Takiej afery w tenisie jeszcze nie było. Brytyjczycy wstydzą za swoją tenisistkę

2 godzin temu
O Harriet Dart jeszcze nigdy nie było tak głośno, ale chyba nie o taki rozgłos chodziło 28-letniej tenisistce. Obraziła swoją rywalkę Lois Boisson na turnieju WTA w Rouen, a brytyjscy eksperci tłumaczą nam, skąd takie zachowanie Dart. - To było bardzo głupie - słyszymy.
Najlepsze tenisistki świata rywalizują w tym tygodniu nie tylko w Stuttgarcie, ale także w mniejszej imprezie WTA 250 we francuskim Rouen. W meczu pierwszej rundy występująca z dziką kartą reprezentantka gospodarzy Lois Boisson (303. WTA) pokonała Brytyjkę Harriet Dart (110.) 6:0, 6:3.

REKLAMA







Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"



Nie był to najważniejszy pojedynek sezonu, nie występowały w nim największe gwiazdy rozgrywek. Nieoczekiwanie jednak cały tenisowy świat dyskutował o tym meczu, a to za sprawą słów wypowiedzianych przez Dart wobec Boisson. W trakcie gry zmieniały się stronami, gdy Brytyjka nagle podeszła do sędzi głównej Yamille Halle i powiedziała: "Czy możesz powiedzieć jej, żeby zaczęła używać dezodorant? Naprawdę źle pachnie".



Głośno o Dart
Rozmawiamy z brytyjskimi dziennikarzami tenisowymi, którzy nie kryją zdziwienia postawą Harriet Dart. - Słowa Harriet były co najmniej zaskakujące. To było oczywiście bardzo głupie, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy kamera może uchwycić praktycznie wszystko, co powie zawodniczka na korcie - zauważa Adam Addicott z portalu Ubitennis.com.
Wypowiedź tenisistki przebiła się do największych mediów w Wielkiej Brytanii, które na co dzień nie zajmują się tenisem: "Jej słowa wywołały spore poruszenie. Praktycznie wszystkie główne media opowiadały o tej historii. Dart spotkała się z krytyką, ale to logiczne, bo każdy na jej miejscu musiałby się tego spodziewać". Brytyjskie media przyznają, iż czują wstyd po tym, jak zachowała się ich tenisistka.
Pytamy ekspertów, z czego może wynikać zachowanie Harriet Dart. Podobnie obraźliwych słów nie spotyka się często w tenisowych rozgrywkach, w kobiecych tym bardziej. To wypowiedź pasująca bardziej do stylu Australijczyka Nicka Kyrgiosa.



To czwarty kolejny mecz przegrany przez Dart - po eliminacjach w Miami, pierwszej rundzie Challengera w Puerto Vallarta i pierwszej rundzie w Charleston. - Do tego mączka jest dla niej wymagającą nawierzchnią. W swojej karierze nie wygrała jeszcze meczu na poziomie turnieju głównego (WTA 250 lub wyżej) na kortach ziemnych. Potencjalnie jej frustracja związana z mączką mogła być przyczyną tego wybuchu - uważa Addicott.
Czytaj także: Nocny wpis Szczęsnego!
To dość zaskakujące, biorąc pod uwagę sukcesy Harriet Dart. W tym momencie jest poza top 100 rankingu WTA, ale rok temu była już 80. Cztery razy docierała w singlu do finału imprezy głównego cyklu - m.in. w zeszłym sezonie w Nottingham czy rumuńskim Kluż-Napoce. W Wielkim Szlemie dwukrotnie docierała do trzeciej rundy (Wimbledon 2019 i 2024).
W cieniu Boulter czy Raducanu
Osiągnięcia Dart są natomiast niewielkie w porównaniu do zwyciężczyni US Open 2021 Emma Raducanu czy pierwszej dziś rakiety Wielkiej Brytanii Katie Boulter, która wygrała już trzy turnieje kategorii WTA. - To prawda, ale Dart od lat należy do szerokiej czołówki, cieżko pracuje i ma też za sobą sporo kontuzji. Nie skończyła jeszcze 29 lat i pozostało czas, by pokazała swój najlepszy tenis - uważa Addicott.



Brytyjka po meczu przeprosiła rywalkę w social mediach: "Chcę przeprosić za to, co powiedziałam dziś na korcie. To były słowa wypowiedziane pod wpływem chwili i szczerze ich żałuję. Nie chcę się tak zachowywać i biorę za nie pełną odpowiedzialność. Bardzo szanuję Lois i to, jak dziś wystąpiła".
Okazuje się, iż to nie pierwszy raz, gdy wywołała krytykę swoim zachowaniem. - Harriet Dart ma zwyczaj zachowywać się niesportowo, gdy sprawy nie idą po jej myśli - mówi Tony Fairbairn z Ubitennis.com.
- Jedno z ich spotkań z Boulter określiła mianemu "żałosnego" - wspomina Adam Addicott. Chodzi o pojedynek rozgrywany dwa lata temu w ćwierćfinale w Nottingham, w którym Dart przegrała 3:6, 5:7. - Harriet nie spodobał się sposób, w jaki Katie cieszyła się po zwycięstwie. Wskazała palcem na skroń, jak to robi Stan Wawrinka po zwycięstwach. Dart twierdziła, iż reakcja Boulter była "niegrzeczna".
Rok później panie także zmierzyły się w Nottingham i znów górą była ta bardziej utytułowana (6:7, 6:4, 7:5). Podczas meczu Harriet Dart miała wielokrotnie pretensje do sędziego liniowego o sprzyjanie koleżance z reprezentacji. Twierdziła, iż się "ośmiesza" decyzjami. Katie Boulter po wygranej przyznała z kolei: "Nie było łatwo odciąć się od tych uwag, skupić na sobie. Starałam się skoncentrować na tym, co zależy ode mnie i nie słuchać przeciwniczki".



Brytyjka miewa także pretensje do publiczności. Po odpadnięciu w drugiej rundzie tegorocznego Australian Open powiedziała w rozmowie z BBC: „Czułam się, jakbym była na meczu piłkarskim. Świetnie jest, gdy ogląda nas wiele osób, ale myślę, iż trzeba okazywać szacunek tenisistkom." Lepsza od niej okazała się wtedy Chorwatka Donna Vekić 4:6, 6:0, 6:2.
Mistrzowska reakcja Francuzki
- Dart jest postrzegana jako słabsza zawodniczka od innych brytyjskich reprezentantek, która miewa dobre występy, ale to pojedyncze mecze. Ostatecznie, gdy pojawia się większa presja, nie wytrzymuje mentalnie, co widać także po zachowaniu w Ruen - mówi Tony Fairbairn.



Z dystansem do całej sprawy podeszła zaś Lois Boisson. Wrzuciła zdjęcie na Instagramie z produktem marki Dove i napisała: "Najwyraźniej potrzebujemy współpracy". Firma odpowiedziała komentarzem: "Czuć pewność siebie". Uwaga rywalki była tak absurdalna, iż jedynie co mogła zrobić Francuzka to zamienić sytuację w żart.
Idź do oryginalnego materiału