Świątek prowadziła 4:2 i nie wytrzymała. Koniec po 102 minutach

3 tygodni temu
Iga Świątek przegrała niespodziewanie w półfinale turnieju w Dubaju z Anną Kalińską, a po kilku miesiącach ujawniła, co jej wtedy przeszkadzało w grze. Półtora roku poźniej w Cincinnati Polka i Rosjanka spotkają się ponownie. Czy Świątek zrewanżuje się rywalce?
Trzecia rakieta świata Iga Świątek pokonała Soranę Cirsteę (138. WTA) 6:4, 6:3 i awansowała do najlepszej "ósemki" trwającej aktualnie imprezy rangi WTA 1000 w Cincinnati. W kolejnym spotkaniu zmierzy się z Anną Kalińską. 34. w rankingu Rosjanka wyeliminowała w czwartej rundzie swoją rodaczkę Jekaterinę Aleksandrową (16.) 3:6, 7:6, 6:1.


REKLAMA


Zobacz wideo Jak Iga Świątek! Englert, Daniec, Strasburger i wiele innych gwiazd błyszczy na korcie


Świątek i Kalińska zagrają ze sobą dopiero drugi raz. Pierwszy pojedynek odbył się w lutym zeszłego roku w ramach półfinału imprezy kategorii WTA 1000 w Dubaju. Nasza tenisistka była wówczas liderką rankingu, jej rywalka zajmowała dopiero 40. pozycją. Niespodziewanie górą okazała się Rosjanka 6:4, 6:4.
Zaczęło się dobrze, a potem rzut rakietą
Początek meczu był jeszcze bardzo udany dla naszej tenisistki. Przy stanie 3:2 przełamała Kalińską, wykorzystując piątego break pointa. Niestety nie poszła za ciosem, bo w kolejnym gemie popełniła dwa podwójne błędy serwisowe i po chwili nastał remis 4:4. Następne podanie naszej tenisistki skończyło się równie źle - po dwóch zaskakujących błędach, mając otwarty kort ponownie została przełamana. Przeciwniczka prezentowała się solidnie, ale to spora liczba błędów ze strony Świątek w końcówce partii zadecydowała o jej przegranej 4:6.
Zaczął się drugi set, ale faworytka wciąż nie mogła się otrząsnąć. Kalińska odskoczyła na 2:0, wygrywając już szóstego gema z rzędu. W tamtym momencie Świątek nie wytrzymała. Po kolejnym przegranym punkcie z frustracji mocno uderzyła rakietą o kort. Następnie podeszła, by podnieść sprzęt, który musiała jednak wymienić, bo nie nadawał się już do użycia.


W końcówce spotkania Polka próbowała odrabiać straty. Najpierw znów straciła serwis, ale po chwili obroniła dwie piłki meczowe, przełamała Rosjankę i było już tylko 4:5. W ostatnim gemie Iga miała jeszcze dwa break pointy na doprowadzenie do remisu. Najpierw wyrzuciła forhend, znów mając pusty kort, a potem Kalińska obroniła się serwisem i "domknęła" to spotkanie po 102 minutach rywalizacji.


- Oczywiście chwaląc Rosjankę trzeba powiedzieć, iż za kilka rzeczy można tym razem pochwalić Świątek. Waleczność - oczywiście, tu wszystko się zgadza. Ale tym razem nie działał serwis Polki, brakowało cierpliwości w wymianach, które Iga po prostu wytrzymywała gorzej niż rywalka - analizował w tamtym czasie Łukasz Jachimiak z portalu Sport.pl.
Świątek zatrzymana
Anna Kalińska awansowała do finału, w którym przegrała z Jasmine Paolini 6:4, 5:7, 5:7. To był jej pierwszy występ finałowy na poziomie WTA 1000. Sukces tym większy, iż w Emiratach zaczynała od eliminacji. Poprzedni sezon był dotychczas najlepszy w karierze 26-letniej Rosjanki. W Australian Open pierwszy raz awansowała do ćwierćfinału wielkoszlemowego, w Berlinie zaszła do finału, ogrywała nie tylko Igę Świątek ale i Coco Gauff czy Arynę Sabalenkę. Rok 2024 zaczynała na 80. miejscu w zestawieniu, kończyła na 11. Organizacja WTA nominowała ją do swoich nagród w kategorii "Progres ostatnich 12 miesięcy".
Przed wspomnianym meczem Świątek - Kalińska w Dubaju sztuczna inteligencja dawała tej drugiej tylko 15 procent szans na wygraną. Komputer nie mógł bowiem przewidzieć wyjątkowych okoliczności, jakie towarzyszyły tej rywalizacji. Pod koniec grudnia w serialu Canal+ "Cztery pory Igi" nasza tenisistka ujawniła, iż kilka miesięcy wcześniej na turnieju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich dopadł ją COVID.


- Myślałam początkowo, iż to zwykłe przeziębienie, ale później po meczu czułam się dziwnie. Coś takiego jakbym nie miała kontaktu ze swoim ciałem. Nogi się mnie nie słuchały. Nie kontrolowałam czasem do końca swoich ruchów - ujawniła. I dodała: „Generalnie od kilku lat jeżdżę do Dubaju i co roku jestem chora. Niezależnie od tego co zrobię, czy się pilnuję ze wszystkim, czy nie. Głupio mi trochę o tym mówić, ludzie mogą zaraz pomyśleć, iż się usprawiedliwiam czy coś, ale po meczu zrobiłam test i wyszedł COVID".
W podobnym czasie gdy doszło do emisji tego serialu Canal+ Anna Kalińska w rozmowie z rosyjskimi mediami szykowała się do ataku w nowym sezonie 2025. - Będę tak samo dobra jak one - mówiła pytana o Igę Świątek i Arynę Sabalenkę. Skończyło się jednak na zapowiedziach, bo w kolejnych miesiącach Rosjanka znacznie obniżyła loty.
Czytaj także: Afera w Rakowie
Z powodu kontuzji nie zagrała w Australian Open, kreczowała w innych spotkaniach. Wiosną w prestiżowych turniejach w Indian Wells, Dubaju i Dosze odpadała już na samym starcie. Podobnie wyglądało to na mączce w Rzymie czy Roland Garros. W Berlinie nie przeszła choćby eliminacji, na niedawnym Wimbledonie uległa w drugiej rundzie Clarze Tauson. Przełom wydaje się nastąpił dopiero ostatnio, gdy na kortach twardych w Waszyngtonie dotarła do finału. Po drodze ograła m.in Tauson, Magdę Linette i Emmę Raducanu. W Cincinnati niespodziewanie pokonała finalistkę wimbledońską Amandę Anisimową. Na pewno nie można jej lekceważyć, ale Iga Świątek ma wszystkie argumenty w swoich rękach, by awansować do półfinału.
Nasza tenisistka i Anna Kalińska rozegrają swój ćwierćfinał w piątek. Mecz rozpocznie się ok. godziny 17 czasu polskiego. Transmisje z imprezy odbywającej się w amerykańskim stanie Ohio znajdziemy na antenie Canal+ Sport, a relacje w Sport.pl. Lepsza z tej pary w walce o finał zmierzy się z Aryną Sabalenką lub Jeleną Rybakiną. Cincinnati to ostatni sprawdzian przed wielkoszlemowym US Open, który rusza już 24 sierpnia.
Idź do oryginalnego materiału