bardziej ze względu na wynik, który do niego doprowadził. Wygrała 6:0, 6:0 w 57 minut, budząc tym samym zgrozę. Mówiąc szczerze, to było nie tyle świętowanie, co pogrzeb, trudny do oglądania ostatni mecz turnieju – fatalne połączenie tremy Anisimovej i niezłomnej zawodniczki u szczytu swoich możliwości" - pisze Wertheim.
Amerykańscy dziennikarze zwrócili też uwagę na słabą postawę Anisimowej.
"Iga Świątek pokonuje Amandę Anisimową w historycznym stylu i wygrywa Wimbledon" - to tytuł ze sportskeeda.
"W sobotę na korcie centralnym panował ruch jednokierunkowy. Świątek niepokonana jeszcze w finałach turniejów wielkoszlemowych, gwałtownie zaatakowała słabą Amerykankę. W drugim secie, choć Anisimowa nie była już tak słaba, to i tak było za późno, bo była numer jeden też wygrała 6:0" - dodaje dziennikarz Shyam Kamal.



Z kolei ESPN przytacza statystyki, które dobitnie świadczą o dominacji Polki.
- Świątek zdominowała w finale Anisimową i wygrała Wimbledon. Polka wygrała 55 z 79 punktów w sobotę, mimo iż miała tylko 10 winnerów. Anisimova od początku była niestabilna i popełniła 28 niewymuszonych błędów. Świątek ostała ósmą tenisistką w historii – i jedyną aktywną – która zdobyła tytuł wielkoszlemowy na wszystkich trzech nawierzchniach - pisze ESPN.
Zobacz także: Nie do wiary, co zrobiła Świątek. Absolutne szaleństwo
Bezlitosna Iga Świątek otwiera piekarnię i zdobywa pierwszy tytuł z podwójnym bajglem" - to tytuł z "Tennisworldusa".



"Iga Świątek właśnie została mistrzynią Wimbledonu i stało się to w najbardziej imponujący sposób, jaki było możliwe. Polska tenisistka rozgromiła Amandę Anisimovą 6:0, 6:0 w zaledwie 57 minutach gry. Polka, grająca w swoim szóstym finale Wielkiego Szlema, pokazała swoje doświadczenie od samego początku meczu. Z drugiej strony, 23-letnia Amerykanka – grająca w swoim pierwszym finale Wielkiego Szlema – wyglądała na wyjątkowo spiętą i zdenerwowaną od pierwszego gema meczu, kiedy popełniła kilka błędów".
Idź do oryginalnego materiału