Tak Leo Messi podsumował El Clasico. Wspaniała chwila dla kibiców Barcelony

1 tydzień temu
Zdjęcie: screen YouTube


Leo Messi z FC Barcelony odszedł w 2021 roku, ale nie ukrywa, iż przez cały czas jest ogromnym fanem klubu z Katalonii. Argentyńczyk był więc jednym z kibiców zespołu Hansiego Flicka w meczu z Realem Madryt, czego wyraz dał w mediach społecznościowych. Pod wpisem Barcelony zamieścił bardzo wymowny komenatarz.
Leo Messi zawdzięcza FC Barcelonie adekwatnie wszystko. Argentyńczyk wychował się w klubie z Katalonii, tam wielokrotnie zostawał najlepszym piłkarzem na świecie i został absolutną legendą. Łącznie w koszulce Barcelony zaliczył 778 występów, zdobył 672 i zaliczył 303 asysty. W 2021 roku zdecydował się jednak na odejście do PSG, a w tej chwili gra dla Interu Miami.


REKLAMA


Zobacz wideo Robert Lewandowski czy Kylian Mbappe? Madryt zdecydował. Ale akcja


Leo Messi widział show Roberta Lewandowskiego i kolegów. Wymowne słowa legendy
Messi nigdy nie ukrywał swojej miłości do Barcelony. Argentyńczyk ma wytatuowany herb klubu, często nosi akcesoria z emblematami Katalończyków i oczywiście przez cały czas ma dom pod miastem, gdzie przeżywał najlepszej chwile. Nie mógł więc nie kibicować swojej ukochanej drużynie w sobotnim meczu z Realem Madryt.


Barcelona to starcie wygrała aż 4:0, co niewątpliwie zachwyciło jej legendę. Pod wpisem klubu w mediach społecznościowych Messi zamieścił bardzo wymowny komentarz. "Co za piękne zwycięstwo" - napisał zawodnik, który do Katalonii trafił w 2000 roku w wieku zaledwie 13 lat.


Messi doskonale pamięta wielkie zwycięstwa Barcelony z odwiecznymi rywalami. Sam brał udział, chociażby w wygranej 5:0 w listopadzie 2010 roku, czy strzelał zwycięską bramkę w wygranym 3:2 starciu z sezonu 2016/17. Dodatkowo jest także najlepszym strzelcem w historii El Clasico. Łącznie Messi wystąpił w aż 45 meczach przeciwko Realowi Madryt. Zdobył w nich aż 26 goli, a do tego zaliczył 14 asyst. Z rywalami ze stolicy Hiszpanii wygrał 19 razy, przegrał 15 potyczek, a 11 zremisował.


Po odejściu Argentyńczyka z PSG media informowały, iż mógł on wrócić do Barcelony, która mocno zabiegała o ściągnięcie go do siebie. Piłkarz ma mieć jednak "nie po drodze" z prezydentem Joanem Laportą i przez cały czas nie zapomniał, jak łatwo pozwolono mu odejść.
Idź do oryginalnego materiału