Robert Lewandowski w minionym sezonie wystąpił w rewanżowym meczu półfinału Ligi Mistrzów przeciwko Interowi Mediolan. Teraz okazało się, iż UEFA ukarała Polaka i Lamine'a Yamala za tamto spotkanie. Chodzi o niezastosowanie się do poleceń Inspektora Kontroli Antydopingowej. Zgodnie z regulaminem obaj powinni jak najszybciej zgłosić się do Punktu Kontroli, a do tego nie doszło, ponieważ zawodnicy się spóźnili.
REKLAMA
Zobacz wideo Jan Urban uderza w Michała Probierza?! "Też bym się wkurzył"
Burza po ukaraniu Lewandowskiego. Padły mocne słowa
"UEFA nałożyła na Yamala i Lewandowskiego kary pieniężne w wysokości 5 tys. euro za naruszenie przepisów antydopingowych po ostatnim meczu Barcelony w europejskich pucharach" - przekazał hiszpański dziennik "Marca". Doniesienia te wywołały niemałe poruszenie w mediach społecznościowych, a część kibiców mocno uderzyła w Lewandowskiego, Yamala jak i całą FC Barcelonę.
"Wypłaty dla Negreiry, 5 tytułów w ciągu 4 lat przy oszustwach dozwolonych przez Tebasa, doping. Klub oszustów i skorumpowanych ludzi", "Jeszcze jedna osoba z klubu wartości, prawdziwy przykład dla młodych ludzi" - czytamy na Twitterze. Użytkownicy zwrócili uwagę, iż zarówno Yamal jak i Lewandowski mieli podczas tamtego meczu obandażowane ręce i ich zdaniem próbowali w ten sposób zakryć ślady nakłuć po zastrzykach. Kilka miesięcy temu uwagę zwrócił na to również były lekarz Realu Madryt Niko Mihić.
- Nie wiem, co się dzieje, ale każdy lekarz wie, iż jeżeli chcesz mieć łatwiejszy dostęp do żył, to właśnie na dłoniach i nadgarstkach. Nie rozumiem, dlaczego piłkarze to robią i czemu zaprzeczają - powiedział w rozmowie z "Marką", sugerując, iż w ten sposób piłkarze próbują zakryć ślady zażywania dopingu.
To nie koniec problemów Lewandowskiego. Polski napastnik ostatnio doznał kontuzji i na pewno nie zagra w meczu z Como. Ponadto nie wiadomo, czy wyzdrowieje na pierwszy mecz FC Barcelony w La Lidze przeciwko Mallorce.