Na początku października Wojciech Szczęsny został oficjalnie nowym bramkarzem FC Barcelony. Początkowo wydawało się, iż Polak gwałtownie zostanie podstawowym zawodnikiem drużyny Hansiego Flicka, ale dla niemieckiego szkoleniowca pierwszym wyborem był i niezmiennie jest Inaki Pena. Na debiut Szczęsny musiał czekać trzy miesiące do meczu Pucharu Króla z czwartoligowym UD Barbastro, który FC Barcelona wygrała 4:0.
REKLAMA
Zobacz wideo Mundial w Arabii Saudyjskiej zimą? "Mistrzostwa to lato, działka, grill"
"Nie miał wiele pracy w swoich pierwszych minutach w barwach Azulgrana. Nie komplikował sobie życia, gdy grał nogami, był czujny przy pojedynczych strzałach rywali. Prawie pomylił się przy akcji z Gerardem Martinem, ale zadebiutował na zero z tyłu" - tak występ Wojciecha Szczęsnego oceniło "Mundo Deportivo".
Wojciech Szczęsny ocenił pierwszy mecz dla FC Barcelony. "Wyjątkowy z wielu powodów"
A jak do swojego debiutu podszedł Wojciech Szczęsny? Po meczu z czwartoligowcem bramkarz udzielił wywiadu TVP Sport. - Na debiut w Barcelonie czekałem trzy miesiące i miałem nadzieję, iż już nigdy nie będę musiał. Dobrze się czuję. Był to niewdzięczny mecz, bo wygrana była naszym obowiązkiem i mogliśmy coś tylko zepsuć. Udało się jednak tego nie zrobić - powiedział. Zaznaczył, iż nie miał problemów z zachowaniem koncentracji i spokoju w tym spotkaniu, wracając na boisko po tak długiej przerwie.
- Jest to coś wyjątkowego. Ten debiut jest wyjątkowy z wielu powodów. Nie ukrywam, iż na gorszym boisku jeszcze nie zdarzyło mi się grać, ale oba zespoły grały na tym samym i było sprawiedliwie. Jest duża duma. Mój brat przyjechał specjalnie z Polski i gdzieś tutaj jest. Cała rodzina oglądała w telewizji. Nie spodziewałem się, iż po karierze mogą dziać się takie rzeczy - dodał Szczęsny.
Zobacz też: Oto co się stało po meczu Barcelony. Ich rywal nigdy tego nie zapomni
Nie mogło oczywiście zabraknąć pytania o to, jak Szczęsny patrzy na fakt, iż w jednym spotkaniu dla tak wielkiego klubu jak FC Barcelona zagrało dwóch Polaków. - Jest to coś nowego. Ja jestem z Warszawy, Robert spod Warszawy. Nikt z nas sobie nie wyobrażał nigdy, iż dożyjemy takiej chwili, iż dwóch Polaków będzie w Barcelonie. To wyjątkowy scenariusz. Nigdy czegoś takiego sobie choćby nie wyobrażałem. Mam nadzieję, iż dobrze wykonałem swoją robotę - powiedział.
- Awansowaliśmy do kolejnej rundy i mam nadzieję, iż dostanę kolejne okazje, aby się wykazać i zagrać w troszeczkę lepszych warunkach - podsumował bramkarz FC Barcelony. Niewykluczone, iż kolejną szansę do gry otrzyma w środę 8 stycznia, gdy Katalończycy zmierzą się w półfinale Superpucharu Hiszpanii z Athletikiem.