Tak Wellman nazwała Kubicę. Tego się nie spodziewał. "Aż tak?"

5 godzin temu
Robert Kubica ma swoje "pięć minut" i z pewnością nie ostatnie. Nie tak dawno wygrał prestiżowy wyścig 24 Le Mans, a kolejne dni spędza na udzielaniu wywiadów. Rozmawiał m.in. z Dorotą Wellman, prowadzącą "Dzień Dobry TVN". I już na wstępie dziennikarka zaskoczyła 41-latka. Wystarczyło jedno słowo. Tak nazwała Kubicę, z czym sam zainteresowany nieco polemizował.
Robert Kubica zrobił to! Przed tygodniem wygrał wyścig 24h Le Mans. Dokonał tego, ścigając się dla zespołu AF Corse Ferrari. Był to dla niego największy sukces od 2008 roku i triumfu w wyścigu Formuły 1 o GP Kanady. Nic więc dziwnego, iż pisał o nim niemal cały świat. Szczególnie głośno, rzecz jasna, było w Polsce. "Takie wyścigi i zwycięstwa jak to w tegorocznym 24h Le Mans udowadniają, dlaczego powinniśmy dumnie go nazywać skarbem polskiego sportu" - podsumował Jakub Balcerski ze Sport.pl.


REKLAMA


Zobacz wideo Jeep Compass. Nowy kompaktowy SUV prosto z Włoch. Pierwsze spotkanie z samochodem


Dorota Wellman zaskoczyła Kubicę. Zmieszał się. "Aż tak straszę?"
I faktycznie, Kubica przeszedł do historii sportów motorowych. Nie dziwi zatem sposób, w jaki Dorota Wellman rozpoczęła wywiad z kierowcą. W wymowny sposób nazwała 40-latka. Zdziwił on jednak samego zainteresowanego, który mimo sukcesu pozostaje skromny. I to w nim najbardziej imponuje. - Dzień dobry, legendo - wypaliła na wstępie prowadząca w programie "Dzień Dobry TVN" na YouTube. Na reakcję Kubicy długo czekać nie trzeba było. - A co? Z jakiej...? Smutno aż - rzucił nieco zmieszany. - Aż tak straszę? - żartował dalej.


Wellman jednak nie odpuszczała i obstawała przy swoim. - Jak to jest być legendą? - pytała. - Nie, jaką legendą? Nie uważam się za legendę - skontrował od razu. - Słuchaj, wygrałeś Le Mans, to jest sukces niebywały. To było twoje marzenie i je spełniłeś - podkreślała Wellman. - Nie marzenie, a cel - prostował od razu Kubica. - Marzenia warto mieć, ale sportowy to był cel. Umówmy się, nie był łatwy do osiągnięcia. Już sam start, wyzwanie tego wyścigu jest ogromne. Dojechanie do mety też nie jest łatwe, a co dopiero wygranie. Tym bardziej szczerze się cieszę - dodawał.
W trakcie rozmowy Kubica opowiedział nie tylko o rywalizacji we Francji, ale również o wypadku, któremu uległ w 2011 roku. Wówczas, podczas Ronde di Andorra z impetem wbił się w barierki. To wydarzenie boleśnie wpłynęło na jego dalszą karierę. Mimo wszystko Polak się nie poddał i wrócił do ścigania. Ba, wrócił choćby do F1, ale nie miał konkurencyjnego bolidu. - Po wypadku były różne etapy, ale jeżeli już mówimy o powrocie do startów i o tym, co było niemożliwe, a stało się możliwe, to pokazuje, iż bardzo często to my ludzie, nasze głowy, nasze umysły myślą, iż jest niemożliwe, a tak naprawdę granice są dużo dalej. Często ktoś mówi, iż jakaś rzecz jest niemożliwa, a tak naprawdę nie spróbował jej zrobić. Należy wierzyć, pracować - apelował.
Zobacz też: W Formule 1 znów zrobiło się głośno o Kubicy. "Przeszedł do historii".


Kubica zabrał głos ws. kolejnych występów we Francji
Co dalej z karierą Kubicy? Czy zdecyduje się za rok stanąć do obrony tytułu? Czy w ogóle zamierza jeszcze wystąpić w 24 Le Mans? - W 2021 roku powiedziałem mojemu koledze z zespołu, Louisowi Deletrazowi, iż jeżeli wygram 24h Le Mans, to więcej tutaj nie wrócę. Rozmawiałem o tym też dwa dni temu z jednym z pracowników Ferrari, który równocześnie jest kierowcą rajdowym. Powiedział mi: "Słyszałem, iż jeżeli wygrasz, to przechodzisz na emeryturę". Odpowiedziałem mu: "Jeśli wygram, wrócę do rajdów". zwykle dotrzymuję słowa. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość - mówił Kubica na jednej z konferencji prasowych.
Idź do oryginalnego materiału