Miano mistrzyni turnieju w Indian Wells, kilkaset punktów w rankingu WTA, ale przede wszystkim mnóstwo w oczach kibiców. Porażka z Mirrą Andriejewą w półfinale w Kalifornii przyniosła Idze Świątek wręcz wielopoziomowe straty. Polka w trzecim secie kompletnie rozsypała się psychicznie. Bardzo nerwowo reagowała po nieudanych zagraniach, a przy stanie 1:3 w gemach wyżyła się na ball boyu, nieomal trafiając go piłką, którą w pełni umyślnie odbiła w jego kierunku.
REKLAMA
Zobacz wideo Barcelona zdecydowała ws. Szczęsnego i ter Stegena! "Nie ma sensu"
Świątek coraz częściej martwi kibiców.
To zachowanie wywołało gigantyczną falę krytyki, a także wiele pytań dotyczących pracy Świątek z psycholog Darią Abramowicz. Nie brakowało choćby głosów, iż Polka powinna zakończyć tę współpracę. W ogólnoświatowych mediach też było sporo wzmianek o brzydkim zachowaniu Polki, która jednak najczęściej nie przekracza pewnych granic. Jak się okazuje, sprawa ze Świątek dotarła choćby do jednej z największych gazet w USA, a konkretnie "New York Post".
"New York Post" ostro o Świątek. Nie szczędzili krytyki
Amerykański dziennik poświęcił Polce cały artykuł. Tamtejsi dziennikarze dokładnie opisali całą sprawę i zauważyli, iż Świątek w ostatnich miesiącach sporo straciła w oczach wielu osób. - Świątek znów to zrobiła. Polska gwiazda kompletnie straciła rozum, gdy chłopiec od podawania piłek rzucił takową w jej stronę i z niemałą siłą odbiła ją w jego kierunku. Zniesmaczona tym zachowaniem publika srogo wybuczała Świątek. To zdarzenie jeszcze wzmocniło sympatię kibiców względem Andriejewej - czytamy.
- Wielu fanów ostro krytykowało Świątek za jej zachowanie w mediach społecznościowych, a jeden z ekspertów zauważył, iż Polka w ostatnich miesiącach wpadła na dopingu, wynegocjowała sobie odbycie kary w taki sposób, by nie ominąć WTA Finals, nie przyznała się przy podwójnym odbiciu po jej stronie, zniszczyła rakietę, a teraz jeszcze zrobiła to. Czterokrotna mistrzyni Roland Garros tym wybuchem tylko podkręciła i tak istniejącą już niechęć względem siebie - grzmi "New York Post".