Robert Kubica zrobił to! Przed tygodniem wygrał wyścig 24h Le Mans. Dokonał tego, ścigając się dla zespołu AF Corse Ferrari. Był to dla niego największy sukces od 2008 roku i triumfu w wyścigu Formuły 1 o GP Kanady. Nic więc dziwnego, iż pisał o nim niemal cały świat. Szczególnie głośno, rzecz jasna, było w Polsce. "Takie wyścigi i zwycięstwa jak to w tegorocznym 24h Le Mans udowadniają, dlaczego powinniśmy dumnie go nazywać skarbem polskiego sportu" - podsumował Jakub Balcerski ze Sport.pl.
REKLAMA
Zobacz wideo Jeep Compass. Nowy kompaktowy SUV prosto z Włoch. Pierwsze spotkanie z samochodem
Dorota Wellman zaskoczyła Kubicę. Zmieszał się. "Aż tak straszę?"
I faktycznie, Kubica przeszedł do historii sportów motorowych. Nie dziwi zatem sposób, w jaki Dorota Wellman rozpoczęła wywiad z kierowcą. W wymowny sposób nazwała 40-latka. Zdziwił on jednak samego zainteresowanego, który mimo sukcesu pozostaje skromny. I to w nim najbardziej imponuje. - Dzień dobry, legendo - wypaliła na wstępie prowadząca w programie "Dzień Dobry TVN" na YouTube. Na reakcję Kubicy długo czekać nie trzeba było. - A co? Z jakiej...? Smutno aż - rzucił nieco zmieszany. - Aż tak straszę? - żartował dalej.
Wellman jednak nie odpuszczała i obstawała przy swoim. - Jak to jest być legendą? - pytała. - Nie, jaką legendą? Nie uważam się za legendę - skontrował od razu. - Słuchaj, wygrałeś Le Mans, to jest sukces niebywały. To było twoje marzenie i je spełniłeś - podkreślała Wellman. - Nie marzenie, a cel - prostował od razu Kubica. - Marzenia warto mieć, ale sportowy to był cel. Umówmy się, nie był łatwy do osiągnięcia. Już sam start, wyzwanie tego wyścigu jest ogromne. Dojechanie do mety też nie jest łatwe, a co dopiero wygranie. Tym bardziej szczerze się cieszę - dodawał.
W trakcie rozmowy Kubica opowiedział nie tylko o rywalizacji we Francji, ale również o wypadku, któremu uległ w 2011 roku. Wówczas, podczas Ronde di Andorra z impetem wbił się w barierki. To wydarzenie boleśnie wpłynęło na jego dalszą karierę. Mimo wszystko Polak się nie poddał i wrócił do ścigania. Ba, wrócił choćby do F1, ale nie miał konkurencyjnego bolidu. - Po wypadku były różne etapy, ale jeżeli już mówimy o powrocie do startów i o tym, co było niemożliwe, a stało się możliwe, to pokazuje, iż bardzo często to my ludzie, nasze głowy, nasze umysły myślą, iż jest niemożliwe, a tak naprawdę granice są dużo dalej. Często ktoś mówi, iż jakaś rzecz jest niemożliwa, a tak naprawdę nie spróbował jej zrobić. Należy wierzyć, pracować - apelował.
Zobacz też: W Formule 1 znów zrobiło się głośno o Kubicy. "Przeszedł do historii".
Kubica zabrał głos ws. kolejnych występów we Francji
Co dalej z karierą Kubicy? Czy zdecyduje się za rok stanąć do obrony tytułu? Czy w ogóle zamierza jeszcze wystąpić w 24 Le Mans? - W 2021 roku powiedziałem mojemu koledze z zespołu, Louisowi Deletrazowi, iż jeżeli wygram 24h Le Mans, to więcej tutaj nie wrócę. Rozmawiałem o tym też dwa dni temu z jednym z pracowników Ferrari, który równocześnie jest kierowcą rajdowym. Powiedział mi: "Słyszałem, iż jeżeli wygrasz, to przechodzisz na emeryturę". Odpowiedziałem mu: "Jeśli wygram, wrócę do rajdów". zwykle dotrzymuję słowa. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość - mówił Kubica na jednej z konferencji prasowych.