Świątek oceniła kontrowersyjną sytuację z meczu z Navarro. Jasny przekaz

3 godzin temu
Zdjęcie: fot. Screen: https://www.youtube.com/watch?v=zSF-V1lENDY&t=144s


Iga Świątek idzie przez Australian Open jak burza. W ćwierćfinale pokonała Amerykankę Emmę Navarro 6:1, 6:2 i już wyczekuje walki o finał z inną reprezentantką USA, Madison Keys. Na triumfie w ćwierćfinale delikatnym cieniem położyła się sytuacja z drugiego seta, gdy Polka wygrała punkt, mimo iż piłka po jej stronie odbiła się dwa razy, co umknęło sędzi. Na pomeczowej konferencji Świątek odniosła się do tej sytuacji.
Czy Iga Świątek pomyliła Melbourne z Paryżem? Takie można mieć wrażenie, gdy spojrzy się na to, co Polka wyprawia w tegorocznym Australian Open. Nasza reprezentantka jest już w półfinale turnieju, który wcześniej nie był dla niej zbyt fortunny. A wszystko to przy stracie zaledwie czternastu gemów po drodze. To wynik kosmiczny, który nie byłby zaskakujący w stolicy Francji, na jej ukochanych kortach Rolanda Garrosa. W Australii to bardzo przyjemna nowość.

REKLAMA







Zobacz wideo BOGDANKA LUK Lublin pokonała Ślepsk Malow Suwałki. Kewin Sasak wybrany MVP spotkania



Przeskok na wyższy poziom? Świątek nie dostrzegła problemu
Polka pozostała niewzruszona choćby w sytuacji, w której przyszło jej zmierzyć się z rywalką z Top 10 rankingu WTA. Jednak choć w ćwierćfinale Emma Navarro postawiła się jej mocniej niż Eva Lys czy Rebecca Sramkova we wcześniejszych rundach, to gemy ugrała tylko trzy. Nie obyło się jednak bez kontrowersji. Przy stanie 2:2 w drugim secie i piłce na 3:2 dla Polki, Świątek z trudem zdążyła do dropshota Navarro, a potem jeszcze wygrała wymianę. Sęk w tym, iż jednak nie zdążyła. Powtórki tej sytuacji, pokazane również na korcie, pokazały, iż piłka odbiła się po jej stronie dwa razy. Navarro nie mogła jednak nic wskórać u sędzi, bo zgodnie z przepisami w takiej sytuacji challenge musiałaby wziąć w trakcie wymiany. Przerwać ją. Po zakończeniu tej opcji już nie ma.


Świątek zachowała się nie fair? Polka komentuje kontrowersję
Wiele osób miało pretensje do Polki, iż nie oddała Amerykance tego punktu lub chociaż nie zaproponowała powtórzenia. Świątek została zapytana o całą sytuację podczas pomeczowej konferencji prasowej.
- Szczerze mówiąc, nie widziałam powtórki, bo nie popatrzyłam po tym na telebimy na arenie, jako iż chciałam zachować koncentrację. Nie byłam pewna czy doszło do podwójnego odbicia, czy może podbiłam tę piłkę ramą rakiety. Trudno to było ocenić, bo biegłam na pełnej prędkości, nie widziałam miejsca odbicia. Czasami też nie patrzysz, gdy uderzasz piłkę. Myślałam, iż sędzia jakoś zareaguje, czekałam na VAR, ale go nie było, więc skoncentrowałam się na dalszej grze - powiedziała Polka.


Zmiana przepisów? Świątek mówi, co uważa
Świątek zapytano też o to, czy przepisy w takich sytuacjach powinny się zmienić i zawodniczka powinna mieć możliwość skorzystania z weryfikacji już po wymianie. - Nie wiem, nigdy o tym jakoś głębiej nie myślałam. Musiałabym to bardziej przeanalizować. Szczerze mówiąc, nigdy też taka sytuacja na korcie mi się wcześniej nie przydarzyła. Myślę jednak, iż władze miały dość czasu, by to przemyśleć i jeżeli byłoby lepsze rozwiązanie, to by je wprowadzili. Choć zdarzały się już spięcia w turniejach ATP, więc możliwe, iż przez cały czas to analizują - oceniła nasza reprezentantka.



Następne wyzwanie: Madison Keys
Tamten punkt mógł zmienić coś w przebiegu meczu, ale ogólnie nie miałby raczej aż tak dużego znaczenia. Polka wygrała dominująco i czeka już na starcie półfinałowe z Madison Keys. Co sądzi o tym zestawieniu? - Ona też lubi grać intensywnie i szybko. Zwłaszcza na kortach twardych wykorzystuje swoją siłę. Ma też dobrą defensywę. Zresztą gdy grasz w półfinale, nie ma znaczenia, kto stoi po drugiej stronie. Ona zasłużyła, by się w nim znaleźć, więc wyzwanie i tak będzie spore - podsumowała Świątek.
Półfinał Australian Open Świątek - Keys odbędzie się w czwartek. Początek około godz. 11 czasu polskiego.
Idź do oryginalnego materiału