Szalony hit Liverpool - Man Utd! A oto co stało się w 97. minucie

1 dzień temu
Zdjęcie: screen / Viaplay


Szlagierowy mecz Liverpoolu z Manchesterem United mógł w niedzielę nie dojść do skutku przez opady śniegu w Wielkiej Brytanii. Po pierwszej połowie kibice mogli żałować, iż jednak mecz był rozgrywany. Wszystko zmieniło się jednak po przerwie, gdy fani obserwowali znakomitą wymianę ciosów, zakończoną remisem 2:2. W 97. minucie doskonałą szansę na zwycięstwo dla "Czerwonych Diabłów" zmarnował Harry Maguire.
To była dość nietypowa "Bitwa o Anglię". Mecze Liverpoolu z Manchesterem United przyzwyczaiły nas do starć dwóch drużyn walczących o najwyższe lokaty, tymczasem w niedzielę na Anfield lider Premier League mierzył się z dopiero czternastym zespołem w tabeli. Do tego kilka brakowało, aby ten mecz nie odbył się zgodnie z planem, gdyż w nocy z soboty na niedzielę Wielką Brytanię nawiedziły dość intensywne opady śniegu.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki o obrazkach w mediach z szatni piłkarskiej: To wszystko jest tak udawane i klejone


Przed przerwą nuda, a po niej grzmoty! Wielkie emocje w meczu Liverpoolu z United
W pierwszej połowie niedzielnego spotkania fani na Anfield i przed telewizorami mogli tylko żałować, iż mecz ostatecznie doszedł do skutku. Manchester United zdołał się przeciwstawić Liverpoolowi, sprowadzając to spotkanie do klasycznego "meczu walki", w którym nie działo się zbyt wiele. Oba zespoły miały jednak pojedyncze szanse na wyjście na prowadzenie.
W okolicach kwadransa gry dwie "setki" stworzył sobie Liverpool, ale najpierw w sytuacji sam na sam z Andre Onaną piłkę obok słupka posłał Cody Gakpo, a kilkadziesiąt sekund później w równie dobrej sytuacji Alexis MacAllister ustrzelił kameruńskiego bramkarza gości. Tuż przed przerwą po drugiej stronie boiska okazję "sam na sam" miał Rasmus Hojlund, ale i on nie potrafił pokonać Alissona Beckera. Pierwszą część spotkania zakończyło nieekskluzywne pudło Mohameda Salaha po klasycznym dla niego zejściu z piłką z prawego skrzydła do środka w pole karne.


W drugiej części spotkania jednak wszyscy zostali za swoją cierpliwość wynagrodzeni doskonałym widowiskiem. A zaczęło się niespodziewanie, bo od bramki dla Manchesteru United. W 53. minucie niespodziewanie w pole karne Liverpoolu zapędził się środkowy obrońca Lisandro Martinez, który dostał doskonałą prostopadłą piłkę od Bruno Fernandesa i strzałem pod poprzeczkę otworzył wynik meczu.
Na reakcję Liverpoolu nie trzeba było długo czekać. W 59. minucie doskonałe podanie od Alexisa Mac Allistera otrzymał Cody Gakpo, który sprytnym zwodem wysłał jadącego wślizgiem Matthijsa de Ligta z powrotem do Manchesteru, a następnie również huknął z ostrego kąta, nie dając Alissonowi żadnych szans.


Delikatnie mówiąc, to nie był dobry mecz wspomnianego De Ligta. W 67. minucie Holender ręką zablokował strzał głową Mac Allistera i Liverpool po interwencji VAR otrzymał rzut karny. I choć Andre Onana dobrze odczytał zamiary Mohameda Salaha, to strzał Egipcjanina z 70. minuty przełamał mu ręce i "The Reds" byli na prowadzeniu.
Manchester United nie miał zamiaru się poddawać i został za to nagrodzony. Na dziesięć minut przed końcem Alejandro Garnacho dograł piłkę z lewego skrzydła do znajdującego się w polu karnym Amada Diallo, a Iworyjczyk płaskim strzałem doprowadził do wyrównania.
Sama końcówka meczu to z kolei efektowna wymiana ciosów dwóch pięściarzy z opuszczoną gardą. Szans na zwycięską bramkę dla Liverpoolu nie potrafili jednak wykorzystać Diogo Jota czy Virgil van Dijk, a już w 97. minucie "piłkę meczową" dla United miał Harry Maguire, który po podaniu Joshuy Zirkzze w doskonałej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką.
Po tym remisie Liverpool dalej pewnie prowadzi w tabeli Premier League z dorobkiem 46 punktów w 19 meczach, z sześciopunktową przewagą nad Arsenalem, który jednak ma o jedno spotkanie rozegrane więcej. Manchester United, mając 23 "oczka", przesunął się na trzynaste miejsce.
Idź do oryginalnego materiału