Piotr Świerczewski to 70-krotny reprezentant Polski. W koszulce z orzełkiem na piersi zdobył jedną bramkę i miał osiem asyst. Karierę piłkarską zakończył w 2010 roku. Grał m.in. we Francji, Anglii i Japonii. Próbował swoich sił także w trenerce, był choćby asystentem Marcina Dorny, selekcjonera reprezentacji Polski do lat 21. Kariery w tym fachu jednak nie zrobił. Potem walczył w MMA.
REKLAMA
Zobacz wideo Urban nie wytrzymał! "Czy ja się nie przesłyszałem?!"
Piotr Świerczewski zdradza czarną przeszłość. "W jeden dzień straciłem kilka milionów"
Piotrowi Świerczewskiemu nie wyszło też w licznych biznesach. Właśnie na nich stracił mnóstwo pieniędzy.
"Najwięcej straciłem na inwestycji bankowej, funduszach inwestycyjnych. Miałem bardzo dużo pieniędzy w tych akcjach, a one tak pospadały. W jeden dzień straciłem kilka milionów - przyznał kiedyś Świerczewski w rozmowie z "W cieniu sportu".
"Inwestycje, które robiłem, były troszkę na pokaz. Chcieliśmy mieć restaurację, żeby sobie zjeść, ale przecież nie trzeba kupić browaru, żeby się napić piwa. Jakieś kluby, kręgielnia. Wszystkiego było dużo, ale nie byłem w stanie tego pilnować, więc wszyscy mnie wykańczali. Dziś piłkarz ma inną świadomość, kupuje nieruchomości - powiedział Świerczewski w "Biznes Misji".
Świerczewski zdradził też, iż wiele rzeczy z młodości żałuje.
- Zarabialiśmy pieniądze i człowiek chciał się pokazać. Np. chciałem mieć lepszy samochód. Wszyscy mieli duże fiaty, polonezy. To był max. A ja chciałem mieć lepszy. No to super, miałem. Wtedy nie było leasingów, kredytów, trzeba było wyciągnąć żywą gotówkę. To są błędy młodości, których żałuję. Ale czasu nie cofnę. Przewaliło się te pieniądze, co były. Jestem optymistą, idziemy do przodu - przyznał.
Na temat swoich finansów Świerczewski zabrał też głos w rozmowie ze Sport.pl w 2019 roku. Przyznał, iż był okradany przez ludzi.
- Jesteś zamożnym człowiekiem? - spytał Antoni Partum.
- Zamożnym może nie, ale głodny nie chodzę. Jeżdżę na wakacje, mam co jeść i gdzie spać. Miałem swoje kiedyś biznesy, ale mi nie poszły. Nie mogłem dłużej patrzeć, jak mnie okradają - przyznał Świerczewski.
Kto? - dopytywał dziennikarz.
- Pracownicy. I to z każdej strony. Ale już nie chcę do tego wracać. Wiem tylko, iż już żadnych barów, ani dyskotek nie będę zakładał. Słabo się czuję w biznesie. Położyłem tyle rzeczy, iż już lepiej nic nie robić - dodał. Cały tamten wywiad można zobaczyć tutaj.
Co ciekawe, Świerczewski w pewnym momencie swojego życia miał aż siedem samochodów.
- Jeździsz jednym samochodem, po co ci 20 czy 30?. Ja w jednym momencie miałem siedem. Jaka to jest głupota. Opony w zimie, ubezpieczenie, przeglądy itd. Sprzedałem to, rozdałem, przebalowałem. Teraz jeżdżę jednym samochodem. Jak się zepsuje, no to taksówką - powiedział w "W cieniu sportu".
Zobacz także: Tyle Linetty ma zarabiać w nowym klubie. To nie żart
Świerczewski w lidze francuskiej zagrał 258 meczów, w ekstraklasie 128. Jego piłkarska kariera była bogata, kolorowa i pełna niesamowitych historii. Takich jak starcie ze słynnym francuskim piłkarzem - Zinedine Zidane. - Byłem wtedy młodym piłkarzem Saint-Etienne, on grał w Bordeaux. To była jednak tylko boiskowa sprzeczka. To normalne, iż na boisku ktoś kogoś kopnie, czasem uszczypnie czy zaczepi łokciem. On mnie akurat uderzył głową, to mu oddałem łokciem, jak stary góral, ale nie była to żadna bójka. Myślę, iż on tego dziś choćby nie pamięta - mówił dla Sport.pl.
Świerczewski dwa lata temu zdradził, iż podał do sądu producentów gry FIFA. Z kolei w 2016 roku do internetu trafił film, w którym było widać, jak Świerczewski pobił podczas turnieju charytatywnego kierownika drużyny Polonez Wiedeń i aktora Jarosława Jakimowicza.