Szalone sześć minut w meczu ekstraklasy. Zaczęło się od koszmarnego błędu

3 godzin temu
Pierwszy mecz 6. kolejki Ekstraklasy za nami, ale pierwszego zwycięzcy w tej serii gier jeszcze nie poznaliśmy. Radomiak Radom i Bruk-Bet Termalica potrzebowały sześciu minut, by rozgrzać kibiców. Niestety później już tak kolorowo nie było i choć obie ekipy miały szansę na zdobycie decydującego gola, to nic takiego się nie wydarzyło. Mecz zakończył się remisem 1:1.
Radomiak Radom i Bruk-Bet Termalica niemalże bliźniaczo radzą sobie w tym sezonie. Obie ekipy zaczęły od sensacyjnego, czterobramkowego zwycięstwa (Radomiak 5:1 z Pogonią Szczecin, Termalica 4:0 z Jagiellonią Białystok), a potem w kolejnych czterech meczach zdobyły cztery punkty. Dzisiejsi gospodarze do tego spotkania przystąpili po dwóch bolesnych porażkach. Najpierw polegli w Kielcach 0:3 z Koroną, a potem z Radomia punkty wywiozła Jagiellonia (1:2). Niecieczanie z kolei ostatniego meczu też dobrze nie wspominają, bo na ich boisku 3:2 wygrał Raków Częstochowa.


REKLAMA


Zobacz wideo "Jestem trochę zawiedziona". Natalia Bukowiecka piąta na Stadionie Śląskim


Szaleństwo pierwszych minut. Zanosiło się na kapitalny mecz
Mecz zaczął się od kompletnych szaleństw po obu stronach. Już w 3. minucie Zie Ouattara zrobił coś bardzo dziwnego i tak zagrał głową w niby prostej sytuacji w polu karnym, iż wystawił piłkę wprost pod nogi Jesusa Jimeneza. Hiszpan prezent przyjął i zrobił z niego doskonały użytek, pokonując Filipa Majchrowicza. Kibice w Radomiu nie tego się spodziewali, ale na ich szczęście na odpowiedź długo czekać nie musieli. Konkretnie trzy minuty. Jan Grzesik idealnie dośrodkował piłkę w pole karne, a tam Maurides kompletnie zniknął z radarów obrońcom rywali i głową wpakował piłkę do siatki. Grzesik ma już w tym sezonie cztery gole i teraz też asystę. Niektórzy w takiej formie widzą go w reprezentacji Polski. Nie da się, a przynajmniej nie powinno się tego w pełni wykluczyć.


Potężny początek meczu, który rozbudził apetyty. Oczami wyobraźni można już było widzieć iście hokejowy wynik typu 4:4. Niestety pozostałe 39 minut pierwszej połowy nie dorównało pierwszym sześciu. To nie tak, iż nie działo się nic. Kubica trafił w 33. minucie w Majchrowicza z trzech metrów, a Bartosz Kopacz pięć minut później sprawdził wytrzymałość poprzeczki. Natomiast przez większość czasu mecz nie porywał.


Skutecznie to już było. Potem tylko marnowanie, marnowanie i marnowanie
Głównie przez Radomiaka, który wyglądał mizernie w pierwszej połowie. Natomiast drugą zaczęli dość mocno, bo już w 49. minucie Miłosz Mleczko musiał się wysilić, by obronić strzał Grzesika z ostrego kąta. Za to w 63. minucie Grzesik do siatki trafił, dobijając strzał Ouattary. Problem w tym, iż w momencie uderzenia Iworyjczyka był na małym spalonym i gola nie uznano.
Termalica długo nie potrafiła wykreować sobie dobrej szansy. Ich kibice musieli czekać aż do 82. minuty, ale co to była za szansa! Maciej Ambrosiewicz uciekł rywalom i posłał doskonałe prostopadłe podanie do Andrzeja Trubehy. Ten postanowił przelobować bramkarza, co było niezłą decyzją, bo Majchrowicz daleko wyszedł. Jednak wykonanie nie było już tak dobre, bo napastnik spudłował. Chwilę później zmarnowaną szansą "odwdzięczył" się Tapsoba, przegrywając sytuację sam na sam z Miłoszem Mleczko.
Okazji nie zabrakło, ale skuteczności już owszem. Radomiak i Termalica mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, a skoro nie skorzystali, to ów szala się obraziła i nikogo nie obłaskawiła. Mecz zakończył się remisem 1:1. Wynik zasadniczo sprawiedliwy, bo pierwsza połowa lepsza dla gości, druga dla gospodarzy. Niemniej obie ekipy mają czego żałować.


Radomiak Radom - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:1 (Maurides 6' - Jimenez 3')


Radomiak: Majchrowicz - Ouattara (69. Balde), Blasco, Cichocki, Dieguez - Donis (75. Alves), Kaput (84. Camara) - Lopes (75. Tapsoba), Rafał Wolski, Grzesik - Maurides (84. Depu)
Trener: Joao Henriques
Bruk-Bet: Mleczko - Isik, Kopacz, Putiwcew (54. Masoero) - Hilbrycht, Kubica, Ambrosiewicz, Bartosz Wolski - Guerrero (54. Trubeha), Jimenez (80. Jakubik), Fassbender (80. Kurzawa)
Trener: Marcin Brosz
Sędzia: Damian Kos (Wejherowo)
Żółte kartki: Dieguez (Radomiak) - Putiwcew (Bruk-Bet)
Idź do oryginalnego materiału