Tak zaczął się dramat Kamila Stocha. "To był mój błąd"

3 godzin temu
Zdjęcie: Kamil Stoch podsumowuje sezon. Zwrócił się do żony. Te słowa chwytają za serca / fot. Agencja Wyborcza


Kamil Stoch może wrócić do treningu na skoczni po kontuzji kolana pod koniec października. - Zdecydujemy w połowie przyszłego tygodnia - mówi skoczek, który odwiedził kolegów rywalizujących podczas mistrzostw Polski w Zakopanem. Stoch choćby myślał, czy w nich nie wystartować, ale powstrzymali go trenerzy - tak bardzo trzykrotny mistrz olimpijski wyrywa się, żeby znów latać.
Uraz Stocha pojawił się po jednym z treningowych skoków na Wielkiej Krokwi w Zakopanem w drugiej połowie września. Schodził ze skoczni, utykając, a badanie rezonansem magnetycznym potwierdziło, że, jak informował Polski Związek Narciarski, "wewnętrzne więzadło boczne w prawym kolanie skoczka ma niewielkie, częściowe pęknięcie". W zeszłym tygodniu dyrektor polskich skoków Alexander Stoeckl w rozmowie ze Sport.pl przyznał, iż Stoch opuści mistrzostwa Polski, ale jego rehabilitacja idzie dobrze.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek wybrała nowego trenera. "Jestem bardzo podekscytowana"


Stocha musieli zatrzymywać trenerzy. Chciał wrócić na mistrzostwa Polski w Zakopanem
Teraz skoczek pojawił się na Średniej Krokwi, gdy inni zawodnicy walczyli tu o tytuł indywidualnego mistrza kraju. Piątkową rywalizację wygrał Klemens Joniak. A Stoch przyznał, iż myślał o tym, żeby skakać już teraz. - Bardzo chciałem tutaj skakać i jeszcze dwa tygodnie temu trochę nastawiałem się, żeby wystartować w mistrzostwach Polski. Natomiast trenerzy od razu powiedzieli, żebym wybił to sobie z głowy. I jeszcze przypominali na początku tego tygodnia - zdradził skoczek. - Mamy w perspektywie długie skakanie, w okresie się jeszcze naskaczę, narywalizuję. Chodzi o to, żeby być do tego w stu procentach gotowym - dodał Stoch.
Jak zatem wygląda obecna sytuacja skoczka, który do sezonu przygotowuje się z własnym sztabem z Michalem Doleżalem i Łukaszem Kruczkiem w roli trenerów? - Na tę chwilę mam trening połączony z rehabilitacją, bo ona jeszcze będzie trwała. Natomiast z każdym dniem, z każdym tygodniem zwiększamy obciążenia i zakres ruchu. Już w zeszłym tygodniu zaczęliśmy trenować, a teraz jestem już przy pełnym obciążeniu i prawie w całkowitym zakresie, czuję ból tylko w maksymalnym przysiadzie. Większość ludzi pewnie nie jest w stanie tego zrobić, ale mnie właśnie wtedy, przy takim zgięciu, jeszcze boli - wskazał Kamil Stoch.


Tak Stoch doznał urazu na Wielkiej Krokwi. "Czułem, iż zaczyna mnie przekręcać"
Zapytaliśmy Stocha o to, jak wyglądała sytuacja z pechowego treningu z września, gdy nabawił się urazu. - Już wszyscy wiedzą, jak wyglądała, a najlepiej wiedzą ci, których tam nie było - odpowiedział, nawiązując do plotek mówiących choćby o szalonym skoku na 150 metrów. - To był skok w trudnych warunkach. Był bardzo mocny wiatr pod narty, ale jednocześnie stabilny, dlatego kontynuowaliśmy trening. Ten skok był źle wylądowany. Czułem w locie, iż zaczyna mnie przekręcać. Że pięty zaczynają być wyżej od głowy. Rozluźniłem trochę nogi, to był mój błąd trochę wymuszony sytuacją. Przez to wylądowałem krzywo i to kolano poszło do środka - wyjaśnił Stoch.
- Już wtedy poczułem, iż coś jest nie tak. Takie szybkie badanie USG wykazało jednak, iż to nie jest nic poważnego, a rezonans to potwierdził kilka dni później. O tyle dobrze, iż to więzadło się goi najszybciej ze wszystkich i mogę już niedługo wrócić do skakania - dodał.


Kontuzja przydarzyła się w kiepskim momencie: Stoch miał naprawdę dobre lato i od wielu osób w środowisku skoków nietrudno było usłyszeć pochwały względem skoczka, który ich zdaniem zimą z taką formą mógłby walczyć o czołowe pozycje w Pucharze Świata. - Zawsze jest złość i frustracja, gdy sytuacja, której w teorii można było uniknąć, powoduje, iż przez nią nie będę mógł robić tego, co kocham. A przez te ostatnie tygodnie przed kontuzją fajnie mi się skakało, chciałem to kontynuować. Z drugiej strony wiem, iż czasem takie sytuacje działają też korzystnie na zawodnika. Chwila odpoczynku, reset, nabranie dystansu i świeżości. To jest jak najbardziej wskazane. Czasem takie kilka tygodni robi lepszą robotę niż dodatkowa ciężka praca na siłowni - przyznał Stoch.
Wiemy, kiedy Stoch może wrócić na skocznię. Sam mówi o dacie
Zatem kiedy ostatecznie możemy się spodziewać Stocha z powrotem na skoczni? - Ja to bym chciał wrócić już jutro, ale zdecydujemy w połowie kolejnego tygodnia. Start w Pucharze Świata? Nie wydaje mi się, żeby był zagrożony. Na tę chwilę wszystko idzie naprawdę dobrze, kolano goi się książkowo. Tak jak powiedzieli lekarze: iż będę mógł skakać za cztery-sześć tygodni. Minął już czwarty i w piątym zdecydujemy, czy już jestem w stanie wrócić na skocznię - wytłumaczył.


- Poszedłbym skakać już dwa tygodnie temu, ale na szczęście mam ludzi, którzy mnie trzymają w blokach startowych. Lubię swoją robotę i każda taka przerwa od tego, co mogę robić, zawsze nie jest fajna. Zdaję sobie jednak sprawę, iż tu potrzeba zdrowego rozsądku i cierpliwości, żeby się wszystko odpowiednio zagoiło - zapewnił Stoch. - To jest kwestia tego, żebym ja się czuł pewnie. Tam nic wielkiego już się nie powinno wydarzyć. Zresztą jesteśmy w stałym kontakcie z lekarzami i fizjoterapeutami. Cały czas to monitorujemy. Muszę mieć pewność głównie przy hamowaniu na trawie, wyginaniu kolanem, żeby tam się nic złego nie wydarzyło - podsumował skoczek.
Idź do oryginalnego materiału