Świątek nie wytrzymała. Ten obrazek obiegnie cały świat

1 miesiąc temu
Zdjęcie: Canal+


Po niespełna 30 minutach półfinału w Dosze Iga Świątek sięgnęła po ręcznik. Chłodzenie głowy i zachowywanie przez dłuższy czas kamiennego wyrazu twarzy jednak nie wystarczyło, by zmieniła się sytuacja na korcie. Po godzinie sfrustrowana Polka dała upust emocjom, rzucając rakietą. Rozpędzonej Jeleny Ostapenko nie zatrzymała, przegrywając 3:6, 1:6.
Żadna inna rywalka nie zrobiła będącej drugą rakietą świata Idze Świątek tyle krzywdy co 37. w rankingu WTA Jelena Ostapenko. Polka już nieraz zapewniała, iż wcale się nie boi kolejnych meczów z grającą bardzo ryzykownie i nierówno Łotyszką. Tym razem przez dłuższy czas trzymała emocje na wodzy, ale w pewnym momencie dopadła ja frustracja związana z tym, iż nie może znaleźć rozwiązania na tenisowe szaleństwo rywalki.

REKLAMA







Zobacz wideo Iga Świątek zawiodła? "Nie było czego zbierać"



Ostapenko w środowisku tenisowym i kibiców tenisowych za sprawą swojego zachowania na korcie uchodzi za postać ekscentryczną, a czasem choćby kontrowersyjną. Mająca zamiłowanie do oryginalnych strojów i stylizacji paznokci 27-latka jednych irytuje, a u innych wywołuje uśmiech. A to zacznie się śmiać, a to zrobi zabawną minę, a to pokłóci się z rywalką lub z sędzią.
Fanów Igi Świątek wspominanie czterech wcześniejszych pojedynków ich ulubienicy z Łotyszką przyprawiało zaś o dreszcze. Bo choć Polka z żadną z tenisistek z Top10 nie ma niekorzystnego bilansu, to ten z Łotyszką wynosi 0-4. Zdobywczyni pięciu tytułów wielkoszlemowych zapewniała już nieraz, iż ta nieprzyjemna dla niej statystyka wcale nie siedzi jej w głowie przed kolejnymi spotkaniami z Ostapenko i nie boi się kolejnych konfrontacji z nią..
- Wcale tak nie jest, iż ja przed meczami z nią jakoś inaczej się czuję. Po prostu jej styl gry nie odpowiada do końca mojemu. Jest bardzo nieprzewidywalna. W meczu z nią nie ma do końca logiki na korcie i rytmu. To styl, którego do końca nie rozumiem. Ale nie łączyłabym tego zupełnie z jakimś lękiem lub z tym, iż jakoś inaczej się czuję. Bo tak nie jest - przekonywała w ubiegłym roku Polka w programie "8 wspaniałych" telewizji Canal+.


W poprzednich czterech pojedynkach nieraz jednak popełniała wiele prostych błędów. W piątek nie miała choćby zbytnio wielu szans na nie. Ostapenko tak bardzo dominowała. Polka zaś przez długi czas tylko odprowadzała piłkę wzrokiem.



Walcząca w Dosze o czwarty triumf z rzędu Świątek długo zachowywała spokój. Po siódmym gemie pierwszego seta w przerwie zarzuciła ręcznik na głowę, ale potem wciąż panowała potem nad emocjami. W dwóch poprzednich spotkaniach w Katarze, gdy rywalki miały świetne momenty, a ona była bezradna, to Polka dawała ujście frustracji. Krzyczała, machała rękami, denerwowała się. Raz oberwało się także słownie siedzącej w jej boksie psycholożce Darii Abramowicz.
W półfinale moment kulminacyjny nastąpił przy stanie 0:3 w drugiej partii. To wówczas Świątek cisnęła ze złością rakietą, a potem znów zarzuciła ręcznik na głowę. kilka to jednak dało - zapisała na swoim koncie tylko jednego gema i piąta porażka z Ostapenko stała się faktem.
Idź do oryginalnego materiału