- To byli mężczyźni. Zmienili się w kobiety i startowali w boksie - w takich słowach Donald Trump odniósł się do występu Imane Khelif i Lin Yu-ting na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Tę wypowiedź wygłosił na wiecu wyborczym w Pensylwanii. A nie był to jedyny cios, który wymierzył w kierunku dość kontrowersyjnych pięściarek. Zabrał więc głos w temacie, który na olimpiadzie wywołał sporo zamieszania. Z jedną z tych zawodniczek walczyła Julia Szeremeta. W finale Polka przegrała i musiała zadowolić się srebrnym medalem, choć zdaniem wielu, była moralnym zwycięzcą.
REKLAMA
Zobacz wideo Krzysztof Głowacki wybiera najlepszego polskiego boksera
Julia Szeremeta mówi o kontrowersyjnych pięściarkach. "Kombinowali, omijali badania..."
Teraz do sprawy podważania kobiecości Algierki i Tajwanki odniosła się sama Szeremeta. - Wszyscy inni zawodnicy pojawiają się na turniejach, walczą, a Imane Khelif i Lin Yu-ting nie - to jest bardzo podejrzane - podkreślała polska pięściarka w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet". - Były zawieszone, nie startowały i po igrzyskach dalej nigdzie nie startują. Kombinowali, omijali badania... - kontynuowała.
- Nie znam się na poziomach testosteronu, chromosomach, nie śledzę tego, nie interesuję się tym i nie jestem w stanie za bardzo wypowiadać się na ten temat. Ale słyszę jakieś rzeczy od dziennikarzy, trenera i wydaje mi się, iż w tej sprawie raczej jest coś nie tak - dodawała.
Wiele mówiło się, iż niedługo Szeremeta może otrzymać złoty medal. Do tego potrzebna byłaby dyskwalifikacja Tajwanki, gdyby okazało się, iż rzeczywiście nie powinna była przystępować do rywalizacji w Paryżu. Czy Polka chciałaby w taki sposób zgarnąć krążek z najcenniejszego kruszcu? - Wydaje mi się, iż nie. Miałabym złoty medal, złoto to złoto, to prawda, ale czy dużo mi to w życiu zmieni? To nie to samo, co usłyszenie Mazurka Dąbrowskiego na igrzyskach. Będąc na miejscu, są inne odczucia, emocje - mówiła.
Zobacz też: Zawodnik MMA aresztowany. Ciężkie pobicie Ukraińca.
Nie tak Szeremeta chce zdobyć złoty medal igrzysk olimpijskich. "To co innego"
- Poza tym… No, przegrałam tamten pojedynek. Jakbym miała walczyć z Lin Yu-ting jeszcze raz, to też bym walczyła. Wyszłabym do niej i chciała wygrać. W taki sposób mogę zdobyć złoty medal. Usłyszeć, iż wygrałam turniej po półtora roku od finału, to co innego. Na pewno aż tak by mnie to nie satysfakcjonowało... - podkreślała.
Jak przyznała, dzięki walce z Lin Yu-ting zyskała też dużą rozpoznawalność. Ze sportem nie miało to jednak wiele wspólnego. - Wiem, iż bardzo dużo osób mnie z nią kojarzy i iż w moim przypadku to wciąż główny temat. Nie ma co ukrywać, kontrowersje dały mi bardzo duży rozgłos - gdyby ich nie było, to nie wiadomo, czy byłabym tak rozpromowanym i kojarzonym sportowcem - oceniła. I jak ujawniła, ta sprawa wciąż do niej wraca i jest w jej towarzystwie poruszana, choćby w życiu codziennym.

2 godzin temu












