Świątek kontra Anisimova. Oto co Polka powiedziała o Amerykance

1 dzień temu
Jeśli Iga Świątek wygra w sobotę wielki finał Wimbledonu, to dołączy do grona zawodniczek z wygranym turniejem wielkoszlemowym na każdej nawierzchni. - Nigdy o tym nie myślałam - przyznała skromnie Polka. Polka pokazała, co znaczy klasa, gdy mówiła o swojej sobotniej rywalce.
Iga Świątek w półfinale Wimbledonu zmiotła z kortu Belindę Bencić 6:2, 6:0. Szwajcarka choćby przez chwilę nie nawiązała z Polką równorzędnej walki. - Zagrałam świetnie. Czułam, iż od początku mogę wywierać presję na Belindzie. Czułam się po prostu dobrze i byłam w swoim rytmie. Byłam skoncentrowana od początku do końca. To był naprawdę solidny występ - podsumowała mecz Polka.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!


Nasza najlepsza tenisistka dostała też pytanie o warunki. W czwartek na Wyspy Brytyjskie wróciły upały, a termometry w cieniu pokazywały aż 30 stopni Celsjusza. Na trybunach kortu centralnego można było poczuć się jak w saunie. - Trudno powiedzieć, czy to miało wpływ. Czułam się dobrze także przy 20–22 stopniach. Gdy jest ciepło, piłka odbija się trochę wyżej. Zawsze mówiłam, iż powinno mi być łatwiej w wyższych temperaturach, ale w tym roku czułam się dobrze w obu warunkach. Myślę, iż po prostu z Belindą zagrałam bardzo dobrze. I tak bym grała agresywnie, niezależnie od warunków. Ale na pewno czułam się komfortowo - analizowała Polka.
Upał miał jednak wpływ na to, co działo się na trybunach. W pewnym momencie na korcie centralnym zrobił się chaos, ochrona natychmiast osłoniła to miejsce dwoma parasolami, a służby medyczne udzielały pomocy jednej z osób, która zasłabła. - Życzę tej osobie wszystkiego dobrego. Nie wiem dokładnie, co się stało... - mówiła Polka. Gdy dziennikarz dopytał, czy dach powinien być zasunięty, by organizatorzy mogli włączyć klimatyzację, Iga Świątek odpowiedziała. - Myślę, iż nie można tak po prostu zamknąć dachu, bo to ma być turniej na świeżym powietrzu. Z tego, co wiem, zwykle nie zamyka się dachu, jeżeli nie pada deszcz i nie ma takiej konieczności. Nie wiem, może są jakieś zasady. Poza tym na niektórych kortach choćby po zamknięciu dachu nie ma klimatyzacji. Tutaj potrzebna jest klimatyzacja, by trawa nie była zbyt wilgotna. Gdyby to pomagało - to tak, ale to nie moja rola, by przewidywać, jak to wpłynie na ludzi. Mam nadzieję, iż nie będzie więcej takich przypadków, ale nie wiem, jak temu zapobiec - przyznała.


Iga Świątek o finałowej rywalce: Zasługuje na wielki szacunek
jeżeli Polka pokona w sobotę w wielkim finale Wimbledonu Amandę Anisimową, to dołączy do grona zawodniczek z wygranym turniejem wielkoszlemowym na każdej nawierzchni. - Nigdy o tym nie myślałam, bo nie uważałam, iż to możliwe. Nie jestem osobą, która stawia sobie takie cele. Żyję turniej po turnieju. Nie budzę się rano z myślą: "Okej, wygram trzy Szlemy w tym roku", bo to nie mój sposób działania. Mam raczej bardziej przyziemne cele - codzienne treningi. To zawsze działało. Nie miałam nigdy takich "wielkich" celów - powiedziała bardzo skromnie.
Pięknie odpowiedziała też na pytanie o finałową rywalkę, która na pewnym etapie swojej kariery miała problemy mentalne. - Każda osoba, która przeszła przez trudności i wróciła na wyższy poziom, zasługuje na wielki szacunek. Amanda jest jedną z tych zawodniczek, które mimo trudności szły dalej. Zawsze życzyłam jej jak najlepiej. Znamy się jeszcze z czasów juniorskich. Dobra robota z jej strony. Nie śledziłam dokładnie jej poprzednich meczów. Półfinał tak, bo grałam po niej, ale go nie oglądałam. Na pewno gra świetnie. Wie, jak grać na trawie. Przy jej stylu gry ta nawierzchnia jej sprzyja. To będzie wyzwanie - zakończyła.


Hit z udziałem Polki i amerykańskiej sensacji Wimbledonu zaplanowano na sobotę, na godz. 17 czasu polskiego. To wtedy dowiemy się, która z tenisistek wzniesie najbardziej prestiżowe trofeum w świecie tenisa i zgarnie 3 mln funtów.
Idź do oryginalnego materiału