Iga Świątek w prawie każdym turnieju w tym sezonie docierała co najmniej do ćwierćfinału. Wyjątkiem był Rzym, gdzie odpadła w trzeciej rundzie. Jednak niepokojące było to, jak przegrywała swoje spotkania. Grała z obciążeniem psychicznym wynikającym z kilku rzeczy, takich jak wpadka dopingowa, śmierć dziadka, krytyka w sieci i wynik na igrzyskach olimpijskich, gdzie było duże parcie na złoty medal.
REKLAMA
Zobacz wideo To dlatego Świątek wygrała Wimbledon! Spełniła marzenie, o którym nam opowiadała
Świątek opowiedziała o kryzysowym okresie. "Miałam w sobie dużo żalu"
Dla Świątek ostatnie miesiące były kryzysowe, nałożyło się na siebie wiele rzeczy, które trudno było udźwignąć. Polska tenisistka sama przyznała, iż nie miała za bardzo czasu i możliwości, aby się od tego odciąć, odpocząć i w pełni przepracować rzeczy, które były wręcz traumatyczne dla niej.
- Faktycznie, od sierpnia zeszłego roku do kwietnia był pełny stresujących mnie wydarzeń. Także takich, które dotyczą życia prywatnego, ale którymi się publicznie nie dzieliłam. Potrzebowałam chociaż miesiąca spokoju, a taki przyszedł dopiero w maju. Sprawa testu, który dał pozytywny wynik, na pewno miała na mnie duży wpływ. Przyznam, iż potrzebowałam kilka miesięcy, żeby przerobić w głowie to, co się adekwatnie wydarzyło i nie czuć żalu. Czy tego, iż straciłam pierwsze miejsce w rankingu przez coś, na co nie miałam żadnego wpływu - opisała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
Nasza mistrzyni czuła się w pewnym sensie zablokowana, czuła, iż nie może wykorzystać pełni swoich możliwości na korcie. Wyznała, iż żyła w tym czasie z żalem i poczuciem niesprawiedliwości, nie mogła się od tego uwolnić.
- Zawsze lubiłam grać w US Open i w Australii, a teraz miałam poczucie, iż nie mogę normalnie walczyć. Właśnie dlatego, iż miałam w sobie dużo żalu, po prostu. Z takimi emocjami jest trudno. Pewnie najlepiej rozumie to ktoś, kogo spotkało coś niesprawiedliwego, na co nie miał żadnego wpływu. Ja potrzebowałam czasu, żeby to sobie wszystko poukładać, a przecież sportowcom często nie daje się na to czasu - mówiła.
Zobacz też: Piłkarz Legii zaatakowany po meczu z Aktobe! Gigantyczny skandal
Do Świątek docierały też nieprzychylne opinie ze strony dziennikarzy, ekspertów i kibiców. Próbowała się od tego odciąć, ale łatwo nie było. Dopiero w maju zdołała się w pełni skoncentrować na sobie.
- Wystarczyło kilka nieudanych turniejów i pojawiły się komentarze o tym, jak bardzo się rozsypałam, iż już nie ma starej Igi Świątek, tylko nowa, gorsza. Kiedy zaczynałam sezon na mączce, starałam się nie czytać żadnych artykułów, ale dochodziły mnie różne słuchy... Zresztą, ja słyszałam choćby prosto z trybun, iż nie jest ze mną dobrze. Spokój złapałam w maju, odcięłam się od wszystkiego dookoła, skoncentrowałam na pracy i poszło! - podsumowała.
Iga Śwątek ma teraz czas na krótki odpoczynek, a do gry wróci pod koniec lipca, kiedy zacznie się seria turniejów w Ameryce Północnej.