- Wiadomo, iż nie da się pomóc wszystkim, ale zamierzamy tym kilku sportowcom, którzy mają potencjał, żeby rozwijać się. Chciałam po prostu podzielić się swoim doświadczeniem, doświadczeniem zespołu, bo miałam ogromne szczęście też, iż trafiłam na tych ludzi, na których trafiłam we właściwym wieku. Ale wiem, iż niektórzy takiego szczęścia nie mają - mówiła Iga Świątek, gdy ogłaszała nazwiska pierwszych stypendystów swojej fundacji. Na wsparcie polskiej tenisistki mogą liczyć Ignacy Andrzejczak (bieg przez płotki), Wiktor Chmurski (pływanie), Liwia Kubin (łyżwiarstwo szybkie), Jan Pyla (golf) oraz Oliwia Sybicka (tenis).
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki z mocnym przesłaniem w sprawie piłkarzy Legii: Współczuję im. Cierpią na tym ich bliscy
Świątek szczerze o pieniądzach. "Tego wsparcia bardzo potrzebowaliśmy"
Kilka dni temu "Forbes" opublikował ranking najwięcej zarabiających sportsmenek na świecie - Iga Świątek zajęła w nim trzecie miejsce z wynikiem 25,1 mln dolarów. Wyżej sklasyfikowane były jedynie Coco Gauff i Aryna Sabalenka. Polski oddział gazety przeprowadził rozmowę z Igą Świątek, w której zapytał tenisistkę o momenty, w których brakowało jej wsparcia finansowego.
- W karierze większości tenisistów przychodzi moment, w którym kończą się możliwości finansowania. To bardzo drogi sport, a wsparcie systemowe jest ograniczone - poza turniejami drużynowymi, gdzie faktycznie reprezentuje się Polskę - powiedziała Iga Świątek w rozmowie z "Forbes".
- Gdy miałam 14-15 lat, byliśmy już na etapie, na którym tego wsparcia bardzo potrzebowaliśmy. Mój tata starał się mnie od tych problemów odciąć, ale jako dziecko i tak wiedziałam, co się dzieje. Domyślałam się - i był to stresujący czas dla całej rodziny, a przede wszystkim dla niego. Tata włożył ogrom pracy, serca i determinacji w to, żebyśmy ja i moja siostra mogły grać w tenisa. Zwłaszcza widząc nasz potencjał i to, jak się rozwijałam. Dzięki niemu dziś tu jestem - dodała.
Teraz Iga Świątek poprzez swoją fundację chce pomóc innym młodym sportowcom. Zdradziła też dlaczego wybrała taką, a nie inną piątkę na pierwszych stypendystów. - To dość trudne do zdefiniowania - może trochę metafizyczne. Oglądając ich materiały, z wieloma osobami mogłam się utożsamić, łatwiej było mi zrozumieć ich historię, wyzwania, z którymi się mierzą. Potencjał nie zawsze widać w aktualnej formie sportowej. Nie brakuje im motywacji. Widać to po ich twarzach, gdy opowiadają o tym, co robią. Mają w sobie coś, co po angielsku nazywa się "spark" - iskrę, która pcha do działania - zaznaczyła.

2 godzin temu











