Świątek odpaliła bombę. "W kilka sekund można rozwalić coś, co budowało się latami"

1 tydzień temu
Zdjęcie: Screen z AP i Youtube WTA


Iga Świątek po raz drugi w karierze szokuje decyzją o zmianie trenera. Nie tyle ze względu na sam fakt zmiany, ile ze względu na moment. Rozstając się z Tomaszem Wiktorowskim, zdecydowała się na ruch, który jeden z ekspertów porównał do operacji na otwartym sercu. Chętnych do pracy z Igą nie powinno brakować, choć trzeba pamiętać o specyficznym układzie w jej sztabie szkoleniowym.
Trzy wygrane edycje Roland Garros, zwycięstwo w US Open, 15 triumfów w turniejach WTA, brązowy medal olimpijski i tygodnie w roli liderki światowego rankingu tenisistek - to dorobek Igi Świątek od kiedy w 2022 r. związała się z Tomaszem Wiktorowskim. I więcej nie będzie, bo Świątek ogłosiła właśnie rozstanie z byłym trenerem Agnieszki Radwańskiej. Iga chce teraz pójść drogą, na którą nigdy nie zdecydowała się finalistka Wimbledonu 2012.


REKLAMA


Zobacz wideo Co dalej z Igą Świątek? "Przeżyła ogromne napięcie. To był wielki cios"


Odejście "cudotwórcy". Ryzykowna decyzja Świątek
"Naszym celem było zostanie numerem jeden na świecie i to trener pierwszy wypowiedział to na głos" - pisze Świątek w komunikacie wysłanym przez jej team w piątkowy poranek. Komunikacie, który zszokował środowisko. Polka już po trzech miesiącach pracy pod okiem Wiktorowskiego została pierwszą rakietą globu i przez kolejne niespełna trzy lata tylko na chwilę opuściła fotel liderki. Sukcesów było dużo więcej, choć w ostatnim czasie coraz częściej zaczęto zwracać uwagę na to, iż poza Roland Garros 23-latce brakowało regularności na imprezach wielkoszlemowych. Wybrzmiało to na nowo miesiąc temu, po przegranym w słabym stylu ćwierćfinale US Open. Rozmawiałam wtedy z ekspertami i nikt nie był zdania, iż to odpowiedni moment, by Świątek zmieniała trenera.
- Tomka Wiktorowskiego bronią wyniki. Gdyby niespełna trzy lata temu ktoś powiedział nam, iż efektem tej współpracy będą cztery tytuły wielkoszlemowe i niemal stałe miano liderki światowego rankingu, to uznalibyśmy trenera za cudotwórcę. Ale mamy taką naturę, iż lubimy ponarzekać - mówił Adam Romer, redaktor naczelny magazynu "Tenisklub".
A Paweł Ostrowski, były trener Angelique Kerber i Marty Domachowskiej, zwracał uwagę, iż zmiana szkoleniowca po kilku latach to broń obosieczna. - Na początku gracz wysysa wiedzę z trenera, słucha go, ale potem dochodzi do wyczerpania się pewnej formuły. Tenisista potrzebuje czegoś nowego. Ale zmiana wiąże się z ryzykiem. Pojawia się pytanie, czy z nowym szkoleniowcem uda się stworzyć dobrą relację opartą o wiarę i zaufanie. Na tym etapie ryzyko jest dość duże. Bo może to być strzał w dziesiątkę i taka zawodowa chemia z obu stron będzie od razu, ale może też być zupełnie inaczej - ostrzegał.
Świątek już w przeszłości pokazała, iż nie obawia się podejmowania trudnych decyzji. Pod koniec 2021 r. zdecydowała się na zakończenie po pięciu latach współpracy z Piotrem Sierzputowskim, który doprowadził ją do pierwszych wielkich sukcesów, w tym pierwszego wielkoszlemowego triumfu (Roland Garros 2020). Ten młody szkoleniowiec uczył się życia w tourze razem ze swoją tenisistką. Nie dziwił sam fakt, iż w pewnym momencie chciała spróbować czegoś innego - tym bardziej iż zatrudniając Wiktorowskiego, postawiła na bardziej doświadczonego trenera. Wtedy zaskoczył mocno moment - kilka dni wcześniej odbyła się konferencja prasowa zapowiadająca nowy sezon, na której o planach na przyszłość wypowiadali się wspólnie Świątek i Sierzputowski i nic nie wskazywało, iż za chwilę nastąpi rozstanie.


Teraz, w komunikacie dotyczącym rozstania z Wiktorowskim, Świątek wspomina, iż chce on spędzić więcej czasu z bliskimi i odpocząć. Mniej jednak by to dziwiło, gdyby ogłoszono to po zakończeniu sezonu, a nie gdy przed pierwszą rakietą świata jeszcze występ w prestiżowym WTA Finals, który wygrała rok temu.


Świątek jest gotowa na to, co zapowiadała trzy lata temu. "W kilka sekund można rozwalić coś, co budowało się latami"
23-latka przy zatrudnieniu Wiktorowskiego wspominała, iż zdecydowała się na niego ze względu na doświadczenie oraz preferowanie pracy z trenerem-rodakiem. Mówiła wówczas, iż nie chce stawiać na zagranicznego szkoleniowca w obawie przed różnicami w podejściu i tym, iż nie zawsze będzie w stanie wyrazić dokładnie wszystkich swoje myśli w języku angielskim. Teraz - sądząc po jej zapowiedzi - czuje się już gotowa. Tym samym zdecydowała się na ruch, którego nie wykonała nigdy Agnieszka Radwańska (zatrudniła w roli konsultantki pomagającej Wiktorowskiemu legendarną Martinę Navratilova, ale był to nieudany epizod).
Praca z liderką światowego rankingu to marzenie każdego trenera. Trzeba jednak pamiętać o specyfice sztabu Świątek. Bardzo istotną rolę odgrywa w nim psycholożka Daria Abramowicz, która stale towarzyszy Świątek. Po meczach, w których Polka miała problem z opanowaniem emocji, nieraz kibice zwracali uwagę na ten nietypowy w tenisie układ, który musi też zaakceptować trener.
- Układ, gdzie psycholog odgrywa tak dużą rolę w sztabie, jest specyficzny. Nie każdy potrafi się w to wkomponować i to pokazuje wartość Tomka Wiktorowskiego. Zdecydowana większość trenerów by nie dała rady. Natomiast wszelkie zmiany w sztabie są jak operacja na otwartym sercu, trzeba postępować tu bardzo ostrożnie. Bo w kilka sekund można rozwalić coś, co budowało się latami - ostrzegał niedawno Ostrowski.


Pozostaje nam czekać na informacje, kogo wybierze teraz Świątek do przeprowadzenia tej operacji i jaki będzie jej efekt.
Idź do oryginalnego materiału