Szef światowych skoków zdecydował o ogromnej zmianie. "Nie możemy iść tą drogą"

4 godzin temu
Zdjęcie: screen z https://www.youtube.com/watch?v=ea3We2P9NUk


Jeden upadek gwiazdy i jeden gest - popukanie się w głowę - w Vikersund sprawiły, iż szefowie światowych skoków opracowali całkiem nowy system. - To był brzydki gest Gregora Schlierenzauera, tak się nie robi, powinien to zachować dla siebie - komentował Adam Małysz. Chyba nie miał racji.
Skocznia w Vikersund była wtedy znacznie mniejsza niż dziś. Jej rozmiar wynosił 207 metrów. A Gregor Schlierenzauer lądował na 213. i 224. metrze. A adekwatnie nie lądował – zaliczył dwa upadki. Po drugim wykonał gest, który przeszedł do historii skoków. I zmienił ich historię.


REKLAMA


Zobacz wideo najważniejsze spotkanie za zamkniętymi drzwiami w Oslo. Oto kulisy


- Ależ szaleństwo! Ależ szaleństwo! Pokazuje, iż nie wolno było go puszczać z dziesiątej belki i ma rację. To jest adresowane do sędziów – tak Włodzimierz Szaranowicz komentował to, co pokazał Schlierenzauer w ostatnim skoku konkursu drużynowego rozegranego 14 marca 2009 roku.


„Nawet nie chciał tego ustać, bo to jest straszne dla kręgosłupa"
Austria tamte zawody wygrała w cuglach (wyprzedziła o 44,5 pkt Finlandię), mimo dwóch upadków swojego lidera. - Spadał, nie chciał ciągnąć, bał się, choćby nie chciał tego ustać, bo to jest straszne dla kręgosłupa. To tak jakby się skoczyło z drugiego piętra – analizował Szaranowicz na antenie TVP.
Po chwili ceniony sprawozdawca podkreślał: „On już parokrotnie domagał się od sędziów, żeby puszczali tę ostatnią grupę z niższej belki, a puszczono z dziesiątej. Podenerwowany, poirytowany jest Gregor Schlierenzauer".
Nastolatek nie zachował się ładnie. Ale miał rację
Irytacja 19-letniej wówczas gwiazdy skoków mogła się nie podobać, ale wszyscy wiedzieli, iż chłopak ma rację. Wtedy w zasadach nie było opcji obniżenia belki startowej i przyznania za to zawodnikowi rekompensaty punktowej. Jury zawodów w obawie o zdrowie zawodnika będącego w wysokiej formie i trafiającego na korzystny wiatr mogło zrobić tylko jedno – odwołać całą serię, skrócić rozbieg i kazać skakać wszystkim jeszcze raz. Lata temu źle dobrana długość najazdu oznaczała wielkie kłopoty. A trudno było od razu ustalić, iż belka będzie bardzo nisko ze względu na genialną formę tylko jednego zawodnika. To by oznaczało, iż niemal cała reszta pokaże krótkie skoki. Że nie będzie widowiska.


Szef światowych skoków usłyszał: „Nie możemy iść dłużej tą drogą"
Walter Hofer, ówczesny szef światowych skoków, postanowił znaleźć inne rozwiązanie. Przytoczmy fragment wywiadu, jakiego po latach udzielił „Przeglądowi Sportowemu".
- W 2009 roku w Vancouver zaczynaliśmy konkurs bardzo wcześnie i wraz z upływem minut warunki stale się poprawiały. Ville Larinto spadł na 149. metr, a do końca został tylko Gregor Schlierenzauer. Co miało zrobić jury? – pytał Austriak.
- Puścić go w gorszych warunkach lub powtórzyć skoki 49 zawodników – odpowiadał dziennikarz.
- Albo puścić go w takich, które miał Larinto i ryzykować jego życie – stwierdzał Hofer. I dodawał: - Żadne rozwiązanie nie byłoby sprawiedliwe dla wyników zawodów. Miara przebrała się jeszcze tej samej zimy w Vikersund. Gregor po upadku na 224. metrze dobitnie pokazał sędziom, co myśli o ich decyzjach. Podszedł do mnie wtedy odpowiedzialny w Pucharze Świata za marketing Horst Nilgen i zaprowadził do samochodu, mówiąc „Walter, nie możemy iść dłużej tą drogą". Chwilę później spytałem o sprawę mojego asystenta Mirana Tepeša. Nie wiem, ile czasu jeździliśmy tym samochodem po parkingu i ile rozmawialiśmy. Efekt był taki, iż latem w Letnim Grand Prix testowaliśmy już nowy system.


Małyszowi się to nie spodobało
Ten system obowiązuje od 2010 roku. Po fazie testów postanowiono, iż jury zawodów będzie mogło zmieniać wysokość belki startowej, za co na każdej skoczki będzie ustalona liczba punktów do dodania lub odjęcia zawodnikowi za każdy manewr belką. Wprowadzono też punkty dodatnie i ujemne za warunki wietrzne, w jakich skaczą zawodnicy. Ten system nie jest doskonały, ale zdecydowanie zrewolucjonizował skoki.
choćby jeżeli nie wszystkim podobało się emocjonalne zachowanie Schlierenzauera w Vikersund – a Adam Małysz mówił tak: „To był brzydki gest tak się nie robi, powinien to zachować dla siebie" – to trzeba oddać Austriakowi, iż do historii przeszedł nie tylko jako wielki skoczek, ale też jako osoba, która przyczyniła się do historycznych zmian w tej dyscyplinie sportu.
Co ciekawe, po tamtym konkursie w Vikersund Schlierenzauer bardzo gwałtownie się uspokoił. Tak, jakby wręcz przestraszył się swojego zachowania. - Zdecydowanie miałem za dużą prędkość na rozbiegu, ale oczywiście praca sędziów nie jest łatwa, trudno podejmować odpowiednie decyzje - mówił na konferencji prasowej.


W sobotę w Vikersund odbędzie się kolejny konkurs Pucharu Świata i turnieju Raw Air w okresie 20024/2025. Na starcie zobaczymy pięciu Polaków: Pawła Wąska, Aleksandra Zniszczoła, Jakuba Wolnego, Kamila Stocha i Macieja Kota. Początek zawodów o godzinie 17, transmisja w TVN-ie, Eurosporcie i na platformie MAX, relacja na żywo na Sport.pl.
Idź do oryginalnego materiału