Iga Świątek w zeszłą sobotę zwyciężyła w seniorskim Wimbledonie. I to w jakim stylu! W finale wręcz rozgromiła Amandę Anisimovą 6:0, 6:0. Triumf może okazać się dla Polki punktem zwrotnym w tym sezonie (ten dotychczas nie układał się pomyślnie), a być może w całej jej karierze.
REKLAMA
Zobacz wideo To dlatego Świątek wygrała Wimbledon! Spełniła marzenie, o którym nam opowiadała
Świątek zupełnie zmieniła podejście do trawy. "Grałam naprawdę intuicyjnie"
Świątek przez lata musiała zmagać się z łatką tenisistki, która nie lubi kortów trawiastych. Przed tegorocznym Wimbledonem nie wygrała ani jednego turnieju na trawie. W Londynie zaś co najwyżej dochodziła do ćwierćfinału. Teraz jednak jej podejście się zmieniło.
Jak przyznała w wywiadzie dla TVP Sport, w tej chwili czuje się na niej: "bardzo dobrze". - Przez kolejne jedenaście miesięcy nie będę na niej grała, więc nie za bardzo jest miejsce do tego, żeby się na tym skupiać, ale czułam się naprawdę wspaniale. Czułam też, iż mogę grać intuicyjnie i iż gram swój tenis - tenis, który jest inny niż na mączce. Pod koniec Wimbledonu grałam naprawdę intuicyjnie. Wiedziałam, co mam w swojej skrzynce narzędzi, serwowałam świetnie i poszłam za ciosem - opowiedziała.
Zapytali o największe marzenie Świątek. "Przestałam o tym mówić"
Sama Świątek już wcześniej wyznała we wpisie na Instagramie, iż wygrana na Wimbledonie była spełnieniem marzeń. Zapytano ją więc, jakie są jej kolejne cele. - Od dziecka marzyłam, żeby wygrać wszystkie cztery wielkie szlemy. Przestałam o tym mówić, bo wydawało mi się, iż Wimbledon jest dla mnie nieosiągalny. Teraz jednak myślę, iż jest to w moim zasięgu - zapewniła.
By wykonać ten cel, Świątek potrzebuje już tylko zwycięstwa w Australian Open. W Rolandzie Garrosie zdobywała tytuł już czterokrotnie, a w US Open raz. To jednak nie wszystko, czego by sobie życzyła. - Moim największym marzeniem jest, żebym mogła w spokoju skoncentrować się na pracy, żeby ludzie zaufali, iż robimy z teamem dobrą robotę, iż mam wokół siebie specjalistów, którzy wiedzą, co robią, choćby gdy kilka miesięcy nie widać efektów i to nie idzie w takim kierunku, w jakim mogłoby. (...) Takie jest więc moje marzenie. No i oczywiście złoty medal na igrzyskach olimpijskich, ale o tym to będę myśleć za dwa lata - zakończyła.