Iga Świątek ma na koncie cztery triumfy w Roland Garros, w tym w trzech ostatnich edycjach i jest piątą rakietą świata. Jelena Rybakina – w tej chwili 11. na liście WTA - jeszcze nigdy nie przeszła w tym turnieju ćwierćfinału, a do ósemki dotarła tylko dwukrotnie. Przy sześciu podejściach. A mimo to Paula Kania-Choduń ocenia przed niedzielnym hitem 1/8 finału z ich udziałem, iż szanse są bardzo wyrównane. I zdaniem byłej tenisistki, która jest ekspertką Eurosportu podczas paryskiej imprezy wielkoszlemowej, może to pomóc Polce. A analizując trudną sytuację Kazaszki w ostatnich miesiącach, mówi wprost: - Musi przejrzeć na oczy.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"
Agnieszka Niedziałek: Odetchnęłaś z ulgą, gdy stało się jasne, iż Iga Świątek w 1/8 finału zagra z Jeleną Rybakiną, a nie z Jeleną Ostapenko? A może po tym, co pokazała w piątek Kazaszka, wcale nie ma powodów do radości?
Paula Kania-Choduń: Jasne, iż odetchnęłam z ulgą. Co prawda był to bardziej wybór mniejszego zła, ale mimo wszystko wydaje mi się, iż to lepsza opcja dla Igi. Jej ostatni mecz z Ostapenko wyglądał i tak już całkiem nieźle. Było tam kilka prób drobnej zmiany w rozgrywaniu meczów z Łotyszką, ale to mimo wszystko i tak jeszcze - moim zdaniem - za mało. Iga nie jest w takim swoim gazie, w najlepszym miejscu i wydaje mi się, iż to spotkanie w niedzielę też mogłoby mieć smutny koniec. Oczywiście, teraz to tylko gdybanie, ale wewnętrzne przeczucie podpowiadało mi, iż lepiej, aby była to "Ryba".
Cieszę się, iż to ona wygrała. A to, iż poszło jej tak gładko, pokazuje, iż jest też na dobrej drodze do swojego optymalnego tenisa. Bo ona też ma sporo ciężarów za sobą. Ciągnie się za nią wciąż sytuacja ze Stefano Vukovem, ale chyba powoli nauczyła się z tym żyć. W tych ostatnich turniejach prezentowała się naprawdę nieźle, więc na pewno nie będzie tak, iż Igę czeka teraz łatwiejszy mecz. Ale pod kątem gry z Ostapenko bardziej martwił mnie aspekt mentalny, a przy Rybakinie to będzie pojedynek typu "kto zagra lepszy tenis", a nie "kto komu wejdzie do głowy".
Dostrzegasz pewną analogię między sytuacją Polki i Kazaszki? Obie mają za sobą niełatwe miesiące i obie wydają się chyba wracać powoli na dobre tory? Czy może wstrzymałabyś się jeszcze z tym ostatnim stwierdzeniem?
Zaczęłabym od tego, iż choćby jeżeli u Igi mówimy o jakimś gorszym okresie, to wciąż jest to świetny sezon. Ale fakt, to zawodniczka, która ma na koncie tytuły wielkoszlemowe i chce być numerem jeden na świecie...
A od roku nie była w finale i sama jest tym rozczarowana.
Dla mnie super, iż obie zaczynają trochę lepiej grać i czują się pewniej. To dobra wiadomość dla nas, dla publiczności i dla oglądalności tenisa. Ich mecze zawsze były bardzo ciekawe, a jeszcze jak masz w całej stawce kilka zawodniczek, które są w świetnej formie, to tym lepiej się to ogląda. Tam jest naprawdę walka i nie wiadomo, kto wygra. Nie ma jednej dominatorki. Mam nadzieję, iż będziemy też coraz więcej oglądać w najlepszym wydaniu "Rybę", bo to zawodniczka z wielkim potencjałem. Jej uderzenia są fenomenalne - mocne, płaskie. Bardzo fajnie się to ogląda. Mam nadzieję, iż obie z Igą są na dobrej drodze i będą często grały do końca turniejów.
Dobra gra w pierwszych trzech rundach cieszy kibiców Świątek, ona też wydaje się w dobrym nastroju. Tylko czy - z całym szacunkiem dla rywalek - można uznać te spotkania za weryfikację jej formy?
Myślę, iż taki sprawdzian nastąpi dopiero w niedzielę. Sramkowa, Raducanu i Cristian to bardzo dobrze grające zawodniczki, ale wydaje mi się, iż poziomem za bardzo odstają od Igi, żeby mogły się jej postawić wystarczająco mocno. Cristian próbowała, ale to i tak było zdecydowanie za mało.
Gdy Rumunka postawiła się w drugim secie, to po stronie Polki pojawiło się trochę nerwowości, złe ustawianie się do piłki i rosła liczba niewymuszonych błędów. Czy można to uznać za sygnał ostrzegawczy? Bo tego typu problemy miała właśnie w ostatnich miesiącach.
Emocje w tenisie to normalna sprawa. Iga nas trochę przyzwyczaiła w tych swoich niesamowitych trzech sezonach, gdy grała wręcz bezbłędnie, do braku tych emocji. Była taka skoncentrowana, zawsze super do przodu, a tak naprawdę teraz wychodzą u niej takie naturalne dla tenisa rzeczy. Normalne jest też to, iż w pewnym momencie inne zawodniczki uwierzyły, iż są w stanie dobrać się jej do skóry albo przynajmniej napsuć jej trochę krwi. I to nam daje taką frustrację.
Ale i tak, moim zdaniem, Iga bardzo dobrze sobie z tym w piątek poradziła. Miałam wrażenie, iż trochę nie do końca akceptowała to, iż jej przeciwniczka może dobrze zagrać. Może też nie do końca wiedziała, czego się spodziewać po niej. A Jaqueline nie miała nic do stracenia, puszczała luźno rękę i trzeba jej oddać, iż grała bardzo dobrze. To chyba sprawiało, iż Iga się frustrowała, ale summa summarum utrzymała nerwy na wodzy i zagrała bardzo pewnie końcówkę. A to jest najistotniejsze - żeby w tych najważniejszych momentach grać swój najlepszy tenis.
W niedzielę zaskoczenia dobrą grą rywalki nie będzie - wiadomo, iż Rybakina będzie groźna. Ale dodatkowym problemem może być to, iż będzie prawdopodobnie cały czas wywierać presję, a Świątek w ostatnich miesiącach miała z tym spory problem.
Pamiętajmy, iż Rybakina była jedną z niewielu zawodniczek, które potrafiły ograć Igę choćby wtedy, gdy ta była w swoim największym gazie. Więc ogólnie to będzie bardzo trudny mecz. Chociaż inaczej jest, jak już masz taką rywalkę, którą znasz i wiesz, czego się spodziewać. "Ryba" nie zacznie grać topspinów i biegać trzy metry za linią końcową. To się absolutnie nie wydarzy. Analiza takiej zawodniczki jest moim zdaniem trochę łatwiejsza, bo wiedza o jej grze jest już wręcz wszechobecna. W przypadku Cristian za bardzo pewnie choćby nie było się do czego odnieść, więc to było utrudnienie.
Powtórzę, Igę czeka w niedzielę trudny mecz. Na pewno wiele też będzie zależało od Rybakiny. o ile będzie miała tzw. dzień konia i będzie serwowała bardzo dużo asów - a to potrafi - i o ile będzie trafiała, to przy jej piekielnie mocnych i płaskich uderzeniach naprawdę będzie bardzo ciężko. Sporo będzie zależało od Kazaszki.
Dużo pewnie będzie też zależało od serwisu Świątek w kontekście świetnego returnu Rybakiny.
Tak. Przeciwko tak dobrze returnującej zawodniczce - z takimi długimi kończynami i takim dużym zasięgiem - pierwszy serwis jest bardzo ważny. Myślę, iż Iga sobie doskonale z tego zdaje sprawę, iż samo trafianie podania może jej tu kilka dać. To będą musiały być takie kąśliwe serwisy, z dużym ładunkiem. A o ile nie będzie tego pierwszego podania trafionego, to przy drugim będzie od razu atak oraz przejęcie inicjatywy i te piłki będą wracały bardzo szybko. Iga musi sobie z tego zdawać sprawę. Wydaje mi się, iż to może być taka dobra motywacja dla niej, iż nie jest zdecydowaną faworytką. Tu raczej szansę są 50:50. Myślę, iż to może jej trochę zdjąć z ramion ciężaru oczekiwań.
Rybakina najlepiej radzi sobie na szybkich nawierzchniach, ale ze zdobytych dziewięciu tytułów aż cztery wywalczyła na ziemi. W Roland Garros jednak jeszcze nigdy nie przeszła ćwierćfinału, a do niego dotarła tylko dwukrotnie. Można mówić tu o pewnym zaskoczeniu? Przy jej warunkach mogłaby chyba być bardziej regularna w Paryżu.
Mogłaby. Jasne, iż tak.
Czy może te wyniki można wytłumaczyć trochę jej życiorysem, czyli kłopotami zdrowotnymi i problemami dotyczącymi wspomnianego Vukova?
Dokładnie. o ile nie masz takiego spokoju wewnętrznego, czyli nie masz poczucia, iż wszystko dookoła ciebie dobrze się układa... Oczywiście, nie mówimy tu o takim idealnym życiu, gdzie masz ekstra team i wszystko jest cukierkowe, bo nigdy tak nie będzie. Ale o ile dzieją się takie grube sprawy, to ciężko jest grać z luźną głową i próbować walczyć o wygrywanie największych turniejów. o ile "Ryba" jest w stanie to powoli odkładać na bok, ewentualnie potrafi żyć z tym, co się aktualnie wokół niej dzieje, to myślę, iż będzie tylko lepiej. Ale uważam, iż dopóki sobie nie ułoży tego życia poza tenisowego, to ciężko jej będzie wygrywać duże turnieje.
Temat Vukova wciąż wraca, tylko o ile wiele osób ze środowiska tenisowego widzi w nim problem, to inaczej odbiera to sama tenisistka. Podobno skarżyła się, iż utrudnia się jej współpracę z nim.
Ciężko jest mi coś powiedzieć na ten temat, bo nie znam sprawy od środka. Na pewno jest trochę prawdy w tym wszystkim, co jest mówione, ale to jest dorosła kobieta i ona sama musi do tego dojść i przejrzeć na oczy. Sama musi ocenić, czy to, co dzieje się dookoła niej, jest dobre, czy też nie. Czy ludzie będący dookoła niej jej służą, czy nie. Dopóki sama nie będzie miała takiej refleksji i chęci np. do zmian, to on może zostać zawieszony, mogą go odsunąć od niej, a i tak kilka to zmieni. Ona sama musi do tego dorosnąć.
Zwykle topowi tenisiści w tygodniu poprzedzającym turniej wielkoszlemowy skupiają się na treningach. Rybakina tym razem wystartowała w Strasburgu i wygrała. Hubert Hurkacz wystąpił w Genewie, dotarł do finału, ale w Paryżu zagrał bardzo słabo na otwarcie i odpadł. Można powiedzieć, iż ta ryzykowna nieco taktyka u Kazaszki się opłaciła, a u Polaka nie?
Decyzje dotyczące takich startów to bardzo indywidualna sprawa. Przede wszystkim musisz jakby zacząć od końca i zastanowić się, czym jest dla ciebie ten Wielki Szlem. o ile jesteś zawodnikiem niżej notowanym, to umówmy się, iż w wygranie Szlema nie celujesz i taki turniej zagrany przed może dać ci bardzo dużo. Bo ci najlepsi tam nie grają, jest więc trochę większa łatwość zdobycia punktów i pogrania meczów. o ile na tym ci zależy, to taki start jest okej. Natomiast o ile jesteś zawodnikiem, który jest w stanie dojść daleko w Szlemach, to tu już trzeba sobie odpowiedź na pytanie, czy jest dla ciebie ważniejszy Szlem, czy granie tych wcześniejszych meczów i zdobycie punktów.
Z jakiegoś powodu Hubert i jego team podjęli tę decyzję i zdecydowali się tam zagrać do końca, a kosztowało to przegraną w pierwszej rundzie w Paryżu. Ale też nie było gwarancji, iż gdyby tam nie zagrał, to inaczej potoczyłaby się sytuacja w Rolandzie. Umówmy się, Joao Fonseca to młody zawodnik w niesamowitym gazie, który prezentuje się bardzo dobrze. W takich sytuacjach trzeba sobie zestawić wszystkie "za" i "przeciw". Druga sprawa - finał turnieju ATP to też bardzo dobry wynik.
Rybakina pokazuje, iż da się to połączyć czy miała więcej szczęścia? Bo straciła seta w 1. rundzie w Paryżu z kwalifikantką, ale w piątek nie widać było, by odczuwała jakieś nawarstwiające się zmęczenie.
Ewidentnie dla niej ten ubiegłotygodniowy występ był ok. Może też nie kosztował ją aż tyle energii fizycznie? U niej to były cztery mecze (Hurkacz zagrał w Genewie pięć - red.). Wydaje mi się, iż ona w tej chwili jest zdrowa, nic jej nie dolega. jeżeli chodzi o Huberta, to nie wiem, czy z jego kolanem jest już ok, czy może to gdzieś dało się mu we znaki.
Bilans Świątek w meczach z Rybakiną to 4-4. W tym sezonie mierzyły się dwukrotnie - na korcie twardym - i za każdym razem górą była Polka. Oba spotkania na ziemi wygrała w przeszłości Kazaszka, ale to w Rzymie zakończyło się kreczem Świątek, a w Stuttgarcie warunki są specyficzne. Czy na bazie historii ich pojedynków możemy szukać przesłanek pod kątem niedzielnego meczu?
Nie wydaje mi się, by miało to mieć jakieś większe znaczenie. Zgadzam się w stu procentach, iż Stuttgart ma bardzo specyficzną nawierzchnię i tamta "cegła" jest totalnie inna od paryskiej. Poza tym ten mecz to już będzie inna historia, czysta karta. To jest też Wielki Szlem, stawka jest dużo wyższa. Na Szlemach zwykle ci najlepsi grają swój najlepszy tenis, ta motywacja jest też inna. Dlatego uważam, iż tu będzie to po prostu kwestia tego, kto w niedzielę pokaże lepszy tenis.
Podtrzymujesz wersję, iż szanse oceniasz 50:50? Żadnej choćby małej przewagi dla Polki, skoro gra w swoim paryskim królestwie?
Niech będzie 55-45 dla Igi. Właśnie dlatego, iż to Paryż. Ale to na pewno będzie ciężki mecz. Także przez to, iż to Wielki Szlem. Może się okazać, iż się mylę, ale z własnego doświadczenia wiem, iż choćby jak ogółem jest źle, to jak już jesteś na Szlemie, to pojawia się jakaś taka dodatkowa energia, ekstra motywacja. Klimat tych turniejów też jest dosyć specyficzny. Po prostu tam jest inaczej. I jestem w stanie uwierzyć, iż choćby jak było źle do tej pory, to nagle to może być ten jeden turniej, który może wiele zmienić. Ale to samo się tyczy Rybakiny, bo obie są teraz pod tym względem w podobnej sytuacji.