Tak Nawrocki potraktował Rosjanina, który uciekł do Polski

2 godzin temu
Gdy dwa lata temu uciekał z Rosji, celnik się dziwił i na szczęście nie połapał się w sytuacji. Teraz Władimir Semirunnij jest już Polakiem - dla naszego kraju w 2025 roku zdobył brązowy i srebrny medal mistrzostw świata w łyżwiarstwie szybkim. A w 2026 roku zamierza wywalczyć olimpijskie złoto. Na własne uszy słyszeliśmy, iż doskonale opanował "Mazurka Dąbrowskiego".
- Wpuściliby cię do Rosji, żebyś odwiedził mamę? – zapytaliśmy niedawno Władimira Siergiejewicza Semirunnija. - Wpuścić, to pewnie by wpuścili. Ale myślę, iż już by nie wypuścili. Dlatego na pewno nie pojadę – odpowiedział Władek, jedna z największych nadziei na zbliżające się zimowe igrzyska olimpijskie. Polskie obywatelstwo otrzymał 26 sierpnia od Karola Nawrockiego. Zaledwie 20 dni po zaprzysiężeniu nowego prezydenta, który zadziałał błyskawicznie. Ale też nie było na co czekać, bo Władek starał się o nie od dłuższego czasu.

REKLAMA







Zobacz wideo Piłkarze Legii balują po przegranych meczach? Kosecki: Po remisie z Lechią piłkarze bawili się w klubie



Władek, a nie Władimir, bo odkąd dwa lata temu zamieszkał w Tomaszowie Mazowieckim, stał się po prostu Władkiem. Dla sąsiadów, dla koleżeństwa z kadry, dla trenerów, dla nas, dziennikarzy, praktycznie dla wszystkich. Choć czas pokaże, czy również dla tych ludzi, którzy podchodzą do niego na tyle nieufnie, iż po jego sukcesach publikują dziwne komentarze. My go poznaliśmy i jesteśmy pewni: ma wszystko, żeby go polubić i mu kibicować. I już ma osiągnięcia, za które nominowaliśmy go w plebiscycie "Momenty Roku 2025" - wszystkie 10 ekscytujących chwil polskiego sportu w kończącym się roku znajdziecie w sondażu pod tym tekstem.
Rosjanie nazwali go zdrajcą, Polacy dokładnie go sprawdzali
W marcu w norweskim Hamar Semirunnij startował jeszcze bez polskiego obywatelstwa. W 2022 roku wywalczył dla Rosji brąz na 5000 m na mistrzostwach świata juniorów. Chwilę wcześniej jego kraj zaatakował zbrojnie Ukrainę i gwałtownie okazało się, iż przez politykę zdolny sportowiec nie może się rozwijać. Im dłużej tkwił w sytuacji bez wyjścia, tym lepiej rozumiał, iż jest bezradny – iż w pewnym sensie był ofiarą wojny, którą rozpętał Władimir Putin. W 2023 roku w porozumieniu ze stroną polską Semirunnij załatwił sobie przyjazd do naszego kraju. Oficjalnie na treningi. - Mówił, iż to dziwne, iż Polacy zaprosili kogoś z Rosji – tak Władek opowiadał nam niedawno o reakcji celnika, który wypuszczał go z Rosji. - Powiedziałem, iż mam pismo z powołaniem ze związku łyżwiarskiego. Miałem wtedy wizę krajową, którą dają na rok. Więc celnik zobaczył to wszystko i powiedział: "No dobra, czekamy na ciebie za rok". I dalej sobie czekają – dodawał.
I plują sobie w brodę, iż stracili takiego zawodnika – to już dodajemy my. Rosjan bolało to, co zrobił Semirunnij. Szef tamtejszego łyżwiarstwa bagatelizował ruch młodego supertalentu, twierdząc, iż Władimir owszem, jest dobry, ale na poziom krajowy, a nie międzynarodowy. Jednocześnie Rosjanie pisali o Władku, iż jest zdrajcą i robili wszystko, żeby jak najdłużej blokować mu zmianę kolorów narodowych. Dlatego po medale dla Polski na MŚ 2025 Semirunnij jechał na licencji światowej federacji. I poniekąd też dlatego dopiero w sierpniu 2025 roku odebrał polskiego obywatelstwo. Poniekąd, bo ważna było jeszcze i to, żeby Semirunnija dobrze sprawdziły nasze służby.
- Nic dziwnego, iż Władek był dokładnie sprawdzany. Pewne sprawy zostały pomiędzy nimi, ale wiem, iż służby musiały całkowicie wykluczyć jakiekolwiek powiązania, musiały się upewnić, iż wydanie mu polskiego paszportu jest bezpieczne – mówił nam swego czasu Konrad Niedźwiedzki, dyrektor sportowy Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.



Władek musiał poświadczyć, iż nie ma i nie miał żadnych związków z rosyjską armią, iż nie bierze pieniędzy od żadnych tamtejszych firm i – co równie ważne – iż sprzeciwia się prowadzeniu przez Putina wojny w Ukrainie. - Nie miałem z tym problemu. Po pierwsze nie wspieram tego, a po drugie skoro to było potrzebne, to też, dlaczego tego nie zrobić? Tak, żeby wszyscy byli pewni, iż ja tu przyjeżdżam z jednym celem. Żeby jeździć na łyżwach, a nie robić coś złego. Dlatego nie martwiłem się taką deklaracją – tak z kolei tłumaczył nam wszystko sam Semirunnij. Co ważne, on to wszystko mówił z pewnością w głosie. I po polsku. Nasz język opanował gwałtownie i posługuje się nim płynnie.
Igrzyska tuż, tuż, a Władek w gigantycznej formie!
"Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy. Co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy" – wyrecytował, gdy zapytaliśmy, czy już zna nasz hymn. – A w plecaku mam biało-czerwoną flagę – dodawał, podkreślając, iż w lutym na igrzyskach olimpijskich w Mediolanie będzie chciał poprawić swoje świetne wyniki z mistrzostw świata w Hamar.
Na początku 2025 roku Semirunnij błysnął po raz pierwszy na światowej scenie. Zdobywając brąz na 5000 m 13 marca i srebro na 10 000 m 16 marca dał nam obietnicę, iż wyciągając do niego rękę, w nagrodę jako kraj sięgniemy przez lata po wiele sukcesów. A niedawno jak obietnica sukcesu największego z możliwych wyglądał jego kapitalny występ w Heerenveen. 6 grudnia Władek zmiażdżył rekord Polski na 10 000 m w Pucharze Świata o 23 sekundy. Wygrał zawody z rezultatem lepszym aż o 16,7 sekund od drugiego Barta Swingsa, który jest multimedalistą i igrzysk olimpijskich, i mistrzostw świata, i Pucharu Świata. Semirunnij uzyskał trzeci wynik w historii, a tak naprawdę miałby rekord świata, gdyby tylko rywalizacja odbywała się na szybszym torze.
Władek już dał nam powody do wielkiej radości, a ewidentnie się rozpędza. W 2025 roku po jego medalach cieszyliśmy się, iż mamy kogoś, kto świetnie rokuje na igrzyska. Teraz wierzymy, iż w 2026 roku w "Momentach Roku" będziemy przypominali, jak popędził po olimpijskie złoto. I jak wdzięczny, iż go przyjęliśmy, zaśpiewał "Mazurka Dąbrowskiego", a my śpiewaliśmy razem z nim.



Moment roku 2025 w polskim sporcie możecie wybierać od 22 do 30 grudnia w poniższej sondzie. W ostatni dzień roku, 31 grudnia, przedstawimy wyniki plebiscytu.
Idź do oryginalnego materiału