FC Barcelona rok 2024 kończyła w kiepskich nastrojach dwoma domowymi porażkami z rzędu - 0:1 z Leganes i 1:2 z Atletico Madryt. Powrót do gry po przerwie świąteczno-noworocznej to zmagania pucharowe. W sobotę Barca pewnie wygrała 4:0 w Pucharze Króla przeciwko UD Barbastro, ale w środę zadanie było dużo trudniejsze. Rywalem drużyny Hansiego Flicka w półfinale Superpucharu Hiszpanii rozgrywanego w Dżudda w Arabii Saudyjskiej był Athletic Bilbao. Baskowie podchodzili do tego starcia z serią 15 meczów bez porażki.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak zmienili się Lewandowski, Szczęsny i Błaszczykowski? Niezwykła Metamorfoza!
Na około półtorej godziny przed pierwszym gwizdkiem doszło do zaskakującej sytuacji, albowiem w pierwszym składzie desygnowany został Wojciech Szczęsny. Wszyscy spodziewali się Inakiego Peni, ale - jak podały hiszpańskie media - ten spóźnił się na zbiórkę przedmeczową. Hansi Flick postanowił w ten sposób ukarać podstawowego bramkarza. Z kolei na ławce rezerwowych ekipy z Kraju Basków wylądowała ich największa gwiazda. Nico Williams miał problemy zdrowotne.
Barcelona strzeliła i się cofnęła. Szczęsny musiał być czujny
W pierwszym kwadransie można było spekulować, kto faktycznie stoi między słupkami FC Barcelony, albowiem podopieczni Hansiego Flicka rozpoczęli z mocnym animuszem. gwałtownie powinni objąć prowadzenie, ale Raphinha pomylił się po kapitalnym dośrodkowaniu Kounde z prawej strony. Katalończycy dopięli swego w 17 minucie Pedri wybrał zagranie na lewą stronę do Balde, a ten przytomnie wycofał piłkę przed piąty metr bramki Simona. Tam znalazł się Gavi, który lewą nogą pokonał bramkarza, dając prowadzenie swojej drużynie.
W 23. minucie znów Raphinha okazał się nieskuteczny. Brazylijczyk otrzymał prostopadłe podanie od Yamala, ale nie zdołał pokonać Simona w sytuacji sam na sam, mimo iż miał wygodną piłkę na lewej nodze. Baskijski bramkarz zatrzymał także dobitkę Yamala. Gracze Ernesto Valverde coraz bardziej gubili się w rozegraniu piłki. Barcelona miała sporo szans na szybki atak po odbiorze.
Później Athletic stawał się coraz odważniejszy. Obaj bramkarze mieli mnóstwo pracy na przedpolu z uwagi na długie podania za linię obrony, a w okolicach 30 minuty niepewną interwencją popisał się Wojciech Szczęsny. Piłka prawie przelobowała polskiego golkipera, ale ostatecznie zdołał wybić na rzut rożny. Wszystko skwitował szerokim uśmiechem.
Szczęsny gwałtownie odkupił swoje winy, przechwytując groźne podanie wzdłuż bramki. To zakończyłoby się golem wyrównującym. - To jest mecz pod dyktando Athleticu. Oni w takim chaosie potrafią odnaleźć się lepiej. Barcelona, im dłużej to będzie trwało, będzie to męczyć - mówili komentatorzy Eleven Sports pod koniec pierwszej połowy, gdy przewaga drużyny Valverde rosła.
Lamine Yamal dobił Basków. Barcelona zagra w finale
Nieskuteczność Raphinhii kontynuowana była także po przerwie. Brazylijczyk w 50. minucie otrzymał świetne długie podanie. Miał sporo miejsca, przełożył rywala, ale musiał uderzać prawą nogą, przez co strzał sporo stracił na jakości. Simon z łatwością sobie z nim poradził.
To, czego nie potrafił Raphinha, wykonał Lamine Yamal. W 53. minucie młody Hiszpan otrzymał podanie od Gaviego. Idealnie przyjął piłkę w powietrzu, odwracając się w kierunku bramki ekipy z Kraju Basków. Wykończenie tej okazji było jeszcze lepsze, dzięki czemu Barca podwyższyła prowadzenie na 2:0. Chwilę później mogło być jeszcze wyżej, ale spudłował Lewandowski. To nie był dzień kapitana reprezentacji Polski. Prezentował się bardzo słabo.
I ponownie po mocnym kwadransie na początku połowy w wykonaniu Barcy, do głosu zaczęli dochodzić rywale. Szczęsny musiał poradzić sobie z dwoma mocnymi strzałami z dystansu. W 73. minucie boisko opuścił Robert Lewandowski. Dla Polaka był to pierwszy mecz w Superpucharze Hiszpanii, w którym nie zdobył bramki. Dotychczas w czterech spotkaniach za każdym razem trafiał do siatki. W środę też miał ku temu świetną okazję, ale niespodziewanie spudłował.
Athletic próbował, ale po drugiej bramce Barcelona kontrolowała to spotkanie. Choć momentami była zbyt spokojna, albowiem Wojciech Szczęsny miał trochę pracy. Rywale uderzali celnie - aż pięć takich strzałów - ale zwykle była to bułka z masłem dla 34-latka. Polak co prawda został pokonany w 83. minucie, co mogło dać atrakcyjną i emocjonującą końcówkę, ale De Marcos był wówczas na spalonym.
To był sygnał ostrzegawczy, który został zlekceważony przez Dumę Katalonii. W 87. minucie Inaki Williams pokonał bezradnego Wojciecha Szczęsnego. Baskowie skorzystali z prezentu od Frenkiego De Jonga. Wydawało się, iż to Holender bezpośrednio podał do rywala, ale sędziowie VAR dopatrzyli się jeszcze kontaktu z piłką jednego z graczy Athletiku, co skutkowało spalonym. Holender - i cała Barcelona - został uratowany. - Ale mu się upiekło - mówili komentatorzy. Natomiast Wojciech Szczęsny wciąż notował czyste konto, z którym został do ostatniego gwizdka.
Ostatecznie FC Barcelona wygrała 2:0, choć Hansi Flick do końca był wściekły na swój zespół. Barca zagra o pierwsze trofeum w 2025 roku. Finał Superpucharu Hiszpanii odbędzie się w niedzielę. Rywalem będzie Real Madryt albo RCD Mallorca. Zostanie on wyłoniony w czwartkowy wieczór przy okazji drugiego półfinału.