Świątek mówi wprost. To dlatego udało się jej wygrać

5 godzin temu
Absolutnie fenomenalny popis dała Iga Świątek w finale Wimbledonu. Polka była bezlitosna dla kompletnie pogubionej rywalki i rozgromiła ją 6:0, 6:0. To pierwszy taki przypadek w starciu o tytuł na londyńskiej trawie od 114 lat! W rozmowie z Polsatem Sport po spotkaniu Świątek wskazała, co najbardziej pomogło jej zagrać w tak genialny sposób i jak radzi sobie z graniem na oczach tak wielu celebrytów.
Już nigdy więcej nie będzie podstaw, by powiedzieć, iż Iga Świątek niezbyt dobrze radzi sobie na kortach trawiastych. Polka w wybitnym stylu podbiła tę nawierzchnię, udowadniając tym samym, iż gdy ona wejdzie na najwyższe obroty, to nie ma większego znaczenia, po czym biega. Mączce, betonie, czy choćby właśnie trawie. Amanda Anisimova nie dojechała na ten finał, to prawda. Amerykanka nie miała pół argumentu i zrobiła bardzo wiele, by go nie mieć. Poza tym tego typu kłopoty rywalki też trzeba umieć wykorzystać, a tenis Igi Świątek nie znał litości.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!


Świątek przeszła do historii. Oto co pomogło jej wyjść z odpowiednim nastawieniem
Pierwszy raz od 1911 roku w żeńskim finale Wimbledonu padł wynik 6:0, 6:0. Wydarzyło się coś wręcz epokowego, a Świątek przy okazji położyła kres głosom o "najsłabszym sezonie od lat". Po spotkaniu nie ukrywała ogromnej radości, dawno jej takiej nie widzieliśmy. W rozmowie z Polsatem Sport ujawniła, co wpłynęło na to, iż w tym meczu grała zasadniczo na takim samym luzie, jak w jakiejś II rundzie.


- Emocji przed takim spotkaniem jest bardzo dużo, ale wiele z nich trzeba zignorować. W pewnym sensie wpuścić do głowy i od razu wypuścić, bo to bardzo stresujące momenty. Cieszę się, iż wykonałam dobrą pracę z Darią, wykorzystałam doświadczenie z finałów, które już mam i mogłam podejść do tego meczu jak do każdego innego. Docenić każdą minutę - oceniła Świątek.


Celebryci niestraszni Idze. adekwatnie to nijak na nią nie wpływają
Polka dostała także pytanie o presję grania na oczach wielu celebrytów. Wimbledon jak prawdopodobnie żaden inny Wielki Szlem przyciąga wielkie sławy. Dość powiedzieć, iż trofeum Polce wręczyła księżna Kate. - Staram się nie patrzeć, kto ogląda. Jest trochę łatwiej dzięki temu, bo tenis jest niezwykle popularną grą i ja jako osoba, która nigdy nie myślała, iż będę w takim świecie, mam czasem problem, żeby ogarnąć, iż celebryci oglądają. Koncentruję się na pracy i cieszę się grą, tak samo jak wtedy, gdy nikt nie patrzył i grałam tylko dla siebie - powiedziała Polka.
Na koniec jeszcze Świątek zapytano o to, czy teraz czas na słynne truskawki, a może choćby i makaron z nimi. - Szczerze mówiąc, nie wiem, co się teraz wydarzy (śmiech). Na razie muszę usiąść i ochłonąć, choć na pewno będzie jeszcze dużo obowiązków, więc postaram się teraz ucieszyć tym wszystkim - stwierdziła nowa mistrzyni Wimbledonu.
Idź do oryginalnego materiału