Mirra Andriejewa jeszcze niedawno przeżywała fantastyczny okres. Wygrała turnieje w Dubaju i Indian Wells oraz dwukrotnie pokonywała Igę Świątek. Na kortach ziemnych spuściła jednak z tonu. W Stuttgarcie odpadła już w 1/8 finału, a w Madrycie w ćwierćfinale. Teraz rozpoczęła zmagania z w Rzymie i już w pierwszym meczu nie obyło się bez problemów.
REKLAMA
Zobacz wideo "Skandaliczna decyzja". Wciąż wrze po tym, co zrobił Szymon Marciniak [To jest Sport.pl]
Andriejewa już była w opałach. Ależ wybrnęła z sytuacji
Siódma na światowych listach Andriejewa mierzyła się w drugiej rundzie z dopiero 97. Emilianą Arango z Kolumbii. Rozpoczęła spotkanie bardzo pewnie, bo od prowadzenia 2:0. Arango pokazała jednak, iż potrafi się postawić. Wygrała gema przy własnym serwisie, a potem niespodziewanie przełamała. Remis 2:2 i przegrany ostatni punkt do zera nie wytraciły jednak Rosjanki z uderzenia. Od tamtego momentu nie dała już się pokonać i pierwszą partię zwyciężyła 6:2.
Mogło więc się wydawać, iż 18-latka w pełni kontroluje wydarzenia na korcie. Dlatego też sporym zaskoczeniem było otwarcie drugiego seta. Arango objęła prowadzenie, po czym stoczyła nieustępliwy bój w drugim gemie. Potrzebowała aż pięciu breakpointów, ale w końcu przełamała i wyszyła na 2:0. Andriejewa gwałtownie odpowiedziała i również popisała się breakiem, by po chwili znów przegrać punkt przy własnym serwisie.
Andriejewa w III rundzie turnieju w Rzymie. Półtorej godziny i koniec
Wynik 3:1 dawał Kolumbijce spore nadzieje na sensacyjne rozstrzygnięcie. Wtedy jednak siódma rakieta świata znów weszła na najwyższe obroty. Arango nie radziła sobie z jej mocnym uderzeniami i przegrała cztery punkty z rzędu. Andriejewa do zwycięstwa potrzebowała raptem jednego gema, ale wtedy Kolumbijka znów zaskoczyła. Nie dała się przełamać i zrobiło się 5:4. Rywalka przez cały czas miała jednak przewagę własnego serwisu i skrzętnie ją wykorzystała. Oddała tylko pierwszą akcję i po 90 minutach zakończyła mecz wynikiem 6:2, 6:4.
W III rundzie rywalką Rosjanki będzie Czeszka Linda Noskova, która pokonała w piątek Sonay Kartal 6:4. 6:2. Na Igę Świątek Andreiejwa może trafić dopiero w finale.