Szaleństwo w meczu Alcaraza w ATP Finals. Co za nerwy

1 tydzień temu
Zdjęcie: screen: Polsat Sport


Caros Alcaraz po sensacyjnej porażce w pierwszym meczu ATP Finals wrócił do gry o końcowe zwycięstwo. Triumfator tegorocznego Rolanda Garrosa i Wimbledonu pokonał w Turynie Andrieja Rublowa i wciąż ma spore szanse na wyjście z grupy. Po pasjonującej, niezwykle wyrównanej batalii w drugim secie wygrał 6:3, 7:6 (10:8).
Carlos Alcaraz i Andriej Rublow od porażek rozpoczęli zmagania w turnieju ATP Finals w Turynie. Zdecydowanie większą niespodzianką była przegrana tego pierwszego z niżej notowanym Casperem Ruudem. Drugi z kolei zgodnie z przewidywaniami dał się pokonać Alexandrowi Zverevowi. Dlatego też mecz pomiędzy Hiszpanem a Rosjaninem dla obu był arcyważny w kontekście walki o awans do półfinału. Ewentualna druga porażka znacząco utrudniłaby to zadanie.


REKLAMA


Zobacz wideo Zadziwili całą Polskę. Mały klub nie przestraszył się Wieczystej [Reportaż]


Alcaraz i Rublow szli łeb w łeb. Zadecydował tie-break
Pierwszy set początkowo był bardzo wyrównany. Panowie wykorzystywali przewagę własnego serwisu, choć więcej problemów z wygrywaniem gemów miał Rublow. W piątym musiał choćby bronić dwóch breakpointów. Od stanu 2:3 Rosjanin nie miał już jednak nic do powiedzenia. Alcaraz wygrał cztery gemy z rzędu i zakończył seta wynikiem 6:3.


Kolejna partia rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Alcaraz spokojnie wygrywał punkty przy własnym podaniu, a Rublowowi przychodziło to z nieco większym trudem. Rosjanin popełniał nieco mniej niewymuszonych błędów (w całym meczu 23 przy 26 Alcaraza), ale za to miał znacznie mniej udanych zagrań kończących (14 do 33). Mimo to potrafił utrzymywać serwis i ani razu nie pozwolił Hiszpanowi dojść do breakpointa. Dwa ostatnie gemy przy własnym podaniu wygrał choćby do zera. W tej sytuacji na tablicy wyników zrobiło się 6:6 i mieliśmy tie-break.


Ten, podobnie jak cały set, był szalenie wyrównany. Tenisiści konsekwentnie punktowali przy swoim serwisie. Pierwszy pomylił się Rublow i w pewnym momencie Alcaraz prowadził choćby 4:1. Sam jednak także się pomylił i ósmy tenisista świata pierwszy miał w górze piłkę setową. Nie wykorzystał jej, a także kolejnej. Wyraźnie nie mógł utrzymać nerwów na wodzy i po przegranych punktach żywiołowo gestykulował. W końcu sam kapitulował. Po godzinie i 38 minutach Alcaraz wygrał w tie-breaku 10:8 i w całym meczu 6:3, 7:6. W ostatnim meczu grupowym o awans zmierzy się z Alexandrem Zverevem.
Idź do oryginalnego materiału