Był trzeci gem trzeciego seta. Iga Świątek (2. WTA), która wcześniej w drugiej partii wyszła z wielkich opresji, serwowała przy stanie 1:1 i doszło do katastrofy. Polka popełniła bowiem aż trzy podwójne błędy serwisowe i została przełamana, a chwilę później przegrywała już 1:3. W szóstym gemie Świątek odrobiła straty. Szczęśliwie, bo przy drugim break poincie, piłka zatańczyła na taśmie i spadła na stronę rywalki. Przy stanie 4:3 Polka zmarnowała dwa break pointy, by podwyższyć prowadzenie, a potem doszło do gigantycznych emocji. Przy stanie 6:5 Rosjanka serwowała i Świątek miała dwie piłki meczowe. Wykorzystała drugą pięknym winnerem z forhendu po crossie.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak Iga Świątek! Englert, Daniec, Strasburger i wiele innych gwiazd błyszczy na korcie
Iga Świątek uciszała sztab szkoleniowy
Już początek meczu był niespodziewany. Iga Świątek w pierwszym gemie, przy swoim serwisie, została przełamana, ale też popełniła aż cztery błędy z forhendu. Chwilę później, w trzecim gemie przy stanie 15:15 po nieudanym bekhendzie, Polka zmieniła rakietę. Strat błyskawicznie nie mogła jednak odrobić, bo Rosjanka, która wygrywała ten turniej w 2022 roku, kapitalnie serwowała. Po dwóch swoich gemach serwisowych miała aż cztery asy!
- Jest trochę chaosu, paniki i za dużo niewymuszonych błędów. Brakuje mi trochę intensywności w pracy Igi - na linii końcowej, pracy nóg, poszukania lepszego rytmu, kiedy piłka nie chce się do końca słuchać. To nie jest dobra wersja Igi. Jest za szybko, za nerwowo. To musi się zmienić. Polka musi poukładać sobie te sprawy w głowie - mówił komentator Canal+Sport, gdy Świątek została przełamana drugi raz i przegrywała aż 1:4.
Pierwszego seta nie była w stanie już uratować. W 31 minut wygrała zaledwie jednego gema i została kompletnie rozbita. Polka miała aż 14 niewymuszonych błędów, a rywalka zaledwie trzy!
- Potrzebny będzie twardy reset. Iga jest na tyle doświadczoną zawodniczką, iż mam nadzieję, iż sytuacja na korcie się zmieni. Mistrzowie mają to do siebie, iż potrafią reagować. Zastanawiam się, co takiego się wydarzyło, iż tak źle weszła w finał, bo dotychczas wszystko w tym turnieju funkcjonowało - dodawał komentator Canal+Sport.
Pocieszający był fakt, iż Świątek, mimo iż jej nie szło, to nie denerwowała się na korcie, nie pokazywała frustracji i cały czas była spokojna. Lepiej też zaczęła drugą partię. Mocno pomogła rywalka, która w pierwszym gemie popełniła dwa podwójne błędy serwisowe i została przełamana. Aleksandrowa odpowiedziała jednak znakomicie. Miała kilka efektownych winnerów i natychmiast odrobiła straty.
Chwilę później kamery wychwyciły, jak Polka siedząc na swoim krzesełku, przyłożyła palca do ust, prosząc swój sztab szkoleniowy o ciszę. Świątek cały czas jednak miała problemy z ustawieniem, przewidywaniem gry rywalki i popełniała zbyt dużo niewymuszonych błędów. W efekcie nie mogła zupełnie dobrać się do rywalki przy jej podaniu. Rosjanka od stanu 1:1 w pięciu swoich gemach serwisowych przegrała zaledwie dwa punkty, a aż trzy z nich wygrała do 0.
Świątek w końcówce tego seta wyszła z dużych opresji. Rywalka aż trzy razy przy prowadzeniu 5:4 i 6:5 była zaledwie dwie piłki od wygrania meczu. Polka pokazała jednak wielką klasę, przede wszystkim znakomicie w tych trudnych momentach serwując. Dla porównania - w pierwszym secie wygrała 43 proc. po pierwszym i 27 proc. po drugim serwisie, a w drugiej partii - odpowiednio 72 i 68!
W tie-breaku sześciokrotna triumfatorka turniejów wielkoszlemowych zagrała znakomicie i doprowadziła do decydującego seta. Jego przebieg opisaliśmy już na początku tekstu.
Zobacz także: Świątek to maszyna. Dwa mecze jednego dnia, a potem jeszcze taki wpis
Dla Świątek to 25 wygrany turniej w karierze. Ma świetny bilans finałów, bo przegrała ich tylko pięć. Z kolei Aleksandrowa ma bilans finałów: 5 zwycięstw i 6 porażek.
Finał w Seulu: Iga Świątek - Jekatierina Aleksandrowa 1:6, 7:6 (7:3), 7:5