Świątek wypaliła po zwycięstwie do dziennikarzy i kibiców. "Nie mówcie!'

2 dni temu
Zdjęcie: screen Polsat Sport


Iga Świątek kapitalnie rozpoczęła zmagania w Wimbledonie i wysłała jasny sygnał w kierunku rywalek, iż chce po raz pierwszy w karierze zwyciężyć ten turniej. Nasza zawodniczka pewnie pokonała Sofię Kenin 6:3, 6:4 i awansowała do drugiej rundy. Tuż po zakończeniu spotkania nie kryła zadowolenia ze swojego występu, natomiast nagle wypaliła w kierunku dziennikarzy. - Proszę, nie mówcie mi - przekazała.
Przed rozpoczęciem turnieju Świątek zapowiadała, iż czeka ją trudne wyzwanie. - Na Wimbledonie nie da się zbudować formy, to trochę inny wydarzenie. Szanse na to, iż zawodniczki, które nie są faworytkami, odniosą zwycięstwo, są większe. Trzeba podejść do niego inaczej pod względem mentalnym. To turniej bardzo skomplikowany - przekazała. Mimo wszystko jej obecna forma determinuje to, iż kibice wymieniają ją w gronie faworytek do triumfu.
REKLAMA


Zobacz wideo Wilfredo Leon zawodnikiem BOGDANKI LUK Lublin! "Trzeba działać"


Iga Świątek zaapelowała do dziennikarzy. "Proszę, nie mówcie mi"
Potwierdziła to wszystko w pierwszym spotkaniu. Świątek pokonała we wtorek Sofię Kenin 6:3, 6:4 i awansowała do drugiej rundy. "Pewne zwycięstwo na otwarcie" - przyznał Jakub Seweryn ze Sport.pl. Tuż po zakończeniu meczu sama zainteresowana postanowiła skomentować swój występ. - To był solidny start - rozpoczęła.
Zaznaczyła jednak, iż nie było to dobre losowanie. - Nigdy nie jest łatwo grać przeciwko zwyciężczyni Wielkiego Szlema w I rundzie. Mimo wszystko jestem zadowolona z tego, co pokazałam - oznajmiła. Jaki zatem ma cel w Wimbledonie? - Nie chodzi o rezultat, tylko o progres. Czuję, iż na treningach gram lepiej, dlatego nie patrzę na statystyki. Chcę grać lepiej niż w ubiegłym roku - dodała.


- Mam świetny sezon. I to mi pomaga, bo nie muszę się bać o punkty, tylko skupić się na tym, na czym chce. Dużo łatwiej jest nie patrzeć na drabinkę, tylko skupić się na kolejnym dniu, robić wszystko krok po kroku - wyjaśniła. Nagle rzuciła coś, co rozbawiło ekspertów. - Proszę, nie mówcie mi, z kim zagram. Są dziennikarze, którzy w trakcie wywiadu, przedstawiają mi całą drogę do finału. A ja mówię sobie wtedy: O mój Boże... To nie jest przesąd, po prostu chce skupić się na kolejnej rywalce - podsumowała.


Po pokonaniu Kenin Świątek zmierzy się w II rundzie ze zwyciężczynią rywalizacji między Francescą Jones a Petrą Martić. Na groźniejsze rywali może trafić dopiero od IV rundy. Niewykluczone, iż może zagrać wtedy z Jeleną Ostapenko. jeżeli awansuje do półfinału, to wówczas może zmierzyć się m.in. z Jeleną Rybakiną.
Idź do oryginalnego materiału