Takich słów lidera Polaków się nie spodziewaliśmy. Nagle wypalił

1 tydzień temu
Zdjęcie: Screen Eurosport


Był 29. i 12. na treningach oraz 27. w kwalifikacjach. Dlaczego po tak przeciętnych wynikach Aleksander Zniszczoł mówi o podium w Wiśle? - Tutaj szansę już bym wykorzystał - zapewnia.
Siódme miejsce Piotra Żyły w kwalifikacjach – oto najważniejsze dla polskich kibiców wydarzenie piątku w Wiśle. Ale kto wie czy największych ambicji nie ma tu inny wiślanin, Aleksander Zniszczoł.


REKLAMA


Zobacz wideo Adam Małysz ocenia początek sezonu polskich skoczków. "Tego sobie nie wyobrażamy"


Jedyny polski skoczek, który w minionym sezonie wskakiwał na podium Pucharu Świata, już bardzo chciałby znów na nim stanąć. Na czwartkowej konferencji mówił, iż czuje, iż niedługo to zrobi. W jego oczach widać było pewność, ogień. Tylko czy ten ogień nie przygasł po piątkowych skokach?
Zniszczoł pewny: „Można konkurować ze wszystkimi"
Tylko 113 metrów w pierwszym treningu i 29. miejsce, w drugiej serii 127 metrów i miejsce 12., a w kwalifikacjach 112 metrów i miejsce 27. – te wyniki Zniszczoła absolutnie nie stawiają go w roli jednego z faworytów konkursów planowanych na sobotę (godzina 15.05) i niedzielę (15.15).
- Pierwszy skok był najgorszy, ostatni był w ciężkich warunkach, aż z 10 punktów rekompensaty dostałem [10,4 pkt]. Wykonałem swoją pracę na tyle, na ile się dało – ocenia Zniszczoł. - Z drugiego skoku byłem zadowolony. Tam może trochę brakowało w kombinezonie, bo to nie był ten startowy sprzęt. Ale trafiłem najlepsze warunki w tym skoku, minus 2 punkty [-2,8 pkt], i to pokazało, iż wystarczy trochę powietrza pod nartami i można konkurować ze wszystkimi. Jak się ma równe warunki z nimi, to jest się w innym miejscu – przekonuje 30-letni skoczek.
Od trenera Thomasa Thurnbichlera wiemy, iż na czwartkowym treningu wszyscy nasi kadrowicze skoczyli po cztery razy, a Zniszczoł i Żyła skończyli zajęcie po trzech skokach, bo już byli wystarczająco pewni siebie. Zniszczoła pytamy czy po trzech skokach z piątku jego pewność się nie zmniejszyła.


- Nie, ja jestem spokojny, na pewno. Szczególnie po drugim i trzecim skoku, bo technicznie na pewno były w porządku. Liczyło się dzisiaj szczęście, w kwalifikacjach pierwsze numery pierwsze były wysoko, a im dalej w las, tym mniej było dalekich skoków – odpowiada.
„Jeżeli byłaby szansa walki o podium, to dałbym radę"
No dobrze, a co z tym podium? Czy mówiąc, iż będzie na nim „niedługo" Zniszczoł miał na myśli już Wisłę, czy jeszcze ma za dużo rzeczy do poukładania, żeby już mógł włączyć się do walki z najlepszymi?
- Myślę, iż o ile byłaby szansa walki o podium, to dałbym radę – zapewnia Zniszczoł. Czy to znaczy, iż gdyby w którymś z konkursów w Wiśle był po pierwszej serii czwarty, jak to było w sobotę, to czuje, iż teraz szansę by wykorzystał? - Tak, tutaj szansę już bym wykorzystał – mówi pewny swego zawodnik.
Skąd się bierze taka pewność u Zniszczoła? - Czy ustabilizowałeś się, chociaż po wynikach tego nie widać? – pytamy. - Tak to czuję, tak wyglądają moje skoki, są stabilniejsze i ze skoku na skok mam większą pewność siebie – kończy nasz najlepszy skoczek poprzedniego sezonu.


W sobotnim konkursie zobaczymy siedmiu Polaków – Zniszczoła, Żyłę, Kamila Stocha, Dawida Kubackiego, Pawła Wąska, Macieja Kota i Jakuba Wolnego. Początek o godzinie 15.05, relacja na żywo na Sport.pl, transmisje w TVP, Eurosporcie i na platformie MAX.
Idź do oryginalnego materiału