7 października 2001 roku rozstrzygnęła się pierwsza w XXI wieku batalia o złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Wtedy to na stadionie w Toruniu spotkały się ze sobą drużyny ówczesnego Apatora Adriany i Atlasu Wrocław. Lepsza okazała się być ekipa gospodarzy, która zatem wchodziła w nowe tysiąclecie na ligowym tronie. Wartym podkreślenia jest fakt, iż dokonali tego składem złożonym z dwóch zagranicznych zawodników i samych wychowanków.
Kontekst przedmeczowy
W 2001 roku najwyższa klasa rozgrywkowa nie była rozgrywana w formacie półfinał i finał. Na początku XXI wieku fazę play-off rozgrywano w formacie każdy z każdym, a liga dzielona była na dwie czwórki. Przed ostatnim spotkaniem już tylko torunianie i wrocławianie liczyli się w rywalizacji o najwyższy stopień podium. Dużą rolę odegrali w tym także zawodnicy bydgoskiej Polonii, którzy z pewnym wsparciem rywali zza miedzy pokonali Atlas. Tą wygraną „Gryfy” zapewniły sobie trzecią pozycję na koniec sezonu.
Przebieg meczu
Pojedynek od początku układał się na korzyść drużyny przyjezdnej. Torunian przez długi czas tej rywalizacji „przy życiu” trzymał tercet Rickardsson-Jaguś-Chrzanowski. Wrocławianie wydawali się kontrolować to spotkanie. Wychodząc choćby po czwartej gonitwie dnia na czteropunktowe prowadzenie.
Przez dużą część meczu można było odnieść wrażenie, iż nad stadionem w Toruniu unosi się duch niewykorzystanej szansy z 1996 roku i przegranego finału z częstochowskim Włókniarzem.
Miejscowi po raz pierwszy w tym meczu na prowadzenie wyszli po siódmym wyścigu, trwało ono jednak początkowo do dziesiątego rozdania punktowego. Przed wyścigami nominowanymi ekipa z Wrocławia prowadziła dwoma punktami. Przyczynili się z pewnością do tego Greg Hancock, Sebastian Ułamek i Scott Nicholls.
Biegi nominowane to już jednak ciosy ze strony gospodarzy. W pierwszym z nich przebudzenie z czwartej serii startów potwierdził Robert Kościecha. Razem w duecie z Tomaszem Chrzanowskim wyprowadził „Anioły” na prowadzenie, które w tamtej chwili dawało pierwszy od 1990 roku tytuł mistrzowski dla torunian.
Wyścig czternasty to remis 3:3 i wszystko musiało rozstrzygać się w ostatniej gonitwie sezonu! Pod taśmą Rickardsson, Hancock, Jaguś i Ułamek. Start dla gospodarzy, którzy następnie kontrolowali przebieg tego decydującego starcia. Euforia w Toruniu była ogromna. Do tego stopnia, iż kibice dostali się na tor oraz murawę nieistniejącego już obiektu przy Broniewskiego w Grodzie Kopernika.
Wyniki:
Atlas Wrocław: 42
1. Greg Hancock 11+1 (3,2*,2,3,1)
2. Robert Sawina 5 (1,3,0,0,1)
3. Sebastian Ułamek 8+1 (3,1,1*,3,0)
4. Jacek Krzyżaniak 4 (1,W,2,1,W)
5. Scott Nicholls 9+2 (1,1*,1*,3,3)
6. Krzysztof Słaboń 5 (0,2,2,1,0)
7. Andrzej Zieja – nie startował
Apator Adriana Toruń: 48
9. Tony Rickardsson 12+1 (2,3,3,1*,3)
10. Robert Kościecha 4+1 (0,0,0,2,2*)
11. Tomasz Bajerski 9 (2,0,3,2,2)
12. Andreas Jonsson 4+1 (0,1,0,2,1*)
13. Wiesław Jaguś 9+3 (2*,2*,3,0,2*)
14. Przemysław Kłos – nie startował
15. Tomasz Chrzanowski 10 (3,3,1,D,3)
Amerykanin Greg Hancock (po lewej) w rozmowie Tonym Rickardssonem














